Zadawanie uczniom zadań domowych to łamanie swobód obywatelskich?

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Cezary Hurysz

Zadawanie uczniom zadań domowych to łamanie swobód obywatelskich?

Cezary Hurysz

Na jednym z portali społecznościowych pojawiła się informacja, że rodzice wysyłają do szkół oświadczenia, w których proszą nauczycieli o niezadawanie uczniom zadań domowych. W treści oświadczenia powołują się między innymi na fakt, że zadawanie prac domowych jest... naruszeniem swobód obywatelskich.

- Nie słyszałem jeszcze o takich oświadczeniach. Problem zbyt dużej liczby zadań domowych jest jednak realny. Obecnie zadania są toporne, uciążliwe i nie zachęcają do kreatywności. To tak, jakby chcieć włożyć encyklopedię do głów uczniów

- mówi Robert Ciesielski, Poznańskiego Forum Rodziców i Rad Rodziców

Innego zdania jest dyrektorka jednej z poznańskich szkół.

– Jestem absolutną przeciwniczką takich oświadczeń. Rodzice chcą, żeby ich dzieci zdawały egzaminy na najwyższym poziomie i zapisują je na mnóstwo zajęć. Sami jednak pracują czasami po 12 godzin i nie mają czasu na dzieci – uważa Alina Chojnacka, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr I w Poznaniu.

Ministerstwo Edukacji Narodowej natomiast apeluje do szkół o umiar w zadawaniu prac domowych.

– Liczba zadawanych prac domowych musi uwzględniać konieczność zapewnienia uczniom czasu wolnego po lekcjach. Apelujemy do nauczycieli o rozsądek w tym zakresie

- mówi Anna Ostrowska, rzecznik prasowy ministerstwa.

Problemu z zadaniami domowymi nie ma publiczna szkoła podstawowa Cogito.

– Nauczycieli przygotowuje się do pracy według ściśle określonych ram, między innymi poprzez zadawanie prac domowych – mówi Marzena Kędra, dyrektor szkoły.

Zadania domowe oznaczają dla wielu uczniów kilka godzin pracy w domu. Uczniowie w szkołach podstawowych mają nawet po osiem godzin lekcji dziennie.
Cezary Hurysz Zdaniem niektórych rodziców zadawanie prac domowych jest... naruszeniem swobód obywatelskich.

W niektórych szkołach dyskutuje się o sensowności, czy kształcie zadań domowych.

– Na ostatniej radzie rodziców były dyskusje dotyczące zadań domowych, w związku z tymi oświadczeniami. Jedni są za, drudzy przeciw. Pojawiają się też pomysły, żeby nie rezygnować z zadań domowych, ale też jednocześnie nie dawać uczniom jedynek za nieodrobienie pracy. Wtedy jednak moim zdaniem praca domowa traci sens – mówi Beata Korbanek, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5 w Poznaniu.

Duża część dyrektorów jest zdania, że zadania domowe powinny być obowiązkowe z niektórych przedmiotów.

– Są to język polski, obcy oraz matematyka. Dzięki tym zadaniom jesteśmy w stanie przygotować uczniów do egzaminu ósmoklasisty. Staramy się jednak nie zadawać zbyt wielu prac domowych

– zapewnia Elżbieta Czapracka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 54 w Poznaniu.

Podobnego zdania jest dyrektorka i jednocześnie nauczycielka Szkoły Podstawowej im. Astrid Lindgren w Dąbrowie.

– Nie zadaję zadań domowych na przykład na weekend. Uważam, że to czas, w którym powinno się odpoczywać, a nie odrabiać ćwiczenia. Staramy się wypośrodkować liczbę zadań domowych, żeby nie przeciążyć uczniów – wyjaśnia Elżbieta Zapłata-Szwedziak, dyrektor szkoły.

Według przedstawicieli urzędu miasta, rodzice powinni uzgadniać liczbę i kształt zadań domowych z nauczycielami. Ich zdaniem jednak pisanie oświadczeń jest przesadą.

– Rodzice powinni mieć na to jakiś wpływ, ale na pewno nie mogą w pełni decydować o usunięciu z programu nauczania zadań domowych. Najważniejszy w tym wszystkim jest umiar – uważa Wiesław Banaś, wicedyrektor wydziału oświaty urzędu miasta Poznania.

Cezary Hurysz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.