Włodzimierz Nowak: Rządy Jacka Jaśkowiaka to słowa i kilka gestów

Czytaj dalej
Fot. Waldemar Wylegalski
Cezary Hurysz

Włodzimierz Nowak: Rządy Jacka Jaśkowiaka to słowa i kilka gestów

Cezary Hurysz

Z Włodzimierzem Nowakiem, twórcą komitetu Poznań Odnowa i kandydatem na prezydenta Poznania, a jednocześnie działaczem społecznym i marketingowcem rozmawiamy o ruchach miejskich, problemach stolicy Wielkopolski i pomysłach na ich rozwiązanie.

Radny Marek Sternalski powiedział, że apogeum podziałów w ruchach miejskich nastąpi wtedy, gdy pan Włodzimierz Nowak pokłóci się sam ze sobą. Kiedy to się stanie?
Nie ma szans, żeby to się stało [śmiech]. To stała narracja Platformy, że tylko partie polityczne mogą w Poznaniu rządzić. Jak oni się organizują, widzieliśmy przy rękoczynach o miejsca na listach.

Czy ruchy miejskie w Poznaniu się rozpadną?
Ruchy miejskie w Poznaniu zideologizowały się i zaszufladkowały marketingowo. To już nie to, co zakładaliśmy od samego początku. Kiedy zacząłem zajmować się polityką w 2009 roku, dołączając do ruchu My Poznaniacy, stwierdziłem, że moim celem jest, aby w ciągu 20 lat przynajmniej połowa rady miasta to były różne ruchy miejskie. Niekoniecznie jeden, który przejmuje władzę. Różnimy się między sobą jako mieszkańcy i musimy mieć swoje reprezentacje.

To jaką ideologię mają ruchy miejskie w Poznaniu?
W skrócie - ruchy miejskie zostały przyklepane jako centrowa łatka Platformy Obywatelskiej, skrzydło do spraw zrównoważonego rozwoju albo „ludzi od chodnika”.

Dorota Bonk-Hammermeister mówiła, że do ruchów miejskich w Poznaniu dołączają osoby o różnych poglądach politycznych.
Tak było w czasach My Poznaniacy. Funkcją społeczną ruchów obywatelskich jest wiarygodność. Tym się odróżniają od partii politycznych. Nie chcę za dużo mówić o Koalicji Społecznej Prawo do Miasta, bo to jest nieudany twór, a mam w tym swój udział. Duża grupa osób aktywnych ostatecznie zdecydowała się pójść z ruchem lewicowym. Od początku moim celem dołączenia do PdM było stworzenie szerokiej koalicji. Te wybory dawały nam gigantyczną szansę na nawet dwa mandaty na każdy okręg pod warunkiem, że będzie to inicjatywa społeczna, która włączy również osoby identyfikujące się lewicowo. Szansa została zmarnowana.

Ale chyba także przez Pana. Przecież odejście z PdM spowodowało, że szanse na dobry wynik w wyborach zostały zminimalizowane.
Nie ja odszedłem, lecz grupa nie dotrzymała ustaleń, a przed rozstrzygającą rozmową rozstała się ze mną. Trzymam się zasad, że jeżeli coś ustalamy przy stole, to potem tego nie zmieniamy, nie rozmawiamy na ten sam temat trzy razy. Nasza grupa ma zamiar przebudować scenę ruchów obywatelskich w Poznaniu. Chcemy wyjść z kanonu, że jesteśmy przeciwko komuś. Wszyscy musimy wrócić do wzajemnego szacunku: rowerzyści, piesi, kierowcy.

Niektórzy powiedzieliby, że odszedł Pan z koalicji Prawo do Miasta, ponieważ nie umie pan przegrywać.
Nie brałem udziału w prawyborach do PdM. Zrezygnowałem. Postawiłem dwa warunki startu - wybór kandydata przez ogół komitetu, a nie przez 14 osób z tzw. grupy inicjatywnej i wypracowanie wspólnego stanowiska wobec problemu wiarygodności Macieja Wudarskiego, współrządzącego cztery lata. Nie zostały one spełnione.

Kto więc brał udział w prawyborach?
Paweł Sowa oraz Dorota Bonk-Hammermeister. Ja głosowałem na Pawła Sowę. Decyzja zapadła w gronie 14 osób, które pozostały z początkowej grupy 20 zakładających zimą grupę inicjatywną.

Prezydent Jacek Jaśkowiak takie działanie ruchów miejskich nazywa „indiaństwem”. Ma rację?
Odpowiem tak: Jacek Jaśkowiak przyjmuje konserwatywne spojrzenie, zgodnie z którym ludzie w demokracji nie do końca sobie radzą. Jak widać pozostał konserwatystą mimo tego całego blichtru lewicowego, który próbuje wokół siebie roztoczyć.

Zaraz, zaraz… Jaśkowiak konserwatystą? Przecież chodzi na marsze równości, refunduje in-vitro dla poznaniaków. To nie ma nic wspólnego z konserwatyzmem.
Rządy Jacka Jaśkowiaka są pełne działań pozornych. Od kilku lat mówię o tym, jak zawiódł poznaniaków. On zawsze był konserwatystą, stąd przyjaźń z Jarosławem Puckiem, a jego ulubioną gazetą jest konserwatywna "Neue Zurcher Zeitung". Nagle jednak w wyborach samorządowych stał się centrowo-lewicowy.

Sugeruje Pan, że Jacek Jaśkowiak jest populistą?
Nie będę używał ostrych słów, ale jego zachowanie w tych sprawach jest niewiarygodne i nieautentyczne.

Jak oficjalnie nazywa się Pana komitet?
Nazywamy się Poznań Odnowa. Chcemy odnowić stolicę Wielkopolski i wrócić do racjonalnego zarządzania miastem. Ostatnim prezydentem o takim podejściu był Wojciech Szczęsny Kaczmarek. Miał swoje wady, natomiast dużą wartością dla nas jest fakt, że próbował wdrożyć swoją wizję miasta pragmatycznego. Jest taki dokument z 1994 roku. Gdyby dokonać jego aktualizacji, można powiedzieć, że żylibyśmy w szczęśliwym mieście.

Co to dla Pana „szczęśliwe miasto”?
To miasto, w którym obywatele mają poczucie uczestnictwa, mogą się rozwijać i nie chcą z niego uciekać. Miasto, w którym żyje się wygodnie, sprawnie i w dobrych warunkach.

Jaki jest skład Pana komitetu?
W tej chwili mamy 20 osób i pewnie kilkanaście, które jeszcze się zdecydują. To ludzie znani z aktywności społecznych, z rad osiedli, z inicjatyw lokalnych.

Realny cel na wybory?
Po pierwsze, wygrać wybory samorządowe i wprowadzić zespół do rady miasta.

Pytałem o realne cele.
To jest realne. Jesteśmy ruchem obywatelskim oferującym mieszkańcom rozsądek i solidarność w rozwiązywaniu problemów. Nie będziemy ich zamiatali pod dywan. Jesteśmy dobrą odpowiedzią na konflikt PO z PiS, który w skali miasta niewiele wnosi. Po drugie, chcemy przyczynić się do zjednoczenia ruchów obywatelskich. Po trzecie, zmienić układ sił tak, żeby w kolejnych wyborach ruchy te stanowiły najważniejszą pozycję w radzie miasta.

To same ogólniki. Konkrety?
Pokolenie ludzi, którzy rewitalizowali zachodnie miasta w latach 80. mówiło, że w miastach nowoczesnych nie chodzi o wielkie inwestycje, tylko o sprawną organizację. Wprowadzimy internetową platformę, która ułatwi konsultacje i pozwoli dyskutować rozwiązania z mieszkańcami. Chcemy, żeby pojazdy komunikacji miejskiej przestały stać w korkach. Tramwaje będą zatrzymywać tylko na przystankach. Wprowadzimy też priorytetowe linie autobusowe. Chcemy przejść na model frankfurcki - lepiej co roku budować kilometr nowej trasy równocześnie na wielu liniach tramwajowych i zrezygnować z budowania pętli, żeby co roku nowi pasażerowie odczuli ulgę. Każda ulica mieszkalna zostanie obsadzona drzewami. Zdecydowanie poprawimy bezpieczeństwo pieszych.

Skąd pieniądze na inwestycje?
Mamy w tej chwili program Poznań ‘23, który zakłada inwestycje w transport w wysokości 1,5 mld zł. To zły projekt. Za Jacka Jaśkowiaka 2/3 pieniędzy wciąż przeznacza się na transport samochodowy.

Jaki jest program wyborczy ruchu Poznań Odnowa?
Po pierwsze, demokracja i dialog z mieszkańcami. Dzisiaj głosuje się na grupy radnych, więc może zdarzyć się tak, że 40-tysięcznym osiedlem zawiaduje grupa ludzi z jednej ulicy. Powinno być głosowanie na pojedynczych radnych i powinny być mniejsze okręgi wyborcze. Chcemy, żeby urząd był blisko mieszkańców. Dobrym przykładem jest platforma internetowa z Barcelony, gdzie konsultacje odbywają się elektronicznie. Musimy zacząć uczyć się życia w tym świecie. I tak jak wcześniej wspominałem - transport oraz drogi. Niektórzy wciąż żyją iluzją lat 70. Wtedy w filmach było pięknie pokazane, że w miastach zachodnich wszyscy poruszają się samochodami. To jest niemożliwe. Im więcej nowych dróg, tym więcej samochodów. Przez to powstają korki. Musimy zachęcać do korzystania z komunikacji alternatywnej.

Podobny pomysł ma Jacek Jaśkowiak
Ale na mówieniu poprzestaje. Te pomysły są znane od 20 lat. Polityka transportowa Jacka Jaśkowiaka to słowa i kilka gestów. Efektywność tej polityki jest bardzo niska. Każdy, kto mówi o tym, że prezydent preferuje transport publiczny, powinien wsiąść w tramwaj na Roosevelta i zobaczyć jak dwa przystanki jedzie się 10 minut.

Podobno podczas Pana działalności społecznej wielokrotnie Pana blokowano. W jaki sposób?
Mój projekt dotyczący uspokojenia ruchu na Grunwaldzie i Łazarzu z 2015 r. został nagrodzony przez Stowarzyszenie Inżynierów. Do dzisiaj miasto go nie wprowadziło. Wykorzystałem na dyskusję w zarządzie 20 dni urlopu przez te lata. Taki sprawny jest Poznań za prezydenta Jacka Jaśkowiaka.

Cezary Hurysz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.