Jacek Deptula

Wkurzeni „dobrą zmianą” wychodzą powoli na ulice [wideo]

Jacek Deptula

Rząd nie wie, co zrobić z protestami medyków i nauczycieli.

Przybywa sfrustrowanych grup zawodowych - jeśli jest tak dobrze, jak mówią w „Wiadomościach”, to dlaczego jest tak źle? W sobotę przed południem w wielotysięcznych demonstracjach protestowali lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni i fizjoterapeuci. A po południu przez dwie godziny manifestował KOD i jego zwolennicy.

10 października Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada wielkie pikiety we wszystkich miastach wojewódzkich.

Związkowcy są przeciwni radykalnej, nieprzemyślanej i kosztownej reformie oświaty. W związku z likwidacją gimnazjów spodziewają się dużych zwolnień.

A na Śląsku coraz więcej górników zastanawia się nad zorganizowaniem strajków. Nie wierzą premier Beacie Szydło, która obiecała, że uratuje polskie górnictwo bez zwolnień pracowników. Tymczasem redukcje już się zaczęły.

Opozycja sejmowa i przeciwnicy rządu PiS wieszczą nadejście ciężkich tygodni dla rządu i gorącą jesień. Wyrazem bezradności gabinetu Beaty Szydło będą dymisje kilku ministrów, jak zapowiada w tym tygodniu prezes Jarosław Kaczyński.

Zapytaliśmy przedstawicieli związków zawodowych regionu, dlaczego - jeśli jest tak dobrze jak w „Wiadomościach” - jest tak źle? Nasi rozmówcy, związkowcy i politycy nie sądzą, by Polsce groziła gorąca, strajkowa jesień. Mówią raczej o gorącej wiośnie 2017 roku. Wszyscy jednak zastanawiają się, czy budżet państwa wytrzyma realizację tak kosztownych reform.

Były poseł PiS Zbigniew Girzyński ma ciekawą teorię na ten temat: - Jak wiadomo, protesty i strajki wybuchają najczęściej nie wtedy, gdy jest bardzo zła sytuacja, lecz wówczas, kiedy się poprawia. Następuje znaczny wzrost oczekiwań społecznych. W naszej sytuacji może być tak, że jedne grupy zawodowe zapytają, dlaczego - skoro wystarczyło na 500+, nie ma pieniędzy i dla nas?

Z kolei Jan Rulewski, senator z listy PO, wróży stosunkowo wolny, ale nieunikniony wzrost nastrojów strajkowych.

Jesień pikiet. Wiosną będzie gorąco

Rok rządów PiS pokazał, że budżet nie jest z gumy. Sobotni marsz medyków dowiódł, że służba zdrowia też wymaga gruntownego leczenia.

„Pogotowie woła o pomoc!”, „Nie samym powołaniem medyk żyje” - pod takimi hasłami demonstrowali w sobotę w Warszawie lekarze, diagności, pielęgniarki, ratownicy medyczni i farmaceuci. „Jarosław, ty Polskę zostaw!” - skandowali tego samego dnia demonstranci z KOD.



Zjednoczeni pracownicy służby zdrowa przeszli ulicami Warszawy

Rząd nie konsultował z nikim, a szczególnie ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, rewolucyjnych zmian w oświacie. Dlatego 10 października we wszystkich miastach wojewódzkich odbędą się pikiety nauczycieli. „Zmiana jest, ale na gorsze” - twierdzą polscy górnicy, którym premier Beata Szydło obiecała, że nie zniszczy górnictwa. Burzą się też frankowicze, sadownicy i ci, którzy liczyli na podniesienie kwoty wolnej od podatku.

Przybywa sfrustrowanych grup zawodowych - jeśli jest tak dobrze, jak mówią w „Wiadomościach”, to dlaczego jest tak źle? Opozycja sejmowa wieszczy ciężką dla rządu jesień.

- Gorąca jesień? - zastanawia się Harald Matuszewski, szef Rady Wojewódzkiej OPZZ w Bydgoszczy.

Jeszcze nie teraz. W tym roku będą kolejne manifestacje, ludzie wyjdą na ulice, by okazać swoje niezadowolenie z niespełnianych obietnic. Ale poważne niepokoje nastąpią w 2017 roku, kiedy Polacy zrozumieją, że budżet państwa się łamie, że brakuje pieniędzy na wiele podstawowych dziedzin.

Harald Matuszewski nie wierzy w zapowiedzi rządu, że pieniądze są, choćby na 500+. Podkreśla, że chodzi o miliardy, których - jak mówił wicepremier Morawiecki w Bydgoszczy - nie ma: - Wpływy z podatków wcale nie są tak wysokie, jak przekonywała premier. Nikt nie oszacował do tej pory, ile będzie kosztował powrót do starych emerytur i skąd na to wziąć pieniądze - twierdzi Matuszewski.



"Albo obniżymy wydatki na armię albo podniesiemy podatki". Prof M. Belka o finansowaniu programy "Rodzina 500 plus"

- Właśnie takie rozmowy dominowały podczas protestu KOD w Warszawie - mówi Anna Deluga, nauczycielka z Bydgoszczy, która uczestniczyła w sobotnim marszu. - Rząd, niestety, zmienia wszystko. To nie mogło się udać nawet w zamożnym państwie. Mówi się, że nie ma darmowych obiadów, a Jarosław Kaczyński twierdzi, że są. Przecież prędzej czy później zapłacą wszyscy.

W regionie, jak twierdzą związkowcy, jesień nie będzie burzliwa. Liczą się bowiem tylko te grupy zawodowe, które mogą postawić na nogi cały kraj - medycy, nauczyciele czy górnicy. A Leszek Walczak, szef Regionu Bydgoskiego Solidarności, wskazuje na problem, o którym dziś niewiele się mówi: - Chodzi o uruchomienie przez rząd przetargów związanych z europejskimi dotacjami, dotyczy to np. Pesy. Te pieniądze są zamrożone przez Ministerstwo Skarbu. PiS zajęło się problemami kadrowymi, a przedsiębiorcy czekają. Jeśli rząd nie uruchomi przetargów, nie będzie zleceń i produkcji, a firmy zaczną zwalniać ludzi. I to dopiero będzie problem.

Leszek Walczak twierdzi też, że przygotowywana przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła reforma lecznictwa jest nieudana. - Tak to bywa, jeśli do ministerstwa trafia lekarz, a nie menedżer.

Były poseł PiS Zbigniew Girzyński nie sądzi, by Polsce groziła strajkowa jesień, ale obawia się czego innego: - Ale martwi mnie, czy rządowi wystarczy pieniędzy na te wszystkie zmiany. Mamy ambitne plany wzrostu świadczeń społecznych w postaci 500+, zmian wieku emerytalnego czy mieszkanie+ . Wdrożenie tych programów spowodowało to, że inne grupy społeczne mówią, iż jeśli starczyło na nie, to dlaczego nie ma na służbę zdrowia czy na pomoc frankowiczom. I dochodzi do znacznego wzrostu oczekiwań, co może być przyczyną ewentualnych niepokojów. Ale nie sądzę, że w tym roku.

- Mamy demonstracje chyba już co dwa tygodnie - mówi senator Jan Rulewski, który startował z listy PO. - A PiS dolewa benzyny do ognia, choćby jak z „Misiewiczami”. Nie rozumiem też, jak po roku tego wspaniałego rządu trzeba go zmieniać? Dopiero teraz PiS zaczyna chodzić po rozum do głowy - zrozumieli, że łatwo szastać nie swoimi pieniędzmi. Jak w przedsiębiorstwie: kasa wypłaci. Ale nigdzie nie ma wpłat do tej kasy.



"Czarny Protest" przeciwników uchwalenia ustawy antyaborcyjnej
Jacek Deptula

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.