Uciekinierzy z Auschwitz. Byli więźniami w piekle i mieli dosyć odwagi, żeby z niego uciec

Czytaj dalej
Krzysztof Ogiolda

Uciekinierzy z Auschwitz. Byli więźniami w piekle i mieli dosyć odwagi, żeby z niego uciec

Krzysztof Ogiolda

27 stycznia obchodzono rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Przypominamy kilka osób, które odważyły się uwolnić od tego koszmaru same. Łącznie było ich ponad 900.

Jedna z najbardziej spektakularnych ucieczek z Auschwitz miała miejsce 20 czerwca 1942 roku. Czterech więźniów wyjechało z obozu autem, w mundurach SS i z bronią. Żaden nie został złapany.

Kazimierz Piechowski z Gdańska, Stanisław Jaster z Warszawy, ks. Józef Lempart z Wadowic i Ukrainiec Eugeniusz Bendera stworzyli fikcyjne komando śmieciarzy i w sobotę po południu, gdy warsztaty esesmańskie, z których zamierzali uciec, nie pracowały, przekroczyli bramę obozu.

- Początek ucieczki był jej najbardziej niebezpiecznym momentem - wspominał w 2005 roku na planie fabularyzowanego dokumentu „Uciekinier” w reżyserii Marka Tomasza Pawłowskiego Kazimierz Piechowski. - Mieliśmy precyzyjnie przemyślane, jak uciekniemy z warsztatów poza obozem, ale najpierw trzeba się tam było dostać. Esesman na bramie miał obowiązek w specjalnej książce sprawdzić, czy komando, które wyjeżdża z obozu, w ogóle istnieje, i odnotować jego wyjazd. Gdyby to zrobił i przyłapał nas na oszustwie, trafilibyśmy do bloku śmierci i do gazu. W tę sobotę akurat nie był zbyt skrupulatny i nasze małe komando zlekceważył.

Uciekinierzy przebiegli z wózkiem kilkaset metrów, potem porzucili go i przez mur przeskoczyli na teren warsztatów. Do esesmańskich magazynów dostali się przez celowo niedomknięte na koniec poprzedniej dniówki włazy bunkrów na koks. Przebrali się, od bielizny po hełmy, w mundury esesmańskie. Zabrali pistolety, karabiny i granaty. Wsiedli do zatankowanego do pełna steyra 220. Pozostawała rzecz najtrudniejsza - przejechać przez zewnętrzny posterunek.

  • Z Auschwitz zbiegło z powodzeniem 196 więźniów, większość doczekała końca wojny.
  • Ci, których złapano, zwykle tracili życie.
Pozostało jeszcze 88% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzysztof Ogiolda

Jestem dziennikarzem i publicystą działu społecznego w "Nowej Trybunie Opolskiej". Pracuję w zawodzie od 22 lat. Piszę m.in. o Kościele i szeroko rozumianej tematyce religijnej, a także o mniejszości niemieckiej i relacjach polsko-niemieckich. Jestem autorem książek: Arcybiskup Nossol. Miałem szczęście w miłości, Opole 2007 (współautor). Arcybiskup Nossol. Radość jednania, Opole 2012 (współautor). Rozmowy na 10-lecie Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, Gliwice-Opole 2015. Sławni niemieccy Ślązacy, Opole 2018. Tajemnice opolskiej katedry, Opole 2018.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.