Agata Wolańska

U nas ksiądz trafił za kratki, bo... odbudował kościół

U nas ksiądz trafił za kratki, bo... odbudował kościół Fot. Historiastrzelec.pl/Agata Wolańska
Agata Wolańska

Kolegiatę zniszczono w trakcie II wojny światowej. Ówczesny proboszcz i mieszkańcy odbudowali ją mimo braku zezwolenia. Ks. Makowiecki: - To była forma protestu.

Strzelecki Kościół Matki Bożej Różańcowej wielu mieszkańcom znany jest jak kolegiata, choć de facto jest to... kościół filialny. Żeby wyjaśnić, dlaczego tak jest, musimy się cofnąć aż do XII wieku.

Historia była trudna

Początki strzeleckiej parafii sięgają właśnie połowy XII wieku. Kościół na ziemi niebędącej jeszcze miastem postawili augustianie, czyli, jak mówi obecny probosz parafii ks. Jacek Makowiecki, zakon już nieistniejący.

Augustianie wybudowali w Strzelcach nie tylko kościół (właśnie dzisiejszą kolegiatę), ale też szpital i klasztor. Ten ostatni znajdował się blisko Bramy Młyńskiej (z dostępem od strony dzisiejszej ul. Brygady Saperów). Obok świątyni znajdował się budynek, zawierający kapitularz, czyli salę obrad, refektarz, czyli jadalnię, infirmerię - czyli właśnie szpital i dormitorium - sypialnię. W klasztorze początkowo była też biblioteka. Jednak w latach 1637 i 1642 wybuchały tam pożary. Opactwo nie zostało później odbudowane. - Potem przyszedł XVI wiek, czas reformacji. Przybyli tu protestanci - opowiada proboszcz Makowiecki.

W 1554 r. wskutek nacisków i agresji protestantom udało się przejąć wybudowany przez augustian kościół. - I proszę sobie wyobrazić: przez 400 lat nie było tutaj parafii rzymskokatolickiej! - mówi proboszcz.

W XIX wieku do Strzelec zaczęli coraz chętniej napływać katolicy. Należeli do gorzowskiej parafii pw. Św. Krzyża. Od 1921 r. w każdą pierwszą niedzielę miesiąca odprawiano jednak mszę właśnie w Strzelcach.

Z czasem zaczęto budować niewielki kościółek przy obecnej ul. Wyszyńskiego (w 1928 r. wmurowano kamień węgielny pod budowę - patrz: zdjęcie po prawej). W tym czasie Kościół Matki Boskiej Różańcowej wciąż należał do protestantów. I tak to ten niewielki kościółek dzisiejszej ul. Wyszyńskiego został kościołem parafialnym. Postawiono przy nim plebanię, a wierni katoliccy ze Strzelec mogli już powiedzieć, że mają swoją parafię. Ciekawostka: Strzelce nie są jedynym miastem w naszym regionie, w którym mniejszy kościół jest parafialnym. Jako przykład ks. Makowiecki podaje Sulęcin.

Zgoda buduje, a bez zgody... też się buduje

W czasie II wojny światowej kolegiata została mocno uszkodzona. - Sama wieża nie, ale reszta kościoła - tak. Gdy ks. Stępień (ks. Stanisław Stępień, ówczesny proboszcz - red.) postawił krzyż na wieży, odbył za to karę w więzieniu - opowiada obecny proboszcz Makowiecki. Podkreśla, że nie znalazł tego w żadnych dokumentach, a wie to jedynie z opowiadań wiernych (sam przyjechał do Strzelec z Dolnego Śląska).

Ksiądz nie miał pozwolenia na odbudowę. - Działacze partyjni w Strzelcach mówili, że prędzej im kaktus na dłoniach wyrośnie, niż ks. Stępień dostanie to pozwolenie - mówi wojewoda lubuski Władysław Dajczak.

- Ksiądz nie był z tym wszystkim sam, pomagali mu mieszkańcy. Myślę, że z ich strony to była forma protestu, manifestacji swoich poglądów - mówi proboszcz Makowiecki. Także wojewoda Dajczak podkreśla zasługi ks. Stępnia. - Odbudował tę świątynię mimo wszystko. I chwała mu za to! - mówi Dajczak. „Za dźwignięcie świątyni z ruin parafianie podziękowali ks. Stępniowi, fundując tablicę w przedsionku kościoła.

Wojewoda parafianin

Władysław Dajczak ze strzelecką parafią jest związany od 1983 r., czyli od czasu, gdy wprowadził się do miasta. - Nie bywam na mszach w Strzelcach bardzo rzadko i tylko wtedy, gdy jestem na wyjeździe poza miastem, zwykle na oficjalnych uroczystościach - mówi.

Do kościoła wojewoda chodzi zawsze rano. - Tak byłem nauczony. W mojej rodzinnej parafii (to Opalewo w powiecie świe - bodzińskim - red.) msze były tylko o ósmej rano. I nie było przebacz! - wspomina ze śmiechem. I tak się „nauczył”, że gdy żona proponuje, by poszli na mszę o 18.00, czuje się po prostu... nieswojo. - A kiedy żony nie ma, to już wiem, że wstanę rano i pójdę do kościoła - mówi

Niosą pomoc innym

Przy kościele działa Parafialny Zespół Caritas. - Naszej działalności może nie widać za bardzo na zewnątrz - mówi ks. proboszcz Makowiecki.

Bo działalność Caritasu polega przede wszystkim na pracy z dziećmi i młodzieżą. Do świetlicy opiekuńczo-wychowawczej przychodzi ok. 40 dzieci. 16 wolontariuszy (wśród nich nauczyciele, zarówno ci czynni zawodowo, jak i ci emerytowani) zapewnia pomoc w nauce czy odrabianiu lekcji. Oprócz tego stale prowadzone są akcje charytatywne: zbiórki, wyjazdy rehabilitacyjne i inne.

Agata Wolańska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.