Tutaj wygrywa się prawdziwe miliony złotych!

Czytaj dalej
Fot. Paweł Wańczko
Natalia Dyjas-Szatkowska

Tutaj wygrywa się prawdziwe miliony złotych!

Natalia Dyjas-Szatkowska

Aż 23 miliony złotych wygrała w Lotto osoba, która kupiła los w jednym ze sklepów w Zielonej Górze Ochli. Zwycięzca jednak wciąż się nie ujawnił

– Nic jeszcze nie wiadomo – mówi Edyta Wójcik, sprzedawczyni ze sklepu, w którym padły miliony. – Ludzi było pełno w sobotę. Teraz to „chybił trafił”, kto to trafił. Czekamy – jeżeli to ktoś stąd, to na pewno przyjdzie i sprawdzi. A jeżeli jest to osoba przyjezdna, to ślad po niej zaginie. Mam tylko nadzieję, że trafiło na taką osobę, która nie ma za dużo. I że to przeleciało przez moje ręce – chociaż przez chwilę byłam milionerką.
– Zainteresowanie było spore, jak to przy kumulacji... – mówi sprzedawczyni, pani Agata.
– Najpierw trzeba te miliony mieć, później trzeba się przyzwyczaić, że się je ma. Najlepiej gdzieś wyjechać i wtedy myśleć.
Mieszkańcy, których spotykamy w okolicy „szczęśliwego” sklepu, pomysłów na wydanie pieniędzy mają naprawdę sporo.
– Do banku bym oddał! – mówi pan Piotr. – Żeby procenty rosły. Dom mam, a cały świat objeździłem! Już mam dosyć. Wszędzie byłem.
– Zwycięzca na pewno się nie pojawi – mówi Andrzej Lipnicki. – Żałuję, że nie wysłałem losu. Gdybym wygrał takie pieniądze, to na pewno bym w coś zainwestował. Nie przepuściłbym jak inni, co wygrywają. Że miesiąc, dwa i pieniędzy nie ma. A ja bym bardziej sklep rozbudował. Pomógłbym też szwagrowi.
– Nie jestem stąd, to od pani się dowiaduję, że ktoś wygrał
– mówi pan Adrian. – Ale ktoś miał szczęście!

Szczęście czy jednak nieszczęście? Zastanawiamy się wspólnie.
– Nie chciałaby pani wygrać 23 milionów? – dodaje mężczyzna. – Trzeba uciekać za granicę. Nikomu nic nie mówić. Ja bym jakąś firmę założył, żeby mnożyć dalej. Każdy by pewnie wziął te dwa, trzy miliony i wydał na nic. A tutaj to bym się nie zgłaszał, bo od razu będzie wiadomo, że to ja. I wszyscy zaczną się zlatywać.
– Co prawda puszczałam los, ale cóż. Widocznie nie teraz i nie dziś. Na każdego przyjdzie szczęście – mówi spotkana w Zielonej Górze Ochli pani Teodozja. – Jeśli ktoś mądry trafił, to spożytkuje pieniądze rozsądnie. Gdybym to ja wygrała, to na
pewno nie zrobiłabym rozgłosu, bo w dzisiejszych czasach to jest bardzo niebezpieczne. A że mam czwórkę dzieci, to bym na nich spożytkowała. Na pewno chciałbym mieć godziwą starość, by była zabezpieczona. I chciałabym mieć takie mieszkanie, bym nie musiała w nim palić. Mając tyle lat, co ja, trzeba myśleć realnie.
A milionerzy w naszym regionie już się zdarzali... Siedemnaście lat temu mieszkaniec Głogowa wygrał aż 9 mln zł, a w Nowej Soli pięć lat temu szczęściarz zdobył 8,8 mln zł.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.