Toruń był dla Edwarda Smitha kolejnym przystankiem po trzeciej ucieczce z obozu jenieckiego w Grecji

Czytaj dalej
Fot. nadesłana
Paweł Bukowski

Toruń był dla Edwarda Smitha kolejnym przystankiem po trzeciej ucieczce z obozu jenieckiego w Grecji

Paweł Bukowski

Niezwykła historia Australijczyka, jeńca Stalagu XXA w Toruniu, pierwszego obcokrajowca odznaczonego za udział w Powstaniu Warszawskim.

W chłodny poranek 1941 r. kolumna żołnierzy maszerowała z Dworca Głównego w kierunku Fortu XV. Po dwunastu dniach podróży transport jeńców dotarł z Krety do Torunia. Wśród nich Signalman Walter Edward Smith, dla którego Toruń był kolejnym przystankiem po trzeciej ucieczce z obozu jenieckiego w Grecji.

W gościnie u Hitlera

Kiedy przekroczyli stalowe wrota, ich oczom ukazały się mury ponurej twierdzy otoczonej drutem kolczastym. Nie byli tu pierwszymi „gośćmi”. Na placu snuli się już żołnierze, którzy z zainteresowaniem przyglądali się nowym towarzyszom niedoli.

- Witajcie w gościnie u Hitlera - rzucili z przekąsem angielscy oficerowie przechodzący właśnie obok.

Obozowa codzienność rządziła się swoimi prawami, każdego dnia rozpoczynał ją poranny apel i liczenie jeńców. Następnie zaprawa, śniadanie, praca. Z grupy jeńców tylko oficerowie nie pracowali. Pozostali żołnierze wychodzili z fortu w tzw. komandach roboczych. Byli zatrudniani na wsiach oraz w mieście przy budowach i remontach.

Signalman Edward Walter Smith (w drugim rzędzie, szósty z lewej)  wśród jeńców Stalagu XXA w Toruniu
nadesłana Signalman Edward Walter Smith (w drugim rzędzie, szósty z lewej) wśród jeńców Stalagu XXA w Toruniu

Pracujący na wsiach opowiadali o lepszym jedzeniu i warunkach. Niedziele i święta były wolne. Ten czas najczęściej poświęcali na koncerty, obozowy teatr i zawody sportowe. Dzięki paczkom z Czerwonego Krzyża otrzymywali czekoladę, korespondencję, książki, papierosy i sprzęt sportowy.

I choć wiele z jenieckich wspomnień kreuje dość sielankowy obraz niewoli, to jednak we wspomnieniach Waltera Smitha odnajdziemy także tragiczne wydarzenia ze Stalagu XXA. Przekonał się kim dla Niemca był Polak. Pewnego dnia z polsko-angielskiej grupy, w której się znajdował, żołnierz niemiecki wyprowadził pięciu Polaków. Po chwili rozstrzelano ich bez najmniejszego powodu.

Praca na farmie

Signalman Smith próbował uciekać z Torunia trzykrotnie. Kiedy tylko nadszedł czas przygotowań do zimy, został wzięty do pracy na farmie w okolicach Brodnicy. Był kucharzem. Leniwi strażnicy, słabe zabezpieczenia, przychylność okolicznej ludności stworzyły niemal idealne warunki do ucieczki.

Pierwszy uciekł jego kolega Paddy, który wiedział, że Edward jest na pobliskiej farmie. Dołączył do niego i następnie uciekli razem idąc piechotą(!) na dworzec kolejowy w Toruniu. Dzięki pomocy Polek otrzymali dokumenty i cywilne ciuchy. Dostali także bilety na pociąg do Warszawy.

Obaj wiedzieli, że tylko stamtąd mogą szukać bezpiecznej drogi do domu. Podróż nie była łatwa, o tej porze pociągi były wypełnione po brzegi. Przez cały czas istniało zagrożenie, że zwrócą na siebie uwagę.

Kolegę schwytali Niemcy

Pozostało jeszcze 55% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Paweł Bukowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.