Ten sezon grzewczy jest niebezpieczny

Czytaj dalej
Fot. Marek Białowąs
Marek Białowąs

Ten sezon grzewczy jest niebezpieczny

Marek Białowąs

Nie ma dnia, żeby w regionie nie płonął komin. - To dlatego, że palimy w piecach czym popadnie - mówi kominiarz Władysław Wąchała.

W ciągu ostatniego miesiąca lubuscy strażacy gasili blisko 80 pożarów sadzy w kominach.
- Ostatni raz interweniowaliśmy w poniedziałek, 18 stycznia, w Przytoku przy ul. Kisielińskiej. Paliła się sadza w kominie domu jednorodzinnego - mówi Grzegorz Staniszewski z komendy miejskiej straży pożarnej w Zielonej Górze. - Często zdarzają się też zatrucia czadem. W minioną sobotę w Sulechowie przy ul. Armii Krajowej zasłabła z powodu zatrucia tym gazem jedna osoba.
Podobnych przykładów jest wiele. Czasami dochodzi do tragedii. - Nie zawsze nawet wiemy, że w kominie paliła się sadza. Efektem może być np. całkowicie zablokowany przewód kominowy. Wtedy łatwo też o zatrucie gazem - tłumaczy zielonogórski kominiarz W. Wąchała. - Czop jest tak mocny, że nawet mi trudno jest przebić się kulą kominiarską przez przeszkodę.

W. Wąchała w zawodzie jest już od 47 lat. I jak mówi, od lat jedną z podstawowych przyczyn zapalania się sadzy w kominach jest palenie w piecach niewłaściwym opałem. Śmieciami, plastikiem, mokrym drewnem iglastym, z którego sadza bardzo łatwo zapycha kominy.

200 razy gasili już pożary kominów lubuscy strażacy w tym sezonie grzewczym

Statystyka jest nieubłagana - od 1 października 2015 r., czyli w tym sezonie grzewczym, w całym województwie było już ponad 220 interwencji związanych tylko z zapalaniem się sadzy w przewodach kominowych. To o 25 razy więcej niż rok temu w tym samym czasie.
- Dlatego trzeba pamiętać, aby kominy czyścić co najmniej cztery razy w roku. Niezbędna jest też kontrola przewodów wentylacyjnych. Obojętnie, czy ogrzewamy dom węglem czy gazem - ostrzega zielonogórski kominiarz. - Rok temu w Płotach byłem w domu, gdzie tylko przypadek uratował małżeństwo przed śmiercią. Dzień wcześniej niż zapowiadała przyjechała z Wrocławia ich córka. Para była już podtruta czadem. Gdyby przyjechała dzień później, już pewnie byliby martwi.

Przyczyną zatruć jest często niepełne spalanie, do którego może dojść, gdy na przykład zbyt szczelnie zamknięte są okna i brak jest właściwej wentylacji. Powoduje to powstawanie tlenku węgla i utrudnia jego odpływ. Trzeba pamiętać, że tyle spalin wypłynie na zewnątrz, ile świeżego powietrza napłynie do pomieszczenia. Nie wolno też zasłaniać kratek wentylacyjnych. Gdy tylko zauważamy u siebie duszności, bóle i zawroty głowy, nudności, osłabienie, przyspieszenie czynności serca i oddychania, to mogą być objawy zatrucia czadem.

- Nie można niczego lekceważyć - ostrzega W. Wąchała. - Gdy zobaczymy coś niepokojącego, należy otworzyć okna. Wezwać odpowiednie służby ratownicze. W przypadku pożaru komina dzwonić po straż i obowiązkowo zamknąć dopływ powietrza do pieca. Nie można gasić komina wodą.

Władysław Wąchała pracuje w zawodzie 47 lat.
Marek Białowąs Władysław Wąchała pracuje w zawodzie 47 lat.

Autor: Marek Białowąs

Marek Białowąs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.