Tatuaż jest jak za krótka spódnica. Nie każdemu i nie zawsze wypada

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne
Diana Krasowska

Tatuaż jest jak za krótka spódnica. Nie każdemu i nie zawsze wypada

Diana Krasowska

Ksiądz z wytatuowanym herbem na ramieniu, przedszkolanka z czaszką na szyi, bankierka z kolczykiem w brwi. Odważne tatuaże są coraz bardziej popularne. Czy trwałe malunki na ciele i kolczyki w nietypowych miejscach odstraszają pracodawców?

Tatuaże to ozdoba, której nigdy nie zgubię. Kilka z nich ma dla mnie naprawdę dużą wartość - wyznaje 31-letni Krzysztof, przedstawiciel handlowy i barman w jednym z białostockich lokali. - Nawet sam dokładnie nie wiem, ile ich mam na nogach i rękach. Jedną nogę mam wytatuowaną w muminki, mam włóczykija, bukę i bobka. I moje tatuaże nigdy mi nie przeszkadzały w karierze zawodowej - podkreśla.

Tatuaż oceni komisja

Ale nie zawsze tak jest. Są zawody, w których trudno nam sobie wyobrazić osobę z tatuażem np. na twarzy czy szyi. Pewne ograniczenia są np. w służbach mundurowych, w policji, wojsku czy też straży granicznej. - Sam fakt posiadania przez kandydata tatuażu nie dyskwalifikuje go z możliwości przystąpienia do procedury kwalifikacyjnej - zaznacza Katarzyna Zdanowicz, rzecznik prasowy Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. - Jednakże, jeśli osoba taka posiada bardzo rozległe tatuaże, liczne, szpecące, o treściach obraźliwych, godzących w zasady i normy współżycia społecznego, w miejscach widocznych, to jest to jeden z czynników poddawanych badaniom psychologicznym podczas kwalifikowania do naszych służb.

Znaczne poluzowanie reguł można zaś zauważyć w wojsku, gdzie jeszcze kilka lat temu tatuaż całkowicie dyskwalifikował. Teraz zaś ocenia go komisja lekarska. Duży tatuaż, zrobiony w widocznym miejscu i w dodatku o obraźliwej treści może przyczynić się do odrzucenia kandydata.

ojciec Adam Szustak, dominikanin i youtuber
Archiwum prywatne 31-letni Krzysztof z Białegostoku, barman i przedstawiciel handlowy

Przyszła pani, lat 50...

Salony tatuaży odwiedzają ludzie pracujący w różnych zawodach, różnych płci i w różnym wieku. - Wczoraj tatuowałem panią w wieku około 50-ciu lat, która przyszła zrobić swój pierwszy tatuaż i zapowiedziała, że to nie będzie jej ostatni... - opowiada Daniel Stepaniuk, tatuażysta z Białegostoku.

Jak się okazuje, to właśnie kobiety są ostatnio częstszymi gośćmi w salonach tatuażu. Przychodzą i nauczycielki, i sprzedawczynie, i pracownice banków. - Ostatnio robiłam tak zwany „monroe” (kolczyk nad ustami - przyp. red.) dziewczynie, która zatrudniona jest w banku - dodaje pracująca z Danielem Iza, zajmująca się piercingiem. - Ta pani z banku miała też microdermale, czyli takie implanty wszczepione pod skórę.

W wielu bankach czy urzędach oczywiście obowiązuje tzw. dress kod, którego pracownicy muszą przestrzegać. Jednak okazuje się, że w niektórych kwestiach mogą sobie pozwolić na pewną fantazję.

- Nie mamy w naszym banku narzuconych mundurków, ale jest mowa o schludności, o niewyzywających strojach i niewyzywającym wyglądzie - tłumaczy Ewa Kozłowska z Banku Spółdzielczego w Suwałkach. Czy zatem pracownik banku może mieć tatuaż lub piercing? - Nie mamy tego uregulowanego - przyznaje Anastazja Truszkowska, prezes Banku Spółdzielczego w Białymstoku. Obie panie wyjaśniają, że wiele zależy od wielkości, miejsca i estetyki tatuażu. I podkreślają, że głównym argumentem przemawiającym za przyjęciem do pracy są oczywiście kompetencje.

- Sam tatuaż nie może nikogo dyskredytować - podsumowuje Elżbieta Rakszawa, sekretarz Miasta Siemiatycze. I dodaje, że nie zdarzyło jej się odmówić komuś pracy tylko dlatego, że miał tatuaż.

Co się ukrywa pod kitlem?

- Zarówno młodym lekarzom, jak i pielęgniarkom zdarza się mieć tatuaże. Jeżeli ich nie widać, nie są w pracy eksponowane, to tak jakby nie ma problemu - przyznaje Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Większy problem mogą mieć osoby z widocznymi tatuażami, które marzą o pracy z dziećmi. - Bo szkoła to miejsce, gdzie uczymy właściwych podstaw, gdzie pokazujemy wzór, jak powinniśmy postępować - tłumaczy Ewa Zawistowska, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Dobrzyniewie Dużym. - Osobiście nie mam nic przeciwko tatuażom, ale myślę, że nauczyciel powinien świecić przykładem. A osoba z widocznym tatuażem raczej nie będzie taką, którą pokazalibyśmy jako wzór godny naśladowania.

Aktor powinien pomyśleć

Są branże, gdzie tatuaże nikomu nie kojarzą się negatywnie, a zarazem nie stanowią najmniejszego problemu przy zatrudnieniu. Na piękne malunki na ciele pozwolić mogą sobie np. artyści. W mediach, branży modowej tatuaże i piercing podkreślają indywidualność, której pracodawcy często poszukują, a ekstrawagancja jest odbierana jako forma wyrażenia siebie. Zdziwienia także nie budzi wytatuowany barman, czy didżej.

- Tatuaże nie są już kojarzone z więzieniem i patologią, tylko pełnią rolę ozdoby - mówi białostocka barmanka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Sama mam ich kilka, jednak z ich pokazywaniem jest tak, jak z założeniem za krótkiej spódnicy. Nie wszędzie wypada… - śmieje się.

Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku aktorów, dla których ciało jest narzędziem pracy.

- Ja tatuażu nie mam - przyznaje aktor białostockiego Teatru Dramatycznego Marek Tyszkiewicz. - Zakazu jako takiego nie ma, aktorzy mogą robić wszystko, na co mają ochotę. Ale tatuaż może być swego rodzaju utrudnieniem w naszej pracy.

Bo jak na przykład zagrać XIX-wiecznego chłopa z ramionami wytatuowanymi w Myszki Miki? Tyszkiewicz przyznaje, że jego młodsi koledzy z branży mają na swoim ciele tatuaże, ale takie, które udaje się ukryć, czy też jakoś zakamuflować do danej roli.

Ksiądz pokazuje tatuaż

Jezus w koronie cierniowej, Maryja z Dzieciątkiem, krzyż czy gorejące serce - to popularne motywy pojawiające się na ciałach osób świeckich, które w ten sposób manifestują swoją wiarę. Ale czy wierzący powinien się tatuować? Zdania są podzielone. Z jednej strony tatuaże postrzegane są jako ingerencja w to, co stworzył Bóg oraz nieakceptowanie siebie, a czasem nawet jako „pieczęć szatana”. Z drugiej strony zaś mówi się, że tatuaż sam w sobie nie jest zły, dopóki nie niesie negatywnych treści.

ojciec Adam Szustak, dominikanin i youtuber
Archiwum prywatne ojciec Adam Szustak, dominikanin i youtuber

A co jeśli przyszły ksiądz czy zakonnik, zanim postanowił wstąpić na drogę kapłańską, popełnił w młodości błędy w postaci niezmywalnych rysunków na ciele?

- Tatuaże nie są czymś, co dyskryminuje przyszłych księży - zapewnia ks. Adam Anuszkiewicz z parafii pw. Wszystkich Świętych w Białymstoku. - Znam osoby, które są teraz w trakcie przygotowań do posługi kapłańskiej i posiadają tatuaże.

Ksiądz dodaje, że jeśli są one w miejscach widocznych, czy też mają nieodpowiednie treści, należy pomyśleć o ich usunięciu.

Zdarza się jednak, że tatuaże robią sobie również duchowni pełniący posługę. Przykładem jest ojciec Adam Szustak, dominikanin, który od 2012 r. prowadzi na youtube kanał „Langusta na palmie”, gdzie przyznaje się do wielu tatuaży na swoim ciele. W jednym z odcinków pochwalił się nawet wytatuowanym na przedramieniu herbem dominikańskim z łacińskim napisem: „Laudare, Benedicere, Praedicare” („Chwalić, Błogosławić, Przepowiadać”).

- Zrobiłem sobie to motto na zawsze, żeby było wyryte na moim ciele to błogosławieństwo, przepowiednia i ta chwała…- tłumaczy.

Diana Krasowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.