Agnieszka Domka-Rybka

Świąteczne zakupy. Płacimy w cenach, jak na półce. Mniej, a nie więcej!

Świąteczne zakupy. Płacimy w cenach, jak na półce. Mniej, a nie więcej! Fot. Lucyna Neonov
Agnieszka Domka-Rybka

Różnice w cenach na półce i przy kasie sklepy zwykle tłumaczą awarią systemu, brakiem pracowników, a nawet, że trudno im nadążyć za częstymi zmianami. Jednak to nie jest problem klienta. On ma zapłacić mniej! Warto sobie o tym przypomnieć w wirze świątecznych zakupów.

Gazetka promocyjna czy wywieszka na sklepowej spółce informują, że towar kosztuje np. 20 zł. Czytnik przy kasie pokazuje zaś 30 zł. Niejeden klient na pewno spotkał się podczas zakupów z sytuacją, gdy przy kasie okazało się, że ma zapłacić więcej. Wcale nie musi!

Warto o tym wiedzieć podczas świątecznych zakupów. W całym zamieszaniu możemy nie zauważyć, że za coś naliczono nam więcej niż myśleliśmy, że kosztuje. Uważajmy!

Na pewno niejednemu klientowi zdarzyła się na zakupach sytuacja, że jedną cenę produktu widział np. na półce, a inną naliczyła pani w kasie. 

I - zazwyczaj - w kasie była to kwota wyższa

W całym zamieszaniu możemy nie zauważyć, że za coś naliczono nam więcej niż myśleliśmy, że kosztuje. Co robić w takiej sytuacji? Którą cenę musi zapłacić klient? Czy można liczyć na zwrot pieniędzy?

Czytaj w pełnej wersji artykułu.

Pozostało jeszcze 88% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.

    już od
    2,46
    /dzień
Agnieszka Domka-Rybka

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

misiekle

Ja już od wielu, wielu lat robię tak, że podczas większych zakupów kładę "nowe towary" w jednej części koszyka, jak przechodzę obok czytnika lub pamiętając jeszcze cenę z półki lub gazetki, to sprawdzam ich cenę czytnikiem i wtedy dopiero przekładam do drugiej części, "przeznaczonej" dla kasjerki. Ale co mają zrobić ci, którzy robią zakupy typu "wózek z meniskiem" ? Brać dwa wózki i przekładać stopniowo z jednego do drugiego ? Nie da się już aż tak przypilnować cen. W handlu detalicznym, szczególnie spożywczym, od wielu lat trwa nieustanna walka pomiędzy przedsiębiorcą i klientem. Albo na "pomyłki w cenie" - a może mało klientów zauważy różnicę, albo na warunki promocji. Kolega z pracy kupował nowe wyposażenie AGD do remontowanego domu i okazało się, że te promocje typu drugi produkt ileś tam rabatu, trzeci ileś tam, czwarty ileś tam, a piąty to już w ogóle za złotówkę - podczas zakupów okazało się, że nie ma tak łatwo, że na przykład weźmiesz 5 rzeczy w podobnej cenie i zgodnie z powyższą zasadą wyliczą ci rabaty. Każda następna pozycja rabatowana ma coraz większe ograniczenia towarów według ceny wyjściowej. Za złotówkę można sobie wziąć co najwyżej na przekład kabel do RTV, albo jakiś tani nóż, a nie na przykład drugi wielki telewizor do sypialni. Ale oczywiście tego już w reklamach nie powiedzą głośno i wyraźnie, a co najwyżej, jeżeli w ogóle, będzie drobnym druczkiem lub z gwiazdką.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.