Smutna opowieść o wolności, która nikomu się nie spodoba

Czytaj dalej
Fot. Joanna Urbaniec
Wojciech Wybranowski

Smutna opowieść o wolności, która nikomu się nie spodoba

Wojciech Wybranowski

Przestrzeń publiczna, także Internet, pełna jest paskudnych osobników, których boli wolność. Wolność rozumiana jako prawo do wygłaszania własnego zdania. Sami bojąc się popełnić grzech samodzielnego myślenia – chcą zniszczyć każdego, kto nie ma poglądów stadnych.

To miał być – przynajmniej w zamierzeniach – patriotyczny felieton o niepodległości. Co prawda tu w Wielkopolsce wolność, wywalczona krwią i cierpieniem naszych dziadów, przyszła dopiero wraz z wybuchem w grudniu 1918 r. Powstania Wielkopolskiego, ale świętujemy z całą Polską początki odradzającej się naszej państwowości. Wolności od zaborów, od pruskich, carskich komisarzy mówiących, co nasi dziadowie mają myśleć, mówić, w jakim języku się modlić czy wyznawać miłość.

Miało być o niepodległości, ale tak się nie stanie. Będzie o wolności, która z niepodległością jest ściśle związana. Także wolności słowa, prawie do posiadania własnych, niestadnych poglądów.

Jak bowiem pisał Roman Dmowski, jeden z ojców naszej Niepodległej – „Przywiązanie do narodu nie powinno osłabiać umysłu człowieka, jego zdolności do krytyki, nie powinno go zaślepiać w sądach o tym, co mu najbliższe”.

Szczerze mówiąc, o wolności mądrzy ludzie powiedzieli i napisali już prawie wszystko, więc wybaczcie proszę, drodzy Czytelnicy, że będę raczej przypominał ich myśli, niż odkrywał na nowo koło.

Przestrzeń dla wolnych inaczej

Weźmy choćby cytat, który raczej niesłusznie przypisuje się Stanisławowi Lemowi – „Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów”. Ile jest w tym prawdy, widać chociażby po masowym wręcz przypisywaniu tego powiedzenia Lemowi, bez sprawdzenia, że nie ma żadnych znanych źródeł, które pozwalałyby stwierdzić, kto autorem tegoż cytatu jest w rzeczywistości. Ale to drobiazg.

Sęk w tym, że nie tylko Internet, ale cała przestrzeń publicznej wymiany zdań, opinii, pełna jest wspomnianych idiotów, których boli wolność. Wolność rozumiana jako prawo do wygłaszania własnego zdania. Choćby i niemądrego, choćby i naiwnego. Inteligencja społeczeństwa rozwija się w toku dyskusji, wymiany poglądów, debaty.

W takim razie spójrzmy teraz na tych, rzekomych obrońców demokracji, związanych z partiami opozycyjnymi, którzy maszerują po ulicach polskich miast, którzy oznaczają się w Internecie obrazkami z hasłami „wolne media” czy „wolność słowa”, a jednocześnie znieważają, obrażają, grożą – w najlepszym przypadku zwolnieniem z pracy dziennikarzom, publicystom, komentatorom, którzy ośmielają się mieć inne niż oni poglądy. Ba, nie tylko posiadać takowe, ale także je wygłaszać.

I spójrzmy na tych, którzy – stojąc po stronie przeciwnej do tej samozwańczo „demokratycznej”- stojąc po stronie prawicowej, konserwatywnej, bliskiej władzy – postępują często dokładnie w taki sam sposób. Nie mogą – ci nadaktywni internetowi bojówkarze – przełknąć tego, że ktoś ośmiela się kontestować to, co oni sami przyjmują bezkrytycznie za oczywistość

Lewa i prawa strona „wolności”

Dla lewicowych, liberalnych polityków, dziennikarzy, aktywistów, „szarych ludzi”- posiadacze własnego zdania, przeciwnego niż te bliskie środowisku lewicowoliberalnemu - stają się wtedy niemal podludźmi, których należy zniszczyć, zaszczuć, zdehumanizować. „Wszystkie chwyty dozwolone” - musiał myśleć” (choć to pewnie za dużo powiedziane) pewien lewicowy publicysta radiowy, nazywając dziennikarza telewizji publicznej „Pół Polakiem”.

Gdybym otrzymał tysiączka za każdym razem, gdy miłośnik „wolnych mediów”, ale wolnych pod warunkiem, gdy piszą one dokładnie to, co on myśli – grozi mi lub dziennikarzom „Głosu” utratą pracy, wywózkami, represjami, obraża, wyzywa od „orlenowskich k..” starczyłoby na miesiąc albo i więcej wczasów na Hawajach.

Gdybym otrzymał tysiączka w każdym przypadku, gdy zwolennicy prawej strony wyzywali dziennikarzy „Głosu” od lewaków, komuchów (średnia wieku dziennikarza „Głosu” to mniej niż 30 lat) to stać by mnie było, by wracając z owych Hawajów opłynąć jeszcze świat dookoła.

Nie dotyczy to tylko dziennikarzy, każdego, który ma poglądy inne. Wylecisz z pracy w urzędzie, instytucji publicznej, zamkniemy ci firmę, naślemy skarbówkę… tak to idzie. Miłośnicy wolności tacy.

A my sobie w „Głosie Wielkopolskim” z naszymi dziennikarzami mówimy, że skoro hejtują nas jedni i drudzy, to znaczy, że robimy dobrą robotę.

Jak dwie krople wody

Miłośnicy „wolności słowa” po lewej i prawej stronie są jak dwie krople wody. Internet i przestrzeń publiczna pełna jest samozwańczych prawicowców (samozwańczych, bo prawica i konserwatyzm powinny oznaczać szacunek dla elementarnych zasad wolności): polityków, dziennikarzy, anonimowych trolli, nadaktywnych donosicieli, którzy nie są w stanie zaakceptować – szczególnie we własnych szeregach – tego, że ktoś może mieć alternatywne zdanie. Inne niż obowiązująca linia.

Tak jak ci pierwsi, ci z lewej bądź liberalnej, są gotowi rozszarpać na strzępy każdego ze swojego stronnictwa, który nieśmiało rzuci, że „rządy Tuska nie były ok”, albo że „błędy PO uzależniły nas energetycznie od Rosji” - tak ci drudzy - z tej prawej strony - zagryzą każdego, który nie daj Boże powie, napisze, że wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o pijących kobietach była, delikatnie mówiąc, nieprzemyślana, a tarcza antyinflacyjna za mała.

Albo za to, że wyśmieją JKM czy – a wolność słowa to również wolność do stawiania twardych też- nazwą Grzegorza Brauna pożytecznym rosyjskim idiotą. Albo też za to, że skrytykują Kościół za to, że nie jest w stanie skutecznie rozliczyć i ukarać księży pedofilów. Albo bo powiedzą, że „sorry, ale reforma sądów nie wyszła”. I tak można długo wymieniać.

Wojna plemion czy wojna trolli?

Ktoś może powiedzieć, że piszę o oczywistych oczywistościach, że to nic innego jak wojna plemion. Taka jak wtedy, gdy Donald Tusk w czasach, gdy pełnił funkcję premiera o jednym z urzędników opowiadał, że jak pisior to już długo nie popracuje, albo jak wtedy, gdy były minister Cieślak złożył skargę na urzędniczkę poczty, bo ta ostro skrytykowała drożyznę za rządów PiS. (Cieślak za takie zachowanie został odwołany)

Zwaśnione plemiona? Nie, wolność słowa to również prawo do także ostrej wymiany poglądów. Problemem jest cała armia buszujących w przestrzeni publicznej – szczególnie Internecie- nadaktywnych idiotów, dla których ich własne poglądy są jedynie słusznymi. Wolnościowców, niepodległościowców i demokratów jak z koziej d… trąba, których partie rzucają w roli harcowników do boju.

Bajka o ludziach patefonach

Metoda prosta: zastraszyć, zaszczuć, znieważyć, wyrzucić z pracy, ze szkoły, z uczelni. Donieść, opluć, zabrać strefę komfortu, odebrać marzenia. Akt oskarżenia? Własne zdanie. Wyrok- winny. A nie daj Boże ów winny to symetrysta. Wtedy nie ma nawet prawa do apelacji.

Nie ma bowiem dla wspomnianej hordy większej winy niż poglądy inne niż te, które dana armia posiada. W rzeczywistości bowiem – to tchórze. Panicznie boją się popełnić grzech samodzielnego myślenia.

Tymczasem, jak pisał Orwell: „Najgorszą rzeczą na świecie jest umysł przypominający patefon. Nie ma przy tym znaczenia czy komuś odpowiada grana w danej chwili płyta, czy nie”.

To właśnie oni ograniczają dziś naszą wolność. Czasami skrywając się za parawanem: „może i ten/ta ma rację, ale tamci, to, nie możemy, nie dobrze jest o tym mówić”.

Nie ma „bo oni, bo my, bo lepiej jest milczeć, bo spór, bo wybory, bo wyższa racja”. Jeszcze raz Roman Dmowski: „Nienawidzę ludzi nikczemnych, bez względu na to, czy są Niemcami, Moskalami, czy moimi własnymi rodakami, a może najwięcej w ostatnim wypadku.”.

I to taka smutna przypowieść o wolności w Święto Niepodległości naszej ukochanej Rzeczypospolitej. Oby trwała dumna i niepodległa.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Wojciech Wybranowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.