Sławomir Zapała: moja rodzina pochodzi z Podkarpacia. Babcia i mama z Jawornika Polskiego, chrzestna z Chmielnika, kuzynostwo z Rzeszowa

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Marcin Kalita

Sławomir Zapała: moja rodzina pochodzi z Podkarpacia. Babcia i mama z Jawornika Polskiego, chrzestna z Chmielnika, kuzynostwo z Rzeszowa

Marcin Kalita

O źródłach swojego sukcesu na muzycznej scenie, o karierze aktorskiej, relacjach małżeńskich i powiązaniach z Podkarpaciem opowiada nam Sławomir Zapała.

Przyznam, że jesteś dla mnie fenomenem. Jeszcze przed ukazaniem się Twojej płyty zaprezentowałeś z niej zaledwie trzy numery, które miały już wtedy milionowe odsłony w internecie. Na Twoich koncertach pojawiają się tłumy ludzi, którzy znają teksty Twoich piosenek. Jak to się robi?

Cześć, tu Sławomir. Bardzo miło mi to słyszeć. To prawda, stoją za mną potężni fani. I to właściwie oni dali mi możliwość nagrania tej płyty. Sporą zasługą jej ukazania się jest znany internetowy projekt „wspieram to”. Wśród nagród, które można było na nim zdobyć, wspierając wydanie albumu, było napicie się wódki ze Sławomirem. Przemierzyłem w tym celu niemal całą Polskę, a jeszcze trochę flaszek mi zostało (śmiech). Dzięki temu, zanim płyta się ukazała, już sprzedała się w wysokim nakładzie. A skąd sukces? Myślę, że Sławomir i rock polo jest powrotem do melodyjnych piosenek, do których dokładamy nasze, specyficzne poczucie humoru. Dopełnieniem jest oczywiście mój zespół, który tworzą czołowi muzycy, grający na co dzień z Marylą Rodowicz, Edytą Górniak, Mietkiem Szcześniakiem. Oni są gwarantem wysokiego poziomu muzycznego.

Zanim ukazał się album, zdążyłeś wystąpić na festiwalu w Sopocie, o udział w którym zabiegają największe gwiazdy. Wystąpiłeś w „Tańcu z gwiazdami”, w programie „Twoja twarz brzmi znajomo”. Dziś grasz koncert za koncertem, prowadzisz własny program telewizyjny...

Rzeczywiście jest to typowy „american dream”, który, jak się okazuje, może spełnić się także w naszej ojczyźnie. Przywiozłem tę mentalność właśnie z Nowego Jorku. Słuchajcie, naprawdę się da. Polacy mają ogromne poczucie humoru. Czego dowodem jest mój udział w programach, które wymieniłeś oraz to, jak wysoko udało mi się w nich dotrzeć.

Niedawno ktoś porównał Cię do jednego z moich ulubionych wykonawców. Napisał, że lata 80. XX wieku należały do Franka Kimono, a obecne do Sławomira.

To bardzo miłe. Piotr Fronczewski stworzył w tamtym czasie wspaniałą kreację. Przeboje Franka śpiewane i grane są do dziś. Myślę, że jednak profesjonalne przygotowanie artystyczne jest ważne. Sam uczyłem się wokalu już od ósmego roku życia. Teraz wykorzystuję to doświadczenie. Także aktorskie, które przydaje się z kolei przy realizacji teledysków.

Sam je reżyserujesz?

Oczywiście, razem z żoną, która również w nich występuje. Sławomir składa się z dwóch nóg. I jedną z nich, nawet mocniej stąpającą po ziemi, jest właśnie moja żona Kajra. Ja mam popularność, a ona zabiera mi wszystkie pieniądze. Taki mamy podział ról (śmiech).

Wspomniałeś wcześniej o swoim pobycie w Stanach Zjednoczonych...

W dalszej części rozmowy przeczytasz m.in. o tym:

  • jak Sławomir podchodzi do swoich występów
  • z jakimi wielkimi artystami współpracował
  • jakie oryginalne imię dał swojemu synowi i dlaczego
Pozostało jeszcze 62% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Marcin Kalita

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.