Są razem dzięki ogłoszeniu w gazecie

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Są razem dzięki ogłoszeniu w gazecie

Łukasz Koleśnik

Pan Marian i pani Krystyna z Gubina myśleli, że resztę życia spędzą samotnie. Stało się inaczej dzięki ogłoszeniu w gazecie

Często mówią, że miłości nie trzeba szukać, bo sama przyjdzie. W przypadku państwa Szymańskich jest odwrotnie. Żadne z nich nie chciało być samotne przez resztę życia. Spotkali się dzięki rubryce z ogłoszeniami matrymonialnymi w Gazecie Lubuskiej.
Pan Marian, 62-letni zielonogórzanin, który obecnie mieszka w Gubinie nie miał w życiu szczęścia do kobiet. - Wcześniej miałem trzy partnerki. Niestety nie można mówić, że to była miłość - przyznaje z przykrością. Z ostatnią chciał nawet wziąć ślub, ale im bliżej ją poznawał, tym bardziej się od siebie oddalali.

- Byłem u proboszcza, który miał poprowadzić ceremonię. Widział, że jestem podłamany. Powiedział mi wtedy tak: „Marian! Nie jesteś garbaty, oszpecony, chory. Wszystko jest z Tobą w porządku. Może spróbuj dać ogłoszenie do gazety” - opowiada.
Pan Szymański początkowo nie uznał tego za dobry pomysł. - Tak naprawdę to byłem w szoku, że ksiądz to zaproponował - mówi. Pewnego dnia przechodził obok redakcji w Zielonej Górze i wstąpił do biura ogłoszeń. - Pomyślałem sobie wtedy czemu nie. Lepiej spróbować, niż żyć samotnie - przyznaje.
Jednak początkowo nawet tutaj nie miał szczęścia. - Najpierw spotkałem się z jedną panią, nie przypadliśmy sobie do gustu. Podobnie było w drugim przypadku - opowiada.

Mężczyzna zrezygnowany wstąpił do biura ogłoszeń, żeby nadać je po raz trzeci. - Powiedziałem wtedy pani, która przyjmowała ogłoszenie, że ostatni raz to robię. Ona odpowiedziała: Niech się pan nie martwi, znajdzie pan swoją drugą połówkę - mówi 62-latek.
Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka, ponieważ słowa pani z działu ogłoszeń sprawdziły się. Pan Marian poznał panią Krystynę z Gubina, która wyróżniała się między innymi ogromną miłością do zwierząt. Ale nie tylko. To był 13 lutego 2015 roku...

Czy po sześćdziesiątce można się zakochać? Pan Marian uważa, że tak. - Jak tylko zobaczyłem Krystynę, to wiedziałem, że będziemy razem - przyznaje mężczyzna. Postronne osoby może to dziwić, ponieważ kiedy seniorzy się poznali, to pani Krystyna była już po czterech udarach. - Pierwszy miałam w 2008 roku, po śmierci mojej mamy - przyznaje kobieta. Zaznacza, że wtedy nie odczuła żadnych efektów.

Dopiero jak udar uderzył ponownie, to zaczęło się to mocno odbijać na jej zdrowiu. - Mam nawet problemy z chodzeniem - przyznaje rodowita gubinianka. Do niedawna funkcjonowała dzięki opiekunce. Mało tego, kobieta od dłuższego czasu miała też problem z utrzymaniem. Po śmierci matki musiała zostawić poprzednie mieszkanie, ponieważ nie było ją na nie stać. - Pewnie większość mężczyzn w moim wieku, gdyby zobaczyło Krysię, to odwrócili by się na pięcie i uciekli. Ja o tym w ogóle nie myślałem - przyznaje pan Marian.

Minęło zaledwie kilka miesięcy i para, która niedawno się poznała zaczęła myśleć o ślubie. - Czemu nie? Nie mamy przecież zbyt dużo czasu żeby się zastanawiać, prawda? - śmieje się M. Szymański.
Niezbyt dobrze przyjęło to otoczenie zarówno pana Mariana, jak również pani Krystyny. - Znajomi oraz rodzina krzyczeli, że oszaleliśmy. Że to nienormalne, brać ślub w takim wieku. Aj, jaki tam nienormalne - żachnął się pan Marian. - Ilu ludzi np. w domach starców bierze śluby po 80 roku życia? Było mnóstwo takich przypadków - zauważa.

- Wiele osób próbowało nas od tego odwieść. Moja siostra pytała z przekąsem po co mi to na starość? Kto będzie mnie doglądał? Może i miała trochę racji, ale ja chciałem zaopiekować się Krystyną - opowiada mężczyzna.

Moja siostra pytała z przekąsem po co mi to na starość?

Jego małżonka przyznaje, że jej rodzina również nie była zbyt zadowolona z jej decyzji. - Zgodziłam się, chociaż mój brat był bardzo przeciwny. Teraz jednak poznali się bliżej z Marianem i bardzo się polubili, co mnie cieszy - mówi pani Krystyna.
Wkrótce będą obchodzić rocznicę. Ślub wzięli 24 października zeszłego roku. Żyją razem, w niewielkim ale przytulnym mieszkaniu. Często razem wychodzą na balkon, albo na podwórko.

Seniorom nie wystarczy jednak podpisanie papierka, które świadczy o tym, że są tylko małżeństwem. - Oboje jesteśmy katolikami. Chcielibyśmy wziąć ślub kościelny - mówią. To najprawdopodobniej się stanie w grudniu tego roku.
Najważniejsze pytanie - czy są szczęśliwi? - Jak nigdy - przyznaje M. Szymański. - Nie wyobrażałem sobie, że tak to się potoczy - dodaje.

Pani Krystyna mówi, że również jest szczęśliwa chociaż martwi się, gdy mąż wychodzi do pracy (jest ochroniarzem). - To niebezpieczna praca. Nie jest już młody. Dodatkowo miał wypadek samochodowy i od tamtego czasu ma problemy z nogami. Radzi sobie. I zawsze cieszę się jak do mnie wraca - przyznaje.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.