Rzemiosło, usługi i handel w XIX/XX wieku w galicyjskiej Mszanie Dolnej

Czytaj dalej
Michał Wójcik

Rzemiosło, usługi i handel w XIX/XX wieku w galicyjskiej Mszanie Dolnej

Michał Wójcik

Na tradycyjne jarmarki oraz targi w Mszanie Dolnej przybywali chłopi z okolicznych wiosek. Można było tutaj zaopatrzyć się m.in. w buty, ubranie, żywność, sprzęty domowe i zwierzęta

W dzisiejszym wydaniu „Tygodnika Ziemia Limanowska” przedstawiony zostanie świat przedwojennego handlu w ubogim wówczas regionie powiatu limanowskiego. Świat, w którym obok siebie mieszkali handlujący rolnicy z wiosek i mieszkańcy żydowskiego sztetla. Mszana Dolna, która posłuży nam za przykład, do dziś zachowała swój handlowy charakter.

Handel

Jak odnotowali kronikarze, od 1639 r. Mszana Dolna miała przywilej królewski na pięć jarmarków w ciągu roku i na coniedzielny targ. W okresie austriackim prawo to było stopniowo zmieniane, przestały się odbywać niedzielne targi, za to jarmarki organizowano co dwa tygodnie.

Ruch handlowy skupiał się wokół ratusza, dużego drewnianego budynku, stojącego w samym środku Rynku (przed ratuszem znajdowała się spora waga, ułatwiająca wycenę i weryfikację wartości towarów). Producenci wystawiali tam w dni jarmarków swoje stragany: wyroby masarskie, skóry, męskie kapelusze czy kierpce.

Od początku XIX w. istniały w Mszanie 4 piekarnie: 3 żydowskie i 1 chrześcijańska

Wielką popularnością cieszył się obwoźny stragan pewnej Żydówki z Makowa, która handlowała materiałami do strojów kobiecych. Poza silnie reprezentowaną grupą masarzy i drobnych handlarzy, Rynek zapełniali także bednarze, szczególnie cenieni byli rzemieślnicy z Koniny.

Obok siebie stały konwie, cebrzyki, maślniczki, które cieszyły oko gospodyń i gospodarzy swoim kształtem i wykonaniem. Najwyżej ceniono wyroby Jana Szczypty spod Groniów w Porębie Wielkiej.

Jak relacjonuje Sebastian Flizak, naprzeciw bednarzy mieściły się stragany garncarzy z Rabki, którzy wystawiali na sprzedaż garnki, miski, dzbany oraz inne rodzaje ceramiki. Według Flizaka pod koniec XIX wieku towary tego typu miały łatwy zbyt, ponieważ naczynia blaszane i porcelanowe nie docierały jeszcze do wsi gorczańskiej.

Towary bławatne i żelazne kupowano w sklepach żydowskich, które co pamiętają jeszcze najstarsi mieszkańcy, były zamknięte w soboty.

Rzemiosło, usługi i handel w XIX/XX wieku w galicyjskiej Mszanie Dolnej
fotopolska W Mszanie, jak w wielu galicyjskich miasteczkach, część handlu prowadzili Żydzi. Pozostała cześć handlu była w rękach Polaków

Warto odnotować krótko o wypieku chleba w Mszanie Dolnej. Od początku XIX wieku istniały tam cztery piekarnie: 3 żydowskie i 1 chrześcijańska. Sebastian Flizak wspomina szczególnie wysoką jakość chleba z żydowskiej piekarni znanego w okolicy Grunberga, którego za wypieki chwalili i chłopi i lokalna inteligencja.

Piekarnia Grunberga była jak na tamte czasy wyjątkowo nowoczesna, została wybudowana i urządzona przez rzemieślników. Piekarnia ta została rozebrana podczas II wojny światowej na rozkaz Władysława Gelba okupacyjnego wójta Mszany.

Zarobki

Po zniesieniu pańszczyzny zwiększyła się mobilność chłopów. Było to tym bardziej istotne, że zarobki na wsiach były niskie przez nadpodaż pracowników i przeludnienie wsi.

Porównajmy więc ceny niektórych wyrobów i zarobki, które wymienia Sebastian Flizak etnograf z Podobina.

Krawiec za uszycie hazuki brał 8 ówczesnych koron, za uszycie spodni 2 korony, dodajmy jednak, że uszycie hazuki trwało około 5 dni, spodni 2 dni. Fachowy cieśla zarabiał pod koniec XIX wieku 1 koronę za dniówkę pracy na budowie. Żniwiarka otrzymywała przy zbiórkach około 20 centów dziennie, kosiarz 40 centów.

Znacznie lepsze, choć nadal liche, zarobki otrzymywali robotnicy zatrudnieni w fabryce mebli giętkich w Mszanie Dolnej, którzy za 10-godzinny dzień pracy otrzymywali 2 korony. Według relacji za takie wynagrodzenie mogli oni utrzymać rodziny i jeszcze odłożyć skromne oszczędności.

Chłopi czerpali swój dochód głównie z chowu bydła i trzody. Jak odnotował Sebastian Flizak, przed 1900 r. za parę tuczonych wołów, chłop mógł dostać na jarmarku w Skrzydlnej lub Tymbarku 200 reńskich lub nawet więcej, za tuczoną świnię (wagi 100 kg) około 50 reńskich.

Odnotujmy jednak, że ten sam gospodarz zmuszony był do zaciągania pożyczki podczas przednówku na zakup kukurydzy, przeważnie u żydowskich kupców, ponieważ produkcja własna chłopów nie wystarczała na pokrycie całorocznego zapotrzebowania.

Przemysł i większy kapitał w ogóle dawał możliwość znacznie lepszych zarobków niż na roli. Chłopi galicyjscy dysponowali zresztą bardzo małym areałem, a jest to jeszcze lepiej widoczne, gdy porówna się różnice z areałem chłopów innych prowincji Austro-Węgier np. gospodarzy czeskich czy węgierskich.

Pojawienie się przemysłu było więc tym istotniejsze wobec powszechnego przeludnienia wsi galicyjskiej. Jednym ze skutków owej „biedy galicyjskiej” była potężna emigracja do Stanów Zjednoczonych, Argentyny czy Brazylii.

Rzemiosło

Rzemiosło w Mszanie Dolnej rozwijało się w XIX wieku raczej dla zaspokojenia doraźnych potrzeb ludności. Protoplastą fachowego rzemiosła i produkcji na większą skalę był w Mszanie dopiero Stanisław Michorczyk wykształcony w szkole szewskiej w Starym Sączu. Michorczyk zatrudniał w swym warsztacie 4 - 5 czeladników, skóry sprowadzał z samego Wiednia.

Sebastian Flizak bardzo dobrze ocenia podział pracy w tej manufakturze. Michorczyk otrzymywał zresztą zamówienia z całego powiatu limanowskiego. We własnym domu prowadził sklep z butami swojej produkcji, importował też jednak sporo obuwia z Czech, które chętnie zamawiała lokalna inteligencja.

W okresie I wojny światowej liczba zamówień na buty wzrosła tak bardzo, że warsztat Michorczyka zatrudniał aż 14 osób. Kwaterujący w dworze oficerowie sztabowi zamawiali u niego buty sukienne płacąc bardzo wygórowaną cenę. Stanisław Michorczyk zapisał się w historii regionu także tym, że sprzedał Legionistom Polskim Józefa Piłsudskiego 30 par butów.

Rzemiosło, usługi i handel w XIX/XX wieku w galicyjskiej Mszanie Dolnej
archwium Większość sklepów i zakładów znajdowała się przy mszańskim rynku, na którym przez dziesiątki lat odbywały się cotygodniowe targi. Obecnie mszański rynek nie stanowi już centrum handlu

Niestety nie zachował się do naszych czasów rachunek transakcyjny z podpisem późniejszego Marszałka Polski. Szczególnie licznie rzemieślnicy zamieszkiwali nieco opustoszały dziś Rynek, który jak już wspomniano, był wówczas głównym centrum handlu w Mszanie.

Najstarszy z kolei zakład masarski w Mszanie Dolnej należał do przybyłego z Poręby Wielkiej Jana Malca i oczywiście mieścił się przy Rynku. Przy swoim warsztacie prowadził on także punkt handlu solą (sprowadzał ją z Wieliczki tzw. „kruszki”, czyli bryły soli, którą sprzedawał potem w drobnych porcjach).

Nieco później zasłynęła firma Józefa Świętalskiego, który prowadził rzeźnię. Jesienią skupował ponad 100 sztuk bydła i owiec, konserwował ich mięso w ogromnych kadziach i sprzedawał z zyskiem. Po 1900 r. prymat w masarstwie miał Mikołaj Aksamit, który swojego fachu nauczył się w Ameryce.

W Rynku mieszkał stolarz Wojciech Napora, który wyrabiał bogato zdobione w kwiatowe wzory skrzynie wianowe oraz trumny. Zakończył działalność po pożarze, który strawił jego dom i warsztat. W Rynku mieszkała także pierwsza krawcowa - hafciarka Maria Klimczak, która prowadziła warsztat.

Wcześniej sporą sławą dobrej szwaczki cieszyła się Anastazja Janas z Obłazów. Stroje męskie szyli raczej krawcy szyjący na ręcznym krośnie. Do I wojny światowej ludność była wierna tradycyjnym krojom. Jako wybitniejsi kuśnierze zostali zapamiętani Michał Burdel z Mszany Dolnej i Antoni Góralik ze Słomki (wówczas osobna miejscowość).

Jak w szkiełku przeglądamy w Mszanie historię wielu innych miasteczek Galicji Zachodniej.

Michał Wójcik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.