Rząd planuje zmiany w oświacie. Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania: To będzie ręczne sterowanie

Czytaj dalej
Fot. Robert Woźniak
Sylwia Rycharska

Rząd planuje zmiany w oświacie. Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania: To będzie ręczne sterowanie

Sylwia Rycharska

- Rząd chce na siłę znaleźć dodatkowy argument, aby zawładnąć kolejną przestrzenią w kraju, która nie jest związana z rządzącą partią polityczną oraz nie jest kontrolowana przez władze centralne - tak o projekcie ustawy dotyczącym zmian w prawie oświatowym mówi Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania. Zapisy tego projektu dotyczą m.in. wzmocnienia roli kuratora w obsadzie dyrektorów szkół oraz możliwości ich odwołania bez wypowiedzenia.

Możliwość odwoływania dyrektora przez kuratora oświaty i to bez wypowiedzenia w trakcie roku szkolnego, to nie jest prosta droga do usunięcia ze szkół tego, co się nie podoba w ministerstwie?

Oczywiście. Dyrektorzy będą mogli być odwoływani bez jakikolwiek racjonalnych przesłanek - odgórnie przez pracowników kuratorium. Jest to dla mnie niedopuszczalne, bo dochodzi do zaburzenia pewnych relacji. To są szkoły samorządowe, więc wydawałoby się, że to wójt, burmistrz, prezydent miasta albo starosta powinien mieć takie uprawnienia, a nie kurator. Poza tym przesłanki, które miałyby decydować o odwołaniu dyrektorów, są bardzo subiektywne. Proponowana zmiana może spowodować zapaść w oświacie, ale i niechęć do bycia dyrektorem szkoły z obawy przed możliwością odwołania pod byle jakim pretekstem - jak w czasach PRL-owskich.

- Rząd chce na siłę znaleźć dodatkowy argument, aby zawładnąć kolejną przestrzenią w kraju, która nie jest związana z rządzącą partią polityczną oraz
Łukasz Gdak Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania.

Czy proponowane zmiany dotyczące systemu oświaty miałyby zaszkodzić też samorządom?

W mojej ocenie jest to przykład zachwiania i deprecjonowania roli samorządu, ale nie tylko. Zagrożona jest rola dyrektora, rady pedagogicznej i rodzicielska. Dlaczego ktoś, kto tak naprawdę nie orientuje się w sprawach danej szkoły, ma decydować, kto będzie ją kierował? Obecnie rząd dodaje tylko koszty samorządom, głównie związane z organizacją szkół. Nie ma środków na podnoszenie jakości kształcenia, na innowację czy też na wynagrodzenia dla pracowników oświaty, a subwencja procentowo maleje na tle wydatków. Jako samorząd krytycznie oceniamy ten projekt, ponieważ podważa on status polskich szkół obowiązujący od momentu uzyskania wolności przez Polskę w 1990 r.

W świetle jednego z zapisów miałaby zostać zmieniona proporcja udziału w komisji konkursowej na dyrektorów szkół poszczególnych stron. Czy ta proporcja znacząco zachwieje systemem wyboru?

Przede wszystkim muszę podkreślić, że projekt dotyczy szkół samorządowych, które nie są szkołami ministerialnymi. Proponuje się, że w komisji konkursowej kuratorium będzie reprezentowane przez pięć osób, a nawet w skrajnych przypadkach wystarczy, aby była jedna osoba, której głos i tak będzie miał wagę pięciu - to powinno wzbudzać niepokój, czy na pewno przepisy są zgodne z prawem.

Niezgodne z prawem?

Moim zdaniem te propozycje są niezgodne z prawem, dlatego Urząd Miasta Poznania wystąpi do parlamentarzystów i przedstawi swoje stanowisko wraz z oceną proponowanych zmian ministrowi edukacji i premierowi.

Zwolennicy proponowanych zmian podnoszą, że kurator musi mieć realny wpływ egzekwowania swoich decyzji, aby prawidłowo spełniać nadzór pedagogiczny. Czyli do tej pory system funkcjonował nieprawidłowo?

Osoby, które tak mówią, przywołują wyświechtane stwierdzenia. Tak naprawdę, jako samorządowiec, nie przypominam sobie sytuacji, że jeśli dochodziło w szkole do łamania prawa albo realizacji tematyki sprzecznej z podstawą programową, to miasto, gmina czy przede wszystkim samo kuratorium było nieskuteczne. Jeśli ktoś używa takich argumentów, to znaczy, że dotychczas miernie wykonywał swoje obowiązki dotyczące nadzoru pedagogicznego.

Jak Pan sądzi, dlaczego słychać takie głosy, skoro kuratorium mogło bez przeszkód spełniać swoją rolę?

Rząd chce na siłę znaleźć dodatkowy argument, aby zawładnąć kolejną przestrzenią w kraju, która nie jest związana z rządzącą partią polityczną oraz nie jest kontrolowana przez władze centralne. Takie proponowane działania zaprzepaszczają cały dotychczasowy dorobek w szkolnictwie, a jedynie co przyświeca pomysłodawcom, to możliwość ręcznego sterowania placówkami szkolnymi.

W projekcie znalazły się zapisy dotyczące zajęć prowadzonych na terenie szkoły przez stowarzyszenia czy też inne organizacje. Czy one nie spowodują, że dyrektorzy po prostu nie będą zapraszać nikogo do współpracy – chociażby przez zbytnie zawiłości formalne?

Ten zapis to kolejny przykład wyrażenia braku zaufania i jednocześnie braku szacunku do dyrektorów szkół. Założenie, że w XXI wieku dyrektor nie ma mądrości, to jest jakiś absurd. Zgodnie z projektowaną ustawą dyrektor szkoły ma obowiązek przed rozpoczęciem zajęć prowadzonych w ramach działalności stowarzyszenia lub organizacji w szkole, uzyskać pozytywną opinię kuratorium oświaty, to jest nie tylko zabawne, ale wystawia, jak najgorszą opinię o tych, którzy takie propozycje ustawowe składają.

Zwolennicy tego postulatu natomiast mówią, że to kuratorium odpowiada za treści przekazywane w szkołach, które muszą być zgodne z programem nauczania.

Każdy, kogo zaprasza dyrektor do prowadzenia dodatkowych zajęć, musi działać zgodnie z prawem. Nie można zaprosić organizacji, które zgodnie z konstytucją szerzyłyby trzy ideologie: faszystowską, nazistowską i komunistyczną. Wiem doskonale, do czego ten postulat się odnosi - do zajęć antydyskryminacyjnych. W Poznaniu prowadzimy takie zajęcia, ale poprzez nauczycieli szkół, którzy uczą dzieci szacunku do drugiego człowieka.

Dlaczego uważa Pan, że tego typu zajęcia są potrzebne?

Dzisiaj największe problemy dyskryminacyjne występują we wszystkich szkołach i dotykają przede wszystkim statusu materialnego. Dzieci często szydzą z rówieśników, którzy są ubodzy i np. nie mają drogiego smartfonu. Albo też zachowania dyskryminacyjne mają miejsce na tle płci. W tym przypadku najczęściej ofiarą padają dziewczynki. Są też inne kwestie szacunku do drugiego człowieka - ze względu na pochodzenie, koloru skóry, wyznawaną religię, orientację seksualną.

Pana zdaniem, dlaczego akurat teraz ministerstwo zdecydowało się na zmiany?

Jest to temat zastępczy, aby ukryć nieudolność ministerstwa w radzeniu sobie z oświatą podczas nauki zdalnej. Minister Czarnek powinien skupić się na lepszej organizacji szkół zwłaszcza teraz, ponieważ pandemia jeszcze trwa i nie wiadomo, jaką będziemy mieć sytuację na jesieni. Pomimo wielkiego poświęcenia nauczycieli, nigdy nauka zdalna nie będzie nauką, która w stu procentach zapewni edukację dzieci w dotychczasowym kształcie.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Sylwia Rycharska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.