Marek Zaradniak

Ray Wilson: Europejczyk, Szkot i już trochę poznaniak. Rozmowa z wokalistą grupy Genesis

Raya Wilsona do Poznania sprowadziła miłość. Mieszka tu już od 10 lat. Fot. Richard Beukelaar Raya Wilsona do Poznania sprowadziła miłość. Mieszka tu już od 10 lat.
Marek Zaradniak

Rozmawiamy z Ray'em Wilsonem, byłym gitarzystą i wokalistą grupy Genesis mieszkającym w Poznaniu.

Minęły właśnie Święta Wielkanocne. Jak je zazwyczaj spędzasz?

Wielkanoc to jedyny weekend w roku, kiedy nie mam koncertów i mogę odpocząć (śmiech). Oczywiście obchodzimy też Boże Narodzenie, ale zaraz po nim, najczęściej już 27 grudnia, gramy koncerty. A Wielkanoc to czas wolny. Wszyscy moi muzycy, a większość z nich to Polacy, jadą do rodzin, do swoich dzieci. Moja Gosia, z którą jestem zaręczony, jeszcze w piątek była w Warszawie: miała próbę w związku z premierą „Halki (wileńskiej)” Stanisława Moniuszki w Teatrze Wielkim Operze Narodowej. Bierze w niej udział i współpracuje jako choreograf. Reżyseruje Agnieszka Glińska, a autorką choreografii jest Weronika Pelczyńska. Weekend wielkanocny spędziliśmy już w domu, razem. To coś niezwykłego dla mnie.

Czy w Szkocji są jakieś szczególne zwyczaje związane ze Świętami Wielkanocnymi?

W Szkocji dominują protestanci. Wielkanoc jest dla nich ważna, ale myślę, że większą wagę przywiązują do tych świąt katolicy. Bardziej je celebrują. My w Szkocji nie mamy jakichś szczególnych obyczajów związanych z Wielkanocą. No, może toczenie jajek pod górę. Szczególnie robią to dzieci.

Ale przecież dla protestantów najważniejszy jest Wielki Piątek...

To prawda, ale zwyczaje w różnych religiach chrześcijańskich są podobne.

Podczas Wielkanocy odpoczywaliście z Gosią w domu w Poznaniu. Mieszkasz tutaj już 10 lat. Czy czujesz się poznaniakiem?

Zawsze podkreślam, że w Poznaniu czuję się jak w domu. Bardzo naturalnie, lubię tu wracać co tydzień po koncertach. Ale może dlatego, że jestem artystą, czuję się przede wszystkim Europejczykiem, obywatelem Europy. Niekoniecznie Szkocji czy Polski. Spędziłem wiele lat w różnych krajach i naprawdę nie odczuwałem tego, abym musiał być przywiązany do jakiegoś. No, może najbardziej jestem przywiązany do Szkocji, bo w Szkocji się urodziłem. Jestem po prostu Europejczykiem.

10 lat w Poznaniu - czy masz tu szczególne miejsca? Kiedyś wspominałeś, że to Stary Browar.

I nadal tak jest. To jest centrum handlowe, ale bardzo specyficzne. Stare mury robią wrażenie. Dzięki temu to miejsce wyróżnia się na skalę europejską, a może nawet i światową. Inne centra handlowe w Europie podobne są do Posnanii czy King Crossa. Lubię też bardzo Zamek. Tam odbył się koncert z okazji moich 50. urodzin. Zamek ma znakomitą lokalizację, ale i jego historia jest fascynująca. Lubię też Aulę Uniwersytecką, gdzie gra Filharmonia Poznańska, oraz budynek Teatru Wielkiego. Jeśli budujesz coś nowego, to nigdy nie będzie to to samo, co stare mury. Poznań ma wiele wspaniałych miejsc. Mama Gosi mieszka na Strzeszynie. Jest tam wspaniałe jezioro, wokół którego można spacerować. Kiedy moja mama przyjeżdża, spaceruje nad jeziorem z mamą Gosi. Wielkopolska to naprawdę piękny i ciekawy region.

W styczniu twój menedżer przekazał mi płytę „ZDF Bauhaus”. To nagrania na żywo z koncertu, jaki odbył się 20 maja ubiegłego roku. Ta płyta ukazała się w Niemczech. A co z nowymi polskimi płytami?

Kiedy trzy lata temu nagrywałem mój ostatni album studyjny, nagrałem jedną płytę z muzyką w wersji akustycznej, a drugą z zespołem. Teraz znów przygotowuję swoją nową muzykę. Dla Patrycji Markowskiej napisałem piosenkę „Bezustannie”. Pracowałem też ostatnio ze Smolikiem, który przygotował mix jednej z moich piosenek. To bardzo utalentowany artysta.

Lubisz płyty z nagraniami na żywo?

Wiele lat temu, kiedy byłem dużo młodszy, byłem fanem heavy metalu. Lubiłem zespoły Metal Hammer czy AC/DC. Lubiłem ich albumy na żywo. I do dzisiaj zostało mi to, że tak jest.

W czerwcu w Polsce odbędzie się koncert Phila Collinsa, który podobnie jak ty był wokalistą Genesis. Utrzymujesz kontakty z muzykami z grupy?

Nie. Znam Steve’a Hacketta, z którym cztery lata temu występowałem na wspólnym koncercie w Royal Albert Hall w Londynie. Już wkrótce, bo 6 maja, Steve Hackett da koncert w poznańskiej Sali Ziemi.

Wybierasz się na koncert Phila Collinsa?

Jeszcze się nie zdecydowałem.

Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, także na temat brexitu, uważałeś, że referendum w ogóle nie powinno być i że ludzie nie rozumieją ekonomicznych aspektów brexitu. Jaka jest twoja opinia o brexicie teraz? Szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń?

Moja opinia jest zbliżona do opinii Donalda Tuska. Uważam, że jakiś festiwal życzeń nie ma sensu, a ludzie i tak wszystkiego do końca nie rozumieją. Przecież członkostwo w Unii Europejskiej nie ogranicza się tylko do jednego poziomu, ale ma ich bardzo wiele. Jest też wiele przyczyn, dla których Unia Europejska powinna istnieć, a Wielka Brytania pozostać w jej strukturach. Jedną z nich jest, moim zdaniem, pokój w Europie. Mam nadzieję, że będzie drugie referendum i że myślenie ludzi się zmieni, bo w tym momencie, jak się tego wszystkiego słucha, to nie wygląda to dobrze. Choćby w przypadku moich braci, a wszyscy jesteśmy muzykami. Jako artyści potrzebujemy możliwości swobodnego przemieszczania się. Naprawdę myślę, że drugie referendum zmieni ludzkie myślenie. Na razie nie widzę z brexitu żadnych korzyści. Wielka Brytania ma 60 milionów mieszkańców, a Unia Europejska to 500 mln. Czyżby Brytyjczycy naprawdę wierzyli, że 60 milionów ludzi może wynegocjować lepsze warunki niż 500 milionów? Nie widzę w tym żadnej logiki. Nie rozumiem tego. Unia Europejska może negocjować z Chinami, z Japonią czy ze Stanami Zjednoczonymi. Gospodarka wszystkich państw Unii jest silniejsza od gospodarki Stanów Zjednoczonych czy Chin. Jeśli będziemy negocjować fragmentarycznie, każdy kraj z każdym, nigdy nie osiągniemy takich rezultatów, jak negocjując jako Unia, jako jedność. Brexit to gender dla chłopców ze szkół, to granie na emocjach, ukazywanie potęgi brytyjskiego imperium. Dążenie przy tym do pozbycia się cudzoziemców to rzecz bardzo negatywna. Myślę, że któregoś dnia ludzie usiądą przy kawie i powiedzą: brexit to nasz błąd.

Jaka jest twoja opinia na temat oderwania się Szkocji od Wielkiej Brytanii?

Wygląda to podobnie jak w przypadku brexitu. Mieliśmy referendum i opowiedzieliśmy się za pozostaniem w Wielkiej Brytanii. Szkocja to wielki kraj z bogatą historią, ale dopóki jest częścią Wielkiej Brytanii, a więc i Unii Europejskiej, jest ciągle Szkocją, jaką znamy, i się nic nie zmienia. Myślę, że niepodległość Szkocji to wspaniała idea po to, aby grać ludziom na emocjach. To spore wyzwanie dla nas pod względem finansowym. Bylibyśmy wtedy poza Unią Europejską i poza Wielką Brytanią i tak naprawdę musielibyśmy zaczynać wiele rzeczy od nowa. Może gdzieś tak za dwadzieścia lat znów stalibyśmy się krajem takim jak dziś...

Marek Zaradniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.