Pszczoły w wielkim mieście. Zbieranie miodu to tylko epizod

Czytaj dalej
Fot. Robert Woźniak
Weronika Błaszczyk

Pszczoły w wielkim mieście. Zbieranie miodu to tylko epizod

Weronika Błaszczyk

Jedna pszczela rodzina może liczyć nawet 80 tysięcy pszczół. Wszystkie z nich mają swoje zadania, które wykonują każdego dnia. Co dzieje się zatem za zamkniętymi drzwiami ula? Ile godzin dziennie pracuje pszczelarz? I jak tak właściwie powstaje miód?

Im bliżej podchodzi się do uli, tym dźwięk bzyczenia staje się coraz głośniejszy. Coraz więcej owadów zaczyna też latać wokół swoich domków. W końcu jeden z nich zostaje otwarty. Ogromna liczba pszczół zdaje się nie zauważać, że nagle zyskała publiczność w postaci dwójki dziennikarzy, skrzętnie każda z nich dalej wykonuje swoje zadania.

Wiedzą powszechną, znaną już nawet dzieciom, jest to, że są one jednymi z najbardziej pożytecznych owadów. Widząc ich jednak tak wiele na niewielkiej powierzchni, myśli niektórych mogłyby powędrować do filmu „Rój” z 1978 roku. Dla niewtajemniczonych – to film katastroficzny o morderczych pszczołach, które zaczynają atakować mieszkańców amerykańskiego miasteczka.

W naszej rzeczywistości nikt nikogo nie będzie próbować skrzywdzić, wręcz przeciwnie – pszczelarz obejrzy swoich małych pracowników, niektórych nawet pogłaszcze, a następnie z powrotem zamknie ule, by mogły w spokoju kontynuować swoją pracę.

Gdzieś w środku miasta…

Pasieki miejskie zyskują w ostatnim czasie na dużej popularności. Coraz więcej osób postanawia takie założyć. W samym Poznaniu również ich nie brakuje. Niekiedy nawet niektóre instytucje publiczne decydują się na umieszczenie uli na dachach budynków. Niestety, choć ta moda mogłaby się wydawać pożyteczna, to w rzeczywistości może przysporzyć więcej kłopotów niż pozytywnych skutków.

- Pszczoły miodne mogą być zagrożeniem dla dzikich, których populacja nie jest już zbyt wysoka. Jedna rodzina tych pierwszych może liczyć między 40 a 80 tysięcy osobników. Na swoje potrzeby zużywa rocznie nawet około 100 kilogramów miodu, a to odpowiada jeszcze większej ilości zebranego nektaru. Rodzina dzikich osobników, zależnie od gatunku, to od kilkudziesięciu do kilkuset owadów, którym zabierany jest w ten sposób pokarm

– mówi Łukasz Wojciechowski, jeden z poznańskich pszczelarzy.

Choć założenie miejskiej pasieki stanowiło dla niego, jak sam mówi, dylemat moralny, to ostatecznie podjął się takiego wyzwania. Pomysł pojawił się po rozmowach m.in. z ks. Jerzym Stranzem, dyrektorem Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu. Kilka uli stanęło więc parę lat temu na niewielkiej łące tuż przy Akademii Lubrańskiego.

- Temat miejskich pasiek jest trudny, szczególnie gdy zajmują się tym nieodpowiednie osoby i robią to z powodu panującej mody. A do tego należy podejść odpowiedzialnie, pszczelarstwo wymaga ogromnej wiedzy

– dodaje Wojciechowski.

… z miłości i wiedzy…

W jego przypadku nie ma jednak mowy o modzie, a jedynie o wielkim hobby.

- Pszczelarstwo to u mnie tradycja rodzinna, można powiedzieć, że z dziada pradziada. Wyrwa nastąpiła dopiero w przypadku mojego taty, ale ja już do tego wróciłem

– opowiada.

Kontynuacja rodzinnej pasji była związana z wyprowadzką z miasta. Obecnie posiada on łącznie około 200 uli:

- Kiedy tylko zamieszkaliśmy na wsi, to od razu wiedzieliśmy, co będziemy robić. Nie jesteśmy jednak jedynie pozyskiwaczami miodu. Głównie specjalizujemy się w hodowli matek pszczelich.

Oznacza to zajmowanie się pozyskiwaniem materiału genetycznego w ramach krzyżowania różnych linii pszczół w obrębie jednego podgatunku i przygotowywanie rodzin, które pozwolą na wychowanie matki wysokiej jakości zarówno pod względem fizjologicznym, jak i genetycznym. Chodzi o to, żeby były one zdrowe, łagodne, miodne i możliwie mało rojliwe.

- Zależy nam, by zapewniać dobre matki pszczele innym pszczelarzom. To bardzo ambitne zadanie

– wyjaśnia Wojciechowski.

Jak opowiada, takie pszczelarstwo to, wbrew pozorom, ciężki kawałek chleba. W sezonie, tzn. od maja do końca sierpnia, dzień pracy trwa nawet około 12-14 godzin:

- Jestem uwiązany terminami rozwoju matki pszczelej. Codziennie rano i wieczorem należy wykonać szereg zadań związanych z wychowem matek pszczelich. Pasieki stacjonarne powinny być wizytowane. Zawsze musimy sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, czy nie są głodne, czy nie chcą się roić.

Pod koniec lata trzeba też przygotować pszczoły do zimowli. Oznacza to konieczność ich dokarmiania i wyleczenia z ewentualnych chorób.

- Pszczelarstwo zawodowe jest trudne. My też jesteśmy rolnikami, zależnymi od natury. Bywa tak, że w sezonie brakuje nektaru ze względu na suszę. Konieczne jest wtedy ich dokarmianie gotowymi syropami, by mogły przetrwać

– dodaje.

Pomimo wszystkich trudności, nie wyobraża on sobie, by w przyszłości mógł się zajmować czymkolwiek innym:

- To niekończące się wyzwanie!

…w ulu na łące…

Każda pszczoła ma swoje konkretne zadanie. Część z nich to tzw. pszczoły zbieraczki. Wylatują one z ula, by zdobyć nektar. Podczas swoich podróży muszą dokładnie przekalkulować, z jakich roślin najbardziej opłaca się go pozyskiwać, skąd będzie go najwięcej. Kiedy go już przyniosą, kolejne zajmują się jego przetwarzaniem na miód. Jeszcze inne wypacają wosk, który służy do budowy plastrów w gnieździe. Pozostałe ich zadania to m.in. odżywianie larw czy dbanie o matkę.

- Pewna plastyczność, oczywiście, też wchodzi w grę. Kiedy na przykład część pszczół zbieraczek zginie, wtedy, w stosunkowo krótkim czasie, inne są w stanie przejąć ich rolę

– tłumaczy Wojciechowski.

Jesienią i zimą zaś cały czas spędzają za to w ulu. Zawiązują kłąb, którego pośrodku znajduje się matka. Taka kula utrzymuje stałą temperaturę 20 stopni Celsjusza, nawet jeśli na zewnątrz panuje mróz. W okolicach stycznia i lutego, gdy zaczynają być składane pierwsze jaja, wytwarzają one jeszcze więcej ciepła: średnio 34,5 stopni Celsjusza!.

- Do zimowli potrzebują około 15 kg zapasu węglowodanowego. Bez niego nie są w stanie utrzymać temperatury gniazda i w konsekwencji mogą zginąć

– opowiada dalej pszczelarz.

Pszczoła sezonowa żyje około od 5 do 7 tygodni. Niestety, często nie umierają one z przyczyn naturalnych, ale z powodu ingerencji i nieświadomości ludzi.

- Pszczoły otoczone są złą sławą przez np. pryzmat żądlenia. Człowiek w kontakcie z nią jest pełen obaw, zapomina, że pszczoła nie jest agresywna

– mówi Wojciechowski.

By ich kondycja mogła być jak najlepsza, każda osoba może w tym pomóc, m.in. poprzez zwiększanie liczby terenów zielonych, zakładanie łąk kwietnych, sadzenie kwiatów miododajnych choćby na balkonach czy niekoszenie trawników. Rolnicy za to powinny rozsądnie i według zaleceń używać wszelkich środków ochrony roślin, tak by nie doszło do zatrucia pszczół.

… jest kraina miodem płynąca

Praca pszczelarza kojarzy się przede wszystkim z pewnym słodkim i złotym wyrobem. Proces, który musi nastąpić, by mógł się on wytworzyć, może wydawać się dość skomplikowany. Jak opowiada Wojciechowski, miód powstaje albo ze spadzi, czyli wydzieliny mszyc, żerujących na przykład na liściach lub igłach drzew, albo z nektaru kwiatu, który pobiera pszczoła. Jest to w pierwotnej formie głównie, bo aż 80 proc., woda i około 20 proc. cukier. W ulu dzięki odpowiednim gruczołom owadów zostaje on przetworzony tak, że proporcje zostają odwrócone (17 proc. wody i 83 proc. cukru). By do tego doszło, pszczoły poprzez różne działania odparowują z niego wodę. Gdy miód jest już gotowy, pszczoły przykrywają go woskowym wieczkiem. Pszczelarz zabiera zasklepione plastry i za pomocą specjalnej wirówki, wydobywa zawartość. Wówczas jest on przelewany do słoików, a same plastry wracają do ula, do ponownego ich wypełnienia.

Słoik z tym słodkim smakołykiem może być, według aktualnych przepisów prawnych, sprzedawany nawet przez trzy lata od daty rozlewu. Warto też wspomnieć, że przy dobrym jego przechowywaniu, to przez jeszcze dłuższy czas, nie straci on swoich właściwości.

- Pozyskiwanie miodu to tylko jeden w wielu akcentów zarówno w życiu pszczoły, jak i pracy pszczelarza. Najistotniejszym jej zadaniem w ekosystemie jest jednak funkcja zapylania. I za to właśnie powinniśmy ją kochać

– zaznacza Wojciechowski.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.

    już od
    2,46
    /dzień
Weronika Błaszczyk

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.