Dorota Witt

Pszczoły Azji, czyli łowcy miodu kontra strażniczki rodziny

- Tradycja zanika, młodzi nie widzą już w tych owadach znaku od bóstw - mówi dr Rafał Beszterda. Fot. Grzegorz Olkowski - Tradycja zanika, młodzi nie widzą już w tych owadach znaku od bóstw - mówi dr Rafał Beszterda.
Dorota Witt

Potrafi gonić wroga kilka kilometrów. Często do skutku, bo nawet jeśli ten wpadnie na pomysł, by ukryć się w wodzie, ona może czekać przez kilka godzin, aż tchórz się wynurzy. I wtedy atakuje z nową mocą. Pszczoły olbrzymie, żyją dziko m.in. w azjatyckich lasach tropikalnych

Apis dorsata, czyli pszczoła olbrzymia, nie ma dobrej prasy. Dwucentymetrowy owad szybko wpada w gniew. - Przekonałem, się o tym, gdy zbyt blisko podszedłem z aparatem do gniazda umiejscowionego na drzewie - mówi dr Rafał Beszterda, etnolog z UMK w Toruniu, podróżnik, specjalista w dziedzinie azjatyckiego pszczelarstwa. - Pszczoły olbrzymie skupione są wokół plastra w przynajmniej trzech warstwach, jedna na drugiej. Dodatkowo chwytają się, jedna drugiej, przy pomocy haczyków na odnóżach. Gdy są niepokojone, najpierw ostrzegają, wydając charakterystyczny dźwięk. Szum szybko zamienia się w hałas, bo jest ich tam nawet 100 tysięcy. Wtedy jest jeszcze chwila na ucieczkę. Gorzej, gdy zaczynają kapać: odłączają się w małych grupkach od roju, chwilkę swobodnie spadają, by za moment rozłączyć się i poderwać do lotu. I teraz nie ma już czasu na kontemplację tego zjawiska. Pojedyncze ukąszenie nie jest zbyt groźne dla człowieka, po 10 ukąszeniach zacznie nam mocniej bić serce, po 20 przydałoby się pojechać do szpitala, dopiero kolejne mogą powodować... śmierć.

Gotowe do ataku

Dlaczego organizuje się polowania na gniazda tych pszczół? Z dużego można zebrać jednorazowo nawet 20-30 kg miodu. - W indonezyjskich lasach strażniczki pszczelej rodziny mogą zlokalizować zbliżającego się człowieka z odległości 50 do 100 metrów od gniazda, często zanim on spostrzeże rój - wyjaśnia Rafał Beszterda. - Pojedyncza pszczoła może zaalarmować do 5 tysięcy innych. Rodzina jest gotowa do ataku. Raz użądlony cel niemal na pewno padnie ofiarą zmasowanego natarcia, bo charakterystyczny zapach towarzyszący już pojedynczemu użądleniu bezbłędnie i bardzo szybko naprowadza pszczoły strażniczki na cel.

Choć zdarza się też, że pszczoły olbrzymie, gniazdujące w miejscach gęsto zaludnionych, wcale nie są skore do ataków. - Jeden z łowców miodu, którego poznałem zabezpieczał się, szczelnie okrywając głowę i zakładając podwójną kurtkę - mówi Rafał Beszterda. - Pojedyncza warstwa materiału to dla tej pszczoły żadna bariera. Byłem ciekaw, czy w Azji tę pracę wykonują też kobiety. Zapytałem o to żonę pszczelarza, która tuliła do piersi ich córeczkę. „Kilka razy pomagałam mężowi, ale więcej nie pójdę, za bardzo się boję” - odpowiedziała. Za to drugi łowca, którego obserwowałem przy pracy w Parku Narodowym Ujung Kulong położonym na północ od Jawy, nie zakładał nawet rękawiczek, a z akcji wychodził bez szwanku. Sprawdza się stare powiedzenie pszczelarzy - użądlony będzie ten, który się boi.

Larwa jak cukierek

Pozostało jeszcze 62% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.