Przemysław Pawlicki: - Chwila rozmowy i... jestem w Stali Gorzów

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Paweł Tracz

Przemysław Pawlicki: - Chwila rozmowy i... jestem w Stali Gorzów

Paweł Tracz

- Taki już jest ten los sportowca, że nie zawsze jeździmy tam, gdzie podpowiada serce - mówi Przemysław Pawlicki, nowy zawodnik Stali Gorzów.

O twoim przejściu z Unii Leszno do Stali Gorzów mówiło się już kilka tygodni temu. Czy rzeczywiście byłeś dogadany z nowym pracodawcą jeszcze przed wylotem do Australii?
Pomidor (śmiech - dop. red.).

Może jednak uchylisz rąbka tajemnicy?
Powiem tak. Z gorzowskiego klubu co roku było zapytanie, czy nie chciałbym startować w Stali. Po sezonie 2010 pożegnaliśmy się z działaczami w zgodzie i od tamtej pory żyjemy w dobrych relacjach. Co tu dużo mówić. Gorzowianie zabiegali o mnie od kilku sezonów i w końcu stało się. Tak się akurat złożyło, że mój macierzysty klub z Leszna nie był zainteresowany moimi dalszymi startami, więc mogłem bez problemu skorzystać z oferty Stali. Cieszę się, że zaufano mi kolejny raz i postawiono akurat na mnie.
Po nieudanym ostatnim sezonie zarząd żółto-niebieskich zbudował mocny skład. Wzrosną jednak oczekiwania, także wobec ciebie.

Jesteś gotowy podjąć to ryzyko?
Wiem, że zostałem ściągnięty do Gorzowa po to, aby zostać jednym z silnych ogniw ekipy. Nie ukrywam, że w takich sytuacjach czuję się bardzo dobrze, lubię wyzwania. Sam stawiam przed sobą wysokie cele, a im wyżej mam postawioną poprzeczkę, tym jeszcze bardziej się motywuję i nakręcam do ciężkiej pracy. Postaram się nie zawieść.

Twoje odejście z Leszna budzi duże emocje, zwłaszcza wśród kibiców leszczyńskich „Byków”.
Taki już jest ten los sportowca, że nie zawsze jeździmy tam, gdzie podpowiada serce. Unia zawsze będzie ważna dla mnie i mojego brata Piotra, który także opuścił ten klub, ale to nie do końca był mój wyłączny wybór. Życie zdecydowało, że teraz jestem w Gorzowie. I tyle. Przy okazji chciałbym podziękować kibicom Stali, którzy stają za mną murem. Postaram się odpłacić im dobrą jazdą, mam nadzieję, że wspólnie będziemy czerpali radość z moich wyników.


Powiem tak. Z gorzowskiego klubu co roku było zapytanie, czy nie chciałbym startować w Stali. Po sezonie 2010 pożegnaliśmy się z działaczami w zgodzie i od tamtej pory żyjemy w dobrych relacjach. Co tu dużo mówić. Gorzowianie zabiegali o mnie od kilku sezonów i w końcu stało się

Jak wspominasz sezon 2010, który spędziłeś w Gorzowie?
Mam stąd same miłe wspomnienia. Za każdym razem, gdziekolwiek byłem o to pytany, podkreślałem, że spędziłem w Stali wspaniałe chwile. Począwszy od działaczy, trenera, pracowników klubu, na kibicach kończąc. Dowody sympatii otrzymywałem zawsze, gdy tu przyjeżdżałem. Nie było znaczenia, czy były to turnieje indywidualne, czy też mecze ligowe. Byłem bardzo młodym zawodnikiem, miałem tylko 19 lat i pierwszą zmianę klubu w karierze. Dopiero zaczynałem poważną przygodę z żużlem i wtedy nawet nie myślałem, że kiedykolwiek odejdę z Unii. Stało się jednak tak, że już pięć lat temu musiałem odejść z Leszna i to właśnie prezes Władysław Komarnicki wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Nie wiem, jak sportowe życie potoczyłoby się dalej, gdybym wówczas nie trafił do Stali.

Jak długo trwały tegoroczne rozmowy ze Stalą?
Nie uwierzysz, ale to nie były długie negocjacje. Pogadaliśmy może z pół godziny. Naprawdę! Umówiliśmy się na kawę, chwila rozmowy i jestem tutaj. Nie stawiałem żadnych twardych warunków.

Oprócz ciebie do Stali wrócił też Michael Jepsen Jensen, zostali liderzy. Na co będzie was stać?
Mamy młodą i perspektywiczną drużynę. W przyszłym roku kilku z nas ma coś do udowodnienia nie tylko sobie. To powinno dać nam dodatkową motywację i energię do jazdy.

Kontrakt podpiszesz dopiero po 19 grudnia, więc teraz skupisz się chyba na przygotowaniach.
Do sezonu tradycyjnie przygotuję pięć kompletnych motocykli z nowymi silnikami. Oprócz nich będę miał w zapasie silniki z poprzednich lat, które na wiosnę także będę testował. Tutaj niewiele się zmieni, będę co najwyżej szukał różnych ustawień u wielu tunerów. Wybiorę najlepsze rozwiązania.

Paweł Tracz

Dziennikarz sportowy "Gazety Lubuskiej". Moją pasją jest turystyka, nie tylko związana z obecnością na imprezach sportowych:)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.