Poznań: Marszałek województwa nie chce przejąć PKS Poznań. Co dalej z przewoźnikiem?

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Błażej Dąbkowski

Poznań: Marszałek województwa nie chce przejąć PKS Poznań. Co dalej z przewoźnikiem?

Błażej Dąbkowski

Samorząd wojewódzki nie przejmie PKS Poznań, a utworzenie spółki pracowniczej jest mało realne. Jak będzie wyglądała przyszłość przewoźnika? Władze Poznania chcą, by finansowanie przejęły wielkopolskie gminy i powiaty, do których docierają autobusy PKS-u.

We wtorek pojawiły się informacje dotyczące przyszłości PKS Poznań. Według prezydenta Jacka Jaśkowiaka działalność spółki jest nierentowna, a dopłacanie do jej funkcjonowania - nieracjonalne.

Co stanie się z PKS Poznań? Przypomnijmy, że miasto rozważa trzy scenariusze. Pierwszy zakłada nieodpłatne przekazanie przez miasto akcji PKS-u samorządowi wojewódzkiemu.

- Organizowanie transportu na poziomie województwa nie jest zadaniem własnym miasta

- tłumaczy Jacek Jaśkowiak. - Z tego punktu widzenia, przejęcie spółki PKS Poznań przez samorząd województwa jest racjonalne, tym bardziej, że zarządza on już podobnymi współfinansowanymi przez wiele jednostek samorządu przedsięwzięciami - m.in. Poznańską Koleją Metropolitalną.

Czytaj więcej: Władze miasta zlikwidują spółkę PKS Poznań? Pojawiają się trzy propozycje

- Przed laty otrzymaliśmy od Skarbu Państwa propozycję przejęcia PKS-u, ale odmówiliśmy. Teraz też nie jesteśmy tym zainteresowani, to nie jest nasze zadanie. Tabor spółki nie nadaje się do dowożenia pasażerów do węzłów przesiadkowych - odpowiada Wojciech Jankowiak, wicemarszałek województwa wielkopolskiego.

Drugi wariant zakłada podział majątku spółki. Zgodnie z nim MPK miałoby przejąć pojazdy, zaplecze serwisowe wraz z pracownikami, a ZKZL dworzec z terminalem.

- To oznaczałoby likwidację spółki, czyli najgorszy scenariusz

- mówi nam jeden z pracowników PKS.

Trzeci scenariusz to powołanie spółki pracowniczej. Nigdy wcześniej nie był on jednak rozpatrywany.

Jak się dowiedzieliśmy, w czwartek w urzędzie miasta odbędzie się spotkanie władz Poznania z samorządowcami z Wielkopolski. Miasto chce, by burmistrzowie i starostowie dołożyli do funkcjonowania PKS.

- Wszystko jest robione na łapu capu. Dopiero kilka dni temu zaczęto na nie zapraszać gości. Mają oni dostać maksymalnie sześć tygodni na podjęcie decyzji o partycypacji w kosztach - twierdzi pracownik.

Czytaj też: PKS-y w Wielkopolsce ledwo zipią. Uratują je pieniądze od rządu?

Hieronim Urbanek, prezes PKS Poznań przypomina, że już w 2015 r. usiłowano doprowadzić do porozumienia gmin lub stworzenia związku. Patronem takiego rozwiązania był starosta Jan Grabkowski.

- Później odbyły się jeszcze 2-3 spotkania, na których przedstawiliśmy projekty porozumienia, niestety ostatecznie nic z tego nie wyszło

- zaznacza prezes PKS Poznań.

Mimo to na czwartkowe rozmowy z samorządowcami z Wielkopolski H. Urbanek czeka z nadzieją.

- Zawsze istnieje szansa, by wyjść z impasu - zaznacza.

Prezes Urbanek podkreśla, że do tej pory miasto nie przekazało spółce nawet złotówki.

- PKS żyje nie tylko ze sprzedaży biletów i z dopłat od urzędu marszałkowskiego. Świadczymy wiele usług, od przewozów szkolnych w kilku gminach, po jednodniowy wynajem autokarów - mówi.

W tej chwili w PKS Poznań zatrudnionych jest 160 osób, w tym 90 kierowców.

Błażej Dąbkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.