Powstał krótki film o tragicznej historii Kostrzyna

Czytaj dalej
Fot. Muzeum Twierdzy Kostrzyn
Jakub Pikulik

Powstał krótki film o tragicznej historii Kostrzyna

Jakub Pikulik

„Miasto widmo” to dokument o pracy historyków na Starym Mieście. Kilka dni temu miał premierę. Można go oglądać w internecie.

Film można znaleźć na portalu YouTube - wystarczy wpisać w wyszukiwarce hasło „Miasto widmo. Kostrzyn”. Dokument trwa niespełna 15 minut, ale zapada w pamięć.

Autorzy Przemek Budzich i Krzysztof Bogacz pokazali w nim pracę historyków, którzy na początku roku dokonali makabrycznego odkrycia. Na Starym Mieście, kilkanaście centymetrów pod ziemią, w miejscu, które do tej pory tłumnie odwiedzali turyści, spoczywały ludzkie szczątki, karabiny, pistolety, amunicja i inne przedmioty z II wojny światowej.

W badaniach brali udział pracownicy Muzeum Twierdzy Kostrzyn Krzysztof Socha i Jerzy Dreger oraz członkowie stowarzyszenia Perkun i Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika Odkrywca Paweł Piątkiewicz i Jarosław Stróżniak. - Po wojnie po prostu wrzucono ludzkie ciała i całą masę innego sprzętu do okopu, polano benzyną i podpalono - mówił Paweł Piątkiewicz.

Historycy przyznają, że w czasie walk o Kostrzyn Stare Miasto było piekłem. Na ten niewielki skrawek ziemi Rosjanie przez kilka godzin dziennie wystrzeliwali setki pocisków moździerzowych, w mury twierdzy kierowano ogień ciężkich dział. Kostrzyn, zarówno przez Niemców jak i Rosjan, nazywany był „Bramą do Berlina”. Zdobycie miasta oznaczało, że Rosjanie do stolicy III Rzeszy będą mieli zaledwie kilkadziesiąt kilometrów w linii prostej.

Dlatego obrońcy stawiali opór, a atakujący napierali z ogromną siłą i wściekłością. Walki zrujnowały miasto. Niemcy, którzy tu mieszkali, po wojnie nie poznawali Kos-trzyna. Wszystko było ruiną. Ktoś musiał to posprzątać. Okop, do którego dotarli badacze, był właśnie efektem takiego pospiesznego, powojennego „sprzątania” kostrzyńskiej starówki. Wtedy nie było sentymentów. Żołnierze niemieccy, radzieccy, cywile... Wszyscy zostali wrzuceni do jednego dołu, podpaleni i zasypani. Wśród powojennego złomu i ludzkich szczątków znaleziono też kilka monet niemieckich, sowieckich, a nawet polskie 50 groszy z 1923 r. Duże wrażenie na badaczach zrobiła obrączka, która wciąż była na palcu jednej ze znalezionych w wykopie ofiar wojny. Było też kilka medali niemieckich i radzieckich.

Jeden z nich, nadawany w Armii Czerwonej za odwagę, miał swój numer. Udało się ustalić, że należał do urodzonego w 1917 r. Wasujkowa Wasilija Wasilijewicza. W armii był on od 1938 r., a na froncie służył od 1943 r. Medal otrzymał 11 sierpnia 1943 r. za wykonanie 157 lotów bojowych, w czasie których zabrał z linii frontu 89 ciężko rannych żołnierzy i dostarczył 197 litrów krwi.

Nie ma informacji o śmierci tego żołnierza. Jak zginął? To historycy będą się starali ustalić. Jaką jeszcze tajemnicę odkryją przy okazji?

Jakub Pikulik

Dziennikarzem "Gazety Lubuskiej" jestem od 2008 r. Niemal od początku moja praca w GL związana jest z działem internetowym. To obecnie najbardziej dynamicznie zmieniająca się dziedzina pracy dziennikarza. Zajmuję się sprawami całego regionu. Poruszam tematy społeczne, ekonomiczne i inne. Często przygotowuję materiały kryminalne, informacje dotyczące wypadków i głośnych akcji lubuskiej policji. Zajmuję się również sprawami dotyczącymi Kostrzyna nad Odrą i całego powiatu gorzowskiego.


A prywatnie? Mieszkam w podgorzowskiej Kłodawie. Interesuję się historią regionu. Uwielbiam górskie wycieczki piesze i rowerowe. Od kilku lat pasjonuję się też strzelectwem sportowym. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.