Poszukiwania Michała Rosiaka: Należy brać pod uwagę każdy wariant tego, co się stało z Michałem

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Marta Danielewicz

Poszukiwania Michała Rosiaka: Należy brać pod uwagę każdy wariant tego, co się stało z Michałem

Marta Danielewicz

O społecznych poszukiwaniach Michała Rosiaka, zaginionego studenta rozmawiamy z Piotrem Hoffmannem - jednym z organizatorów akcji.

W sobotnich poszukiwaniach Michała Rosiaka brała udział grupa prawie stu ochotników. Dlaczego zdecydowaliście się na jego organizację?

Piotr Hoffmann: To było jedne z większych poszukiwań społecznych, które organizowałem i w których brałem udział. Przede wszystkim duża grupa to byli znajomi Michała, jego sąsiedzi, strażacy, którzy pochodzą z tej samej miejscowości co on. Z Turku przyjechał pełen autobus ludzi, którzy byli zaopatrzeni w ciepłe pożywienie i napoje. Cieszy nas, że do akcji włączyli się nie tylko strażacy ochotnicy, ale także ratownicy medyczni, którzy zabezpieczali każdą z grup poszukiwawczych oraz policja, która o akcji została wcześniej przeze mnie poinformowana. Udział w akcji wzięli też ochotnicy z Poznania.

Jak przebiegały poszukiwania? Wspomniał Pan, że byliście podzieleni na grupy.

Tak, dziesięcioosobowe, którym towarzyszyli ratownicy medyczni. Grupy przeszukiwały tereny Cytadeli i wzdłuż Warty. Cytadelę podzieliłem na cztery sektory. Każdy zespół dostał mapkę z zaznaczoną strzałkami trasą, jaką ma zmierzać. Poszukiwania każdej z grup trwały około dwóch godzin z uwagi na to, że teren nie był zbyt rozległy. Rejony Warty były sprawdzane głównie przez strażaków z OSP Turku, którym towarzyszyli funkcjonariusze policji. Szczerze mówiąc, byłem pod ogromnym wrażeniem organizacji wszystkich uczestników.

Z tego, co wiem niektórzy chcieli także przeczesywać tereny bunkrów na Cytadeli?

Tak, ale nie wyraziłem na to zgody. Koniecznym, by wziąć udział w poszukiwaniach, było ukończenie 18. roku życia. Każdy z uczestników akcji podpisał też oświadczenie, że wyraża zgodę na udział w niej. Jeśli ktoś nie chciał, mógł pozostać w autobusie. Nie było z tym problemu. Eksplorer, który chciał penetrować bunkry, zwrócił się do mnie z taką prośbą. Odmówiłem, ponieważ nie chcę odpowiadać za ewentualne szkody, które mogłyby się z przeszukiwaniem tych terenów wiązać, a także za życie tego człowieka, gdyby coś się stało. Zwłaszcza, że nie mieliśmy odpowiedniego zabezpieczenia na tego typu eskapady.

Jak rodzina Michała Rosiaka ocenia akcję poszukiwawczą? Czy w planach są kolejne poszukiwania? O tym przeczytasz w dalszej części rozmowy. 

Pozostało jeszcze 48% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Marta Danielewicz

Zajmuję się głównie tematyką z zakresu ochrony środowiska, śledzę także rozwój lokalnego biznesu. Tropię afery toksyczne, bacznie obserwuję zmiany w świadomości i prawie dotyczące ochrony środowiska. Staram się rzetelnie i na bieżąco informować przed jakimi wyzwaniami stoimy w obliczu zmian klimatycznych, stepowienia Wielkopolski i suszy. Z kolei w biznesie podziwiam nowe rozwiązania technologiczne, kibicuję małym i dużym firmom, stosującym się do zasad CSR, piszę o prawach pracownika, a także o tych, którzy o nie walczą.
Prywatnie mam szczęście być właścicielką psa, który został interwencyjnie odebrany z pseudohodowli, lubię dobrą kuchnię, niskobudżetowe podróże po świecie, a także filmy animowane.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.