Grażyna Szyszka

Pogorzelcom w gminie Radwanice zostały klucze i kredyty...

Z lokalu na ostatnim piętrze została jedynie sterta gruzu i złomu. Fot. Grażyna Szyszka Z lokalu na ostatnim piętrze została jedynie sterta gruzu i złomu.
Grażyna Szyszka

Zniszczony przez ogień młyn musi być zabezpieczony na zimę, bo inaczej zawali się na drogę krajową. Poszkodowani bardzo liczą na pomoc - sąsiadów, władz gminy i naszych Czytelników.

Bez dachu nad głową zostało 31 osób

Pożar, który w środę, 25 listopada, zniszczył duży, mieszkalny budynek w Buczynie (gmina Radwanice), wywrócił do góry nogami życie dziesięciu rodzin. W sumie bez dachu nad głową zostało 31 osób. Ludzie ratowali z mieszkań co mogli, ale tam, gdzie ich dobytku nie strawił ogień i czarna sadza, dzieła zniszczenia dokonała woda.

Tak zwany młyn należący do wspólnoty mieszkaniowej nie nadaje się do zamieszkania. Górują nad nim resztki dachu, a mieszkania na ostatnich piętrach zostały zupełnie wypalone. Nie lepiej jest na niższych kondygnacjach, gdzie zamiast sufitów zwisają zarwane, napęczniałe od wody stropy. Mieszkańcy musieli poszukać schronienia u swoich bliskich.
Gmina dała pierwsze pieniądze.

74 tys. zł do podziału

Kilka dni temu o swoich dalszych losach pogorzelcy rozmawiali z wójtem gminy Pawłem Piwko. – Jest wola odbudowy budynku, ale najpilniejszą teraz sprawą jest zabezpieczenie dachu przed zimą – mówi wójt. – Mam nadzieję, że potwierdzi się opinia inspektora nadzoru budowlanego o tym, że budynek nadaje się do odbudowy. Gmina pomoże w tym mieszkańcom. Ze specjalnej rezerwy kryzysowej przekazaliśmy już dla nich pierwsze pieniądze, w sumie 74 tys. zł do podziału na dziesięć rodzin. Uruchomiliśmy też specjalne konto na zbiórkę publiczną, która potrwa do najbliższego poniedziałku 14 grudnia.


Wójt zapewnia, że będzie zabiegać o kolejne pieniądze dla pogorzelców.

Ma pisać wnioski i odwiedzać różne instytucje z prośbą o finansową pomoc dla poszkodowanych. – Dziękuję też mieszkańcom gminy, którzy okazali się bardzo ofiarni – dodaje wójt Piwko przyznając jednocześnie, że gmina nie ma mieszkań zastępczych dla mieszkańców Buczyny. Twierdzi, że pogorzelcy sami się jakoś organizują.

Zostały im tylko kredyty

Jedno z mieszkań w spalonym domu zajmowała sołtys Buczyny Wioletta Kłos. – Musimy zabezpieczyć budynek przed zawaleniem, bo przecież stoi przy samej krajowej drodze – mówi. – Nikt z nas nie wie, co będzie dalej, czy tam wrócimy, bo jeśli faktycznie będzie odbudowa, to potrzeba na to ogromnych pieniędzy. Pytanie tylko skąd je wziąć, bo połowa rodzin nie była ubezpieczona. Wielu z nas zostało z kluczami do mieszkań, których nie ma i kredytami hipotecznymi do spłaty. Swojej dalszej przyszłości nie zna też Zofia Kalińska. W młynie mieszkała od 30 lat.

– Po latach dorabiania się, zaczynam wszystko od nowa – przyznała pani Zofia, którą spotkaliśmy przed budynkiem w trakcie pakowania rzeczy do samochodu. – Przyjmą mnie rodzice z Nowej Kuźni. Dobrze, że mam gdzie się podziać. Pożar zabrał mi nie tylko własny dom i to, co przez lata udało mi się zgromadzić, ale przede wszystkim samodzielność – dodaje ze smutkiem. – Dziękuję jednak Bogu, że nie stało się to w nocy, bo wielu z nas nie uszłoby z tego ognia z życiem – mówi Zofia Kalińska. Pieniądze na pomoc pogorzelcom są przyjmowane na specjalne konto: 55 8649 1057 2001 0000 0619 0001 z dopiskiem „Buczyna 49”.

Grażyna Szyszka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.