Platforma Obywatelska: czy jest z nami lider?

Czytaj dalej
Fot. Adam Guz
Ryszarda Wojciechowska

Platforma Obywatelska: czy jest z nami lider?

Ryszarda Wojciechowska

Będziemy opozycją totalną. Tak na początku ubiegłego roku zapowiadał lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Problem w tym, że po roku wielu działaczy tej partii zadaje pytanie - jak mamy być opozycją totalną, skoro sam Schetyna nie jest totalnym liderem?

Wielu polityków Platformy w kuluarowych rozmowach nie kryje niezadowolenia z Grzegorza Schetyny. Od jednego z młodszych posłów tej partii słyszę, że to nie jest lider na te czasy. Bo mówiąc o totalnej opozycji, zapomniał, że sam powinien być totalnym liderem. A jeśli nie totalnym, to przynajmniej twardym. - Tymczasem Schetyna nie potrafi się postawić Jarosławowi Kaczyńskiemu. To widać wyraźnie zwłaszcza teraz, podczas kryzysu parlamentarnego. Zobaczyliśmy, że przewodniczący nie ma planu. Że nie wie, co dalej. Siedział tylko z boku i obserwował - tłumaczy poseł. Ale zaraz dodaje, że dzisiaj w partii wszyscy są jednak przekonani, że to nie czas na takie personalne, partyjne wywrotki. Buntu więc nie będzie.

Tę miękkość w sądach i działaniach Schetyny zauważają nawet ci, którzy są mu od początku przychylni. Jeden z działaczy mówi tak: - Grzegorz nie ma w partii żadnej opozycji, co było widać podczas wyborów. Nikt wówczas nie odważył się skrzyżować z nim szabli. Ale do prawdziwego wodza jeszcze mu daleko. Wódz to ma być wódz. Nie czekać, aż wyjdą jakiś Szczerba czy Pomaska przed szereg. Tymczasem Grzegorz jest jakiś taki przyczajony. Nieraz mu mówiłem: ty jesteś wodzem i musisz to brać na klatę. A nie siedzieć tylko w pierwszym rzędzie.

Sławomir Neumann, szef klubu PO w Sejmie, słysząc pytanie, dokąd zmierza Platforma pod wodzą Schetyny, odpowiada, że od roku zmierza konsekwentnie w jednym kierunku. - Jesteśmy konserwatywno-liberalną partią, twardą i odpowiedzialną opozycją dla PiS. Dążymy do tego, żeby w ciągu trzech lat odbudować formę Platformy i wygrać z Prawem i Sprawiedliwością. To jest nasz plan.

Ale na stwierdzenie, że wielu posłów jest niezadowolonych z rządów Schetyny, tylko się oburza: - Ktoś, kto mówi o przewrotkach w partii, operuje jakąś czystą abstrakcją. Wybory przewodniczącego w Platformie już się odbyły. I następne odbędą się dopiero po kolejnych wyborach parlamentarnych, za trzy i pół roku. W tym czasie nie będzie żadnych zmian. I jeśli ktoś twierdzi, że może być inaczej, albo snuje na ten temat plany, to albo nie zna statutu Platformy, albo ma jakieś fantasmagorie w głowie. Żadnych wywrotek nie będzie. Kto z nami nie chciał być, odszedł - kończy.

Rywalizacja liderów to pułapka

Agnieszka Pomaska na pytanie, czy Platforma jest opozycją totalną, odpowiada, że samo określenie opozycji dzisiaj jest mniej ważne.
- Ważniejsze jest to, czy jesteśmy gotowi przeciwstawić się temu niszczeniu Polski, które uprawia PiS. Bo dzisiaj prawo opozycji do udziału w dyskusji jest w parlamencie łamane. I stąd się wziął początek tego protestu.

Słysząc o tym, że pojawiły się plotki o rzekomych planach usunięcia Schetyny ze stanowiska szefa partii, tłumaczy jednak, że to nieprawda. Że to medialne pomówienia, podobnie jak te, że była jakaś próba odwołania Sławomira Neumanna z funkcji szefa klubu.

- Autorzy tych artykułów nie rozmawiali z nami na ten temat. Więc takie puszczanie w obieg plotek jest dla nas groźne i szkodliwe. Jeśli dzisiaj z czymś się w partii zmagamy, to właśnie z taką potworną machiną propagandową. Nie wiem, czy partii rządzącej. Bo to przecież nie partia rządząca pisze te teksty. Ale komuś zależy, żeby wobec nas prowadzić taką wojnę hybrydową na plotki.

Podział na „starych” i „młodych” w Platformie? Z tym też się nie zgadza. Przyznaje tylko, że młodsze pokolenie sprawniej obsługuje telefony komórkowe, przekazując tym samym to, co się dzieje w Sejmie.
- Nie widzę tego podziału pokoleniowego. Podczas protestu w Wigilię czy sylwestra spędzałam ten czas na sali razem z Krystyną Szumilas, Ewą Kopacz i innymi posłami, którzy mają dzieci w moim wieku.

Jej zdaniem, kluczem do sukcesu opozycji jest współpraca z innymi partiami opozycyjnymi, zwłaszcza z Nowoczesną.

- Podczas tego protestu dużo ze sobą rozmawiamy i widać, że możemy się porozumieć. Sama organizując konferencję prasową, zaprosiłam do udziału posłankę Nowoczesnej z Pomorza Ewę Lieder. I będę szukała okazji, żeby wspólnie działać. Ale Pomaska przyznaje, że dziś kłopotem opozycji jest rywalizacja dwóch liderów - Schetyny i Petru, o to, który ma być ważniejszy. - To pułapka, którą próbuje na nas zastawić Jarosław Kaczyński, chcąc w ten sposób rozbić opozycję. Uważam, że najgorsza rzecz, jaka mogłaby się nam przydarzyć, to wpaść w te sidła. Bez współpracy nie będzie sukcesu - powtarza.

11 stycznia i co dalej

Poseł PO Jerzy Borowczak dodaje, że opozycja w polskim parlamencie przypomina teraz trochę opozycję białoruską. - Bo o tym, co jest zgodne z prawem, na Białorusi decyduje Aleksander Łukaszenka, a w Polsce Jarosław Kaczyński.

Kiedy sugeruję, że ja pytam o opozycję, a on mówi o Jarosławie Kaczyńskim, słyszę, że nie da się tego oddzielnie potraktować. - Co my możemy zrobić, jeżeli Kaczyński twierdzi, że ten protest to pucz, a tak naprawdę to on ma czołgi, samoloty i policję? Możemy tylko mobilizować opinię publiczną, informować o tym, co złego robi PiS.

Ale jego zdaniem, radykalizm zarówno Platformy, jak i partyjnego lidera nie wchodzi w grę.

- My nie chcemy kwestionować tego, że PiS wygrało wybory. To nie jest władza komunistyczna, żeby ją podważać. Niech więc rządzą. Ale niech nie łamią demokracji. Czy my protestujemy, kiedy oni sadzają na kolejnym państwowym stołku jakiegoś swojego kolesia? Nie, bo to ich przywilej. Ale musimy protestować przeciwko ich działaniom, które się nie mieszczą w ramach konstytucji.

Radomir Szumełda z KOD, były działacz PO, teraz na tę partię patrzy nieco z boku. I na Grzegorza Schetynę też. Mówi, że Platforma przez wiele miesięcy nie potrafiła się pozbierać po wyborczej porażce. Że szukała swojego miejsca również wśród tzw. ruchów sprzeciwu, ale robiła to nieumiejętnie. - Przez większą część roku nie bardzo wiedzieliśmy, czy Grzegorz Schetyna chce ściśle współpracować z opozycją, czy nie. Bo z jednej strony deklarował tę współpracę, a z drugiej jego działania były zgoła inne. Dopiero ten protest parlamentarny, zdaniem Szumełdy, pozwolił na to, że Platforma stała się języczkiem u wagi. Ale nadal brakuje tej partii takiej pozytywnej narracji, zbudowania programu, który by się promowało i który pokazywałby, jak miałaby wyglądać Polska poPiS-owska. A tymczasem, jak mówi Szumełda, Platforma szermuje tylko pojedynczymi hasłami w stylu 500 plus na każde dziecko.

On sam, patrząc na to, co się dzieje w Sejmie, widzi jedno zagrożenie. - Nadejdzie 11 stycznia, PiS się nie cofnie i co dalej? Grzegorz Schetyna nie udziela odpowiedzi. Nie słyszymy jej też z ust Ryszarda Petru. A to byłby dobry moment dla lidera partii opozycyjnej, żeby się pokazać - puentuje.

Zamiast zwycięstwa może być katastrofa

Politolog prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego na pytanie, czy Platforma powinna jechać tym samym torem, czy może powinna przekręcić zwrotnicę w stronę radykalniejszych działań wobec PiS, odpowiada, że na razie dla Grzegorza Schetyny głównym wyzwaniem jest to, żeby móc stabilnie tym pociągiem, jakim jest Platforma, kierować. Bo jeśli ktoś będzie co chwilę próbował ukierunkować jakiś wagonik inaczej, to może dojść do wykolejenia całości. A takie próby, jak mówi politolog, obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach. Stąd te dramatyczne ruchy ze strony Grzegorza Schetyny uporządkowania sytuacji w partii, odnalezienia consensusu z tymi, którzy byli związani z Donaldem Tuskiem itd. Te działania powodowały z kolei, że Schetyna nie miał wyjścia i nie mógł prowadzić bardziej wyrafinowanej polityki, ostrzejszej, tak by czasami móc być opozycją łacińską - totalną, a czasami angielską.

Zdaniem Rafała Chwedoruka, Grzegorz Schetyna nie ma łatwej sytuacji, bo po pierwsze - cały czas podlega procesowi rywalizacji z Nowoczesną o to, kto będzie bardziej antyPiS-owski. A po drugie - jego przeciwnicy wewnątrz partii będą jednak eskalować napięcie i tym samym osłabiać jego pozycję. Tak jak to obserwowaliśmy w przypadku tego protestu. - W zasadzie opozycja już wygrała. PiS w sprawie mediów musiało się cofnąć. I w tym momencie każda rozsądna partia opozycyjna zamknęłaby protest, ogłaszając zwycięstwo w tej sprawie. I to zwycięstwo prestiżowe, bo dotyczące relacji z mediami. A tutaj nieoczekiwanie doszło do okupacji sali sejmowej. Co może w rezultacie prowadzić do katastrofy wizerunkowej partii.

Wybory samorządowe zweryfikują siłę

Według profesora, jeśli Grzegorz Schetyna opanuje sytuację w Platformie i zrobi z niej partię, która będzie spokojnie czekać na moment, aż rządzący zaczną mieć strukturalne problemy - bo w dzisiejszym świecie, w demokratycznym państwie, wcześniej czy później wszyscy rządzący je mają - i przedstawi wtedy obywatelom wiarygodną, poważną ofertę, to jest szansa na sukces partii, nawet jeśli ciąży na niej brzemię ośmiu lat negatywnie ocenianych rządów.

- Jak sądzę, Grzegorz Schetyna liczy na wytrwanie w roli lidera w miarę stabilnej Platformy do wyborów samorządowych. I to jest jego racjonalna kalkulacja. Bo te wybory mogą sprawić, że wtedy zostanie jedynym poważnym liderem opozycji. Choć nie jest politykiem, który dobrze się czuje przed kamerami, to stoi na czele partii, która na poziomie samorządów jest największym ugrupowaniem w Polsce. I w tym momencie Grzegorz Schetyna może wszystkim swoim konkurentom w KOD, Nowoczesnej i w innych ugrupowaniach powiedzieć - sprawdzam. Pokażcie, co macie, i dopiero wtedy możemy zawiązać koalicję. Myślę, że jego przeciwnicy są tego świadomi. I stąd te otwarte próby podważania przywództwa Schetyny - kończy profesor Chwedoruk.

Ryszarda Wojciechowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.