Piotr Sieńko: - Chciałbym oprzeć drużynę na Polakach [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Pawel Skraba
DARK

Piotr Sieńko: - Chciałbym oprzeć drużynę na Polakach [rozmowa]

DARK

Piotr Sieńko, prezes bydgoskiej Łuczniczki, recenzuje miniony sezon w PL. Chwali kibiców i wychowanków.

Co pana porwało w tym sezonie i co zostanie w pamięci z meczów w Bydgoszczy?
(długa chwila namysłu)... Trudne pytanie. Z reguły unikam rozmowy o personaliach, lecz teraz złamię tą regułę. Może mnie nie porwało, lecz jestem bardzo zbudowany, że wreszcie po wielu latach „odpalił” Łukasz Wiese. Zawsze w niego wierzyłem, pewnie jako jeden z nielicznych. To nasz wychowanek, a ja im kibicuję. Łukasz długo nie dostawał szansy na grę i to od wielu trenerów. I nagle okazało się, że można. Może nie jest jeszcze gwiazdą ligi, jednak w kilku meczach się wyróżnił. Muszę też wspomnieć o Janku Nowakowskim, który rozegrał kilka dobrych spotkań i ciągle się rozwija. To kolejny „człowiek stąd”. Zaskoczyło mnie także to, że pomimo faktu grania przez nas złej siatkówki nie odwrócili się od nas kibice. Mamy czwartą czy piątą widownię w Plus Lidze i to jest budujące. Dziękuję kibicom za to, że z nami byli i nas wspierali. Mamy grono wiernych fanów, na razie bez Klubu Kibica, lecz będziemy robić wszystko i aby on się pojawił na naszych meczach.

Kibice zastosowali wobec wyników zespołu daleko posuniętą wyrozumiałość. Jak pan sądzi: czy oni jeszcze wytrzymają taki sezonów jak ten, który się zakończył? Plany są zawsze ambitne, sięgające pierwszej czwórki, a potem następuje brutalna weryfikacja i w efekcie jest odległe miejsce. Czy nie obawia się pan, że kibice w końcu powiedzą dość i przestaną przychodzić na mecze?
To jest bardzo dobre pytanie. Odpowiem co mi podpowiada doświadczenie i intuicja: myślę, że nie!

Dlaczego?
Ci kibice, którzy pojawiają się na meczach są z nami na dobre i na złe. Nawet na meczach, które mi się źle oglądało, a mam daleko posuniętą wyrozumiałość, nie było widać negatywnych emocji. To dowodzi, że znają się na siatkówce i wiedzą, że nie ma rzeczy tylko białych i tylko czarnych.

Końcowy wynik pokazuje jednak, że personalnie drużyna została źle dobrana. Nie chce mi się wierzyć, że budując zespół zakładaliście 9. miejsce?
Oczywiście, że nie. Cieszy to, że zakończyliśmy sezon zwycięstwem. Zawsze lepiej pożegnać się wygraną niż porażką. Ważne, że wszystkim chciało się grać i walczyli.

A może walczyli dlatego, żeby mieć lepszą kartę przetargową przy zawieraniu nowych kontraktów?
Też o tym myślałem i to może być jedna z diagnoz. Jedna! Żeby być fair wobec naszych zawodników powiem, że siatkarze z Olsztyna byli w takiej samej sytuacji i przegrali. Wróćmy jednak do tego co nie zagrało w sezonie. Masa rzeczy! Powiem truizm, ale chodzi o to, żeby z tej historii, która się wydarzyła, wyciągnąć wnioski. Ciągle uważam, że skład, który zbudowaliśmy, upoważniał nas do tego, by bić się o miejsce w czwórce. Jak policzyłem, mamy w zespole 12 zawodników, którzy byli w kadrach różnych reprezentacji. To nie był zespół ludzi, którzy nie potrafią grać w siatkówkę. Tylko coś nie zagrało i dlatego skończyliśmy ligę na 9. miejscu, czego nikt nie zakładał.

Pan już wie, co nie zagrało? Przecież nie można wszystkiego zwalić na kontuzje i choroby, które dopadły zawodników? Kibic tego „nie kupi”.
W pełni się z tym zgadzam i wcale nie zamierzam się w taki sposób tłumaczyć! Teorii mam całą masę, ale one jeszcze nie są skonkretyzowane. Sezon dopiero co się skończyć i jestem na etapie analiz. Jestem trochę raptusem, z czego dokładnie zdaję sobie sprawę i nie chcę zbyt pochopnie wyciągać wniosków. Chcę spotkać się ze sztabem szkoleniowym i poznać jego opinię, a potem zweryfikować z moją.

Pawel Skraba Piotr Sienko z siatkówką w Chemiku Bydgoszcz związany od wielu lat. Najpierw jako zawodnik, potem jako sponsor, a od ponad 10 lat jako prezes sekcji siatkówki. Pięć lat temu zdecydował się odejść z biznesu i zająć się tylko i wyłącznie klubem. W bieżącym sezonie został jego właścicielem.

Odpowiem tak: w naszym najlepszym sezonie sprzed trzech lat mieliśmy zespół, który grał ze sobą już długo i osiągnął sukces, za jaki trzeba uznać czwarte miejsce.
No właśnie. Tamten sukces był wynikiem stabilizacji, bo graliście praktycznie w niezmienionym składzie od trzech sezonów. Teraz jest kolejny, gdzie tej stabilizacji brakowało. W siatkówce to jest bardzo ważny element i chyba solidna podstawa, by marzyć o sukcesach?
Diagnoza jest absolutnie słuszna. Możemy się tylko zastanawiać dlaczego tej stabilizacji nie ma. Wtedy ta stabilizacja zaczęła się sypać, kiedy Piotrek Makowski postanowił przejąć kadrę kobiet. To nie jest żaden przytyk do niego, lecz fakt. Niby sztab został na kolejny sezon, ale tego głównego oficera zabrakło. Poza tym byliśmy zmuszeni całkowicie przebudować skład, ponieważ czterech ludzi odeszło. Byliśmy przekonani, że dwaj reprezentanci Kuby oraz czołowi gracze Plus Ligi poprzedniego sezonu stworzą silną ekipę. Okazało się zupełnie inaczej. Potem przyszedł Vital Heynen i próbowaliśmy ratować sezon, ale się nie udało. W kolejnym głos decydujący w budowaniu zespołu miał Vital. Mogę sobie zarzucić, że zabrakło mi stanowczości w pewnych momentach. Dużo dyskutowaliśmy, ale zawsze uważałem, że trener na końcu ma decydujące zdanie. Bo jeśli coś bym narzucił i potem to nie wyszło, to zawsze szkoleniowiec mógłby powiedzieć, że to prezes zbudował mu zespół. Ostatecznie Vital wywalczył 5. lokatę, co było drugim sukcesem w historii klubu. Może zabrakło kontynuacji z Vitalem, ale to była jego decyzja. Wrócił Piotr i znowu zaczęliśmy budować coś od nowa. Wyszło jak wyszło. Zabrakło mi trochę tego ludowego „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.

Nie ma pan wrażenia, że w tym zespole nie było wojownika, który porwałby kolegów, a także takiego charakternego gracza, który trzymałby tą ekipę w garści?
Porusza pan ciekawy wątek. Znowu wrócę do tych dobrych czasów i powiem trochę na luzie, że wtedy tamten zespół miał kilku „trenerów”. Prócz Piotrka, zespół trzymali w ryzach: Stephane Antiga i Misiek Masny. Co do aktualnej ekipy, to taką osobą jest Wojtek Jurkiewicz. Ma jednak „pecha”, bo występuje na pozycji, która nie jest dominująca.

Wrócę jeszcze do tego braku stabilizacji. Czy tylko finansami można to tłumaczyć?
Są dwa aspekty; pierwszy, to ten, o którym wspominałem. Po najlepszym sezonie chcieliśmy zatrzymać wszystkich zawodników, ale nie byliśmy w stanie konkurować z innymi klubami i w efekcie czterech ludzi odeszło. Drugi jest taki, że możemy zbudować stabilny zespół, ale nie na miarę walki o mistrzostwo Polski.

Zawsze mówi pan o walce o medale czy o czwórkę. Czy te oczekiwania nie są na wyrost? Pytam dlatego, że potem przychodzi szara rzeczywistość i zespół bić sie musi nie o pierwszą czwórkę, lecz o drugą czy nawet trzecią.
W życiu trzeba mieć marzenia, dlatego mówię o medalach i chcę do nich dążyć. Wracając do poprzednich sezonów, to muszę stwierdzić, że po odejściu Piotrka Makowskiego było zbyt wielką dozą optymizmu mówienie o medalu. Jeśli chodzi o ten sezon, to powtórzę: moim zdaniem mieliśmy skład, który gwarantował walkę o pierwszą czwórkę. Natomiast zgadzam się, że muszę być dużo bardziej wyważony w swoich prognozach i wyrażaniu swoich ambicji, bo to może wprowadzić zdenerwowanie w kibicach i przestaną chodzić na siatkówkę. Będą mówili, że Sieńko bajki opowiada. Obiecuję, że przed nowym sezonem nie będę składał żadnych deklaracji!

Czy zmieni się filozofia budowania zespołu? Może warto dać szansę swoim wychowankom i na nich oprzeć skład. Niech się uczą dorosłej siatkówki przez dwa, trzy sezony i udowodnią, że się do niej nadają. Naprawdę nie ma znaczenia czy zajmą miejsce piąte czy jedenaste. Plusem tego jest także fakt, że kibice łatwiej będą się identyfikować z miejscowymi ludźmi. A na dodatek na pewno to będzie o wiele tańszy projekt w realizacji.
System budowania zespołu na nowy sezon jest cały czas ten sam i w mojej opinii on jest dobry. Spotykamy się w dużej grupie czyli zarząd klubu, rada nadzorcza, sztab trenerski i analizujemy kogo chcemy do drużyny. Najpierw składamy propozycję tym, którzy u nas grali i których chcemy zatrzymać. Druga faza to dobieranie nowych ludzi z uwzględnieniem naszych wychowanków. To nam się ostatnio nie udawało, bo wielu naszych wychowanków kompletnie zniknęło. Będzie kontynuacja tej filozofii z większym naciskiem na zatrzymanie tych, na których nam zależy. Także dlatego, żeby w końcu zacząć ponownie budować stabilizację tego zespołu. Oczywiście, nie za wszelką cenę, bo budżet nie jest z gumy i będziemy się do niego dopasowywać. Oczywiście, marzy mi się, aby w kadrze było jak najwięcej naszych wychowanków oraz młodych perspektywicznych zawodników, na których można by budować zespół na, co najmniej, kilka lat. Tylko pojawiają się problemy. Muszę poruszyć wątek menedżerów, którzy są coraz bardziej agresywni i jednocześnie negatywni. Jeśli zawodnik, który ma 16 lat już ma menedżera i on nie patrzy, żeby się jego podopieczny rozwijał i miał możliwość grania, tylko dąży wyłącznie do tego, żeby umieścić zawodnika w klubie, który zapłaci najwięcej, to nie jest to właściwe. Nie planuje mu kariery, tylko liczy na jak najszybszy zysk.

Kto z obecnych zawodników ma ważny kontrakt?
Na pewno Janek Nowakowski i nasza młodzież. Zawodnicy nie chcą podpisywać długoterminowych kontraktów i to też jest jedna z przyczyn braku stabilności. Jeśli chodzi o skład, to dajemy sobie kilka dni na analizę gry zawodników i potem przystąpimy do negocjacji. Chcielibyśmy w ciągu miesiąca mieć zbudowany zespół w 90 procentach.

Czy to prawda, że Murilo Radke wraca do Brazylii.
Mogę to potwierdzić.

A inna informacja, że do Łuczniczki trafi Sławomir Jungiewicz, jeden z czołowych punktujących ligi, grający w Effectorze Kielce?
Nie było żadnych rozmów na ten temat. Jesteśmy z Jackiem Sękiem, prezesem Effectora, w bardzo dobrych relacjach i jeśli coś byłoby na rzeczy, to byśmy w tej kwestii rozmawiali, bo taki mamy układ między sobą.

Ilu siatkarzy zagranicznych planuje pan zatrudnić w zespole?
Dopiero w czerwcu okaże się ilu będzie mogło ich grać w każdym zespole. Generalnie skłaniam się, by drużynę oprzeć na Polakach.

DARK

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.