Bartosz Wojsa

Piękność w męskim świecie. Laura Grzyb, bokserka, pracuje na sukces [FOTO, WIDEO]

Piękność w męskim świecie. Laura Grzyb, bokserka, pracuje na sukces Fot. arc. prywatne Laury Grzyb Piękność w męskim świecie. Laura Grzyb, bokserka, pracuje na sukces
Bartosz Wojsa

Laura Grzyb, choć wygląda niepozornie, to jej prawy sierpowy potrafiłby powalić niejednego mężczyznę. Mistrzyni Polski Juniorek i Seniorek w boksie w kategorii wagowej do 54 kg, która marzy o wzięciu udziału w Igrzyskach Olimpijskich. Mieszkanka Jastrzębia-Zdroju w rozmowie z naszym dziennikarzem opowiada o swoich początkach, marzeniach i planach na przyszłość.

Wieloletnia mistrzyni Polski juniorek w boksie, a od 2016 roku także seniorek, zdaniem wielu trenerów najlepsza pod względem technicznym zawodniczka w Polsce, a przede wszystkim piękna kobieta, mieszkanka Jastrzębia-Zdroju. Poznajcie Laurę Grzyb!

Na pierwszej walce... uciekła z ringu
Laura miała do czynienia ze sportem od najmłodszych lat. Najpierw trenowała w klubie biegacza, później grała w lidze tenisa stołowego. Jej rodzice zawsze dbali o to, by miała kontakt ze sportem. W lutym 2008 roku po raz pierwszy przyszła na trening do Bokserskiego Klubu Sportowego „Jastrzębie”. Miała wtedy 12 lat.

- Przyprowadziłam sobie koleżankę, żeby mieć z kim trenować, bo ciężko było o sparingpartnerkę dla małych dziewczynek. Wszystko od tego się zaczęło. Mój tata chyba się cieszył i bardzo chciał, żebym została bokserką. Ma pięć córek, więc pewnie podświadomie marzył o synku, a to taki męski sport - wspomina Laura. Gdy przywołuje w pamięci swoje pierwsze treningi, mówi o nudzie i monotonii.

- Na początku to jest żmudna praca, zastanawiałam się nawet, czy tego nie rzucić, ale trener bardzo mnie motywował i doceniał, a ja chciałam pokazać mu jeszcze więcej, żeby był ze mnie zadowolony. Podobało mi się, że ktoś zwraca na mnie uwagę - mówi 22-latka.

Razem ze swoim trenerem oglądała walki zawodowe i amatorskie z ligi i tak przygotowywała się do swoich starć. - Jest bardzo pracowita i wszystkie te sukcesy sobie wypracowała. Przewyższa zawodników z talentem, którzy bardzo często są leniwi. U niej ciężka praca ciągle procentuje i widać ją w kolejnych sukcesach - mówi trener Jarosław Porębski.

Pierwszą walkę Laura stoczyła też w 2008 roku, kiedy miała 12 lat. Radziła sobie dobrze, pierwszą rundę wygrała i wydawało się, że zwycięstwo ma w kieszeni. A jednak coś poszło nie tak...

- Coś się we mnie przestawiło i po prostu stwierdziłam, że nie chcę dalej walczyć. Miałam załamanie, chwilę zwątpienia. Nie wytrzymałam psychicznie. Wróciłam na chwilę do narożnika i uznałam, że nie chcę. Można powiedzieć, że uciekłam z ringu - mówi.

Laura borykała się z tym problemem przez równy miesiąc. W tamtym okresie bardzo pomógł jej trener Porębski, którego dziewczyna traktuje jednocześnie jak członka rodziny.

- Jechaliśmy do Zamościa na turniej. Wszystko było super, ale sytuacja się powtórzyła, gdy przyszedł czas na walkę. Z kolegą, nieżyjącym dziś prezesem klubu, wsadziliśmy ją na siłę do ringu, obstawiliśmy wszystkie narożniki, żeby nie uciekła. Z płaczem i krzykiem, ale zaczęła boksować. Wygrała i od tego czasu potrafiła się przełamać - relacjonuje trener.

Lekarze mówili jej, że z astmą nie wygra
Laura choruje na astmę od 2. roku życia. To między innymi dlatego jej mama miała na początku obawy, że coś może jej się stać podczas treningu czy walk. Lekarze mówili jej wprost: „z astmą nie wygrasz”.

- Zdaniem wielu astma powinna mnie wykluczyć z tego sportu, ale wydaje mi się, że ja, ćwicząc od małego różne sporty, zwalczyłam tę chorobę. Stłumiłam ją na tyle, by móc walczyć. Za każdym razem, gdy wychodzę na ring czy jadę na zgrupowania lub walki, mama strasznie się boi, że coś się może zdarzyć. Oczywiście, pod wpływem stresu, nasilają mi się duszności i jest mi ciężej niż moim przeciwniczkom, ale daję radę - mówi młoda zawodniczka.

Astma nie przeszkodziła jej w zostaniu jedną z najlepszych zawodniczek w swojej kategorii wagowej do 54 kg. Ma na koncie m.in. 1. miejsce w Mistrzostwach Polski Seniorek 2016 i 2017, 1. miejsce w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski 2015 i 2014, a także 1. miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorek 2013 i 2012 oraz wiele, wiele innych tytułów. Ćwiczy dwa razy dziennie, chodzi na siłownię, biega, wykonuje różnego rodzaju ćwiczenia, pracuje nad techniką i szybkością. Ciągle się doskonali.

- Teraz bardzo chciałabym wyjechać na Igrzyska Olimpijskie i to jest mój cel numer jeden. W tej chwili są tam tylko trzy kategorie wagowe, jeśli chodzi o kobiety, ale mają dołożyć dwie dodatkowe kategorie wagowe – 54 i 64 kg. Wtedy na pewno będę walczyć o to miejsce. Na ten moment mam miejsce w kadrze narodowej, jestem powołana do kadry olimpijskiej, będę się szkolić razem z resztą pod tym kątem, jestem również objęta szkoleniem centralnym. W maju czeka mnie natomiast Puchar Europy. Sporo tego jest - wylicza Laura.

Zarówno ona, jak i jej trener, gdy pytamy o jej atuty w ringu, wymieniają technikę oraz pracę nóg. Jej jedyną wadą jest psychika, nad którą będzie wkrótce pracować z psychologiem sportowym. - Mam nadzieję, że to przyniesie rezultaty - mówi 22-latka.

Studiuje wychowanie fizyczne
Laura ma cztery siostry, żadna z nich nie jest związana ze sportem. Wszystkie są starsze - pozakładały rodziny, pracują, mają dzieci. Można powiedzieć, że Laura wyłamała się ze schematu.

- Gdybym mogła cofnąć czas, też wybrałabym boks. Cieszę się każdym treningiem, mimo tego, że nie lubię na przykład biegać. Traktuję jednak ten sport jako zabawę i właśnie to daje mi prawdziwe szczęście - mówi.

Aktualnie studiuje na pierwszym roku wychowania fizycznego na uczelni w Raciborzu, w grupie razem z hokeistami i piłkarzami z całej Polski. Jak mówi, uczelnia jest bardzo przychylna sportowcom, więc na pewno będzie chciała ją skończyć. - Jeśli chodzi o inne pasje, to zupełnie nie mam na to czasu. Wolną chwilę staram się spędzać z rodziną i przyjaciółmi. Zdarza się po sezonie, że wyjdę na imprezę ze znajomymi, ale w sezonie nie ma na to szans - przyznaje 22-latka.

W jej sercu pojawił się też pewien mężczyzna. - Mam kogoś, kto jest moim wielkim kibicem, wspiera mnie na każdym kroku i mogę na niego liczyć. Na razie nie myślę o tym, by zakładać rodzinę, ale cieszę się, że mam kogoś takiego przy sobie - zdradza.

Bartosz Wojsa

Z Dziennikiem Zachodnim związany jestem od 16. roku życia, czyli już od 8 lat. Na początku pracowałem w rybnickim oddziale redakcji, później w oddziale Śląsk, w Wydarzeniach, a teraz - w Newsroomie. Na co dzień zajmuję się m.in. tematami związanymi z górnictwem, edukacją i sprawami społecznymi. Piszę też o sprawach lifestylowych, kryminalnych, a także tych związanych ze zwierzętami. Do tego wszystkiego prowadzę program wideo TyDZień, który jest podsumowaniem wydarzeń każdego minionego tygodnia. Urodziłem się w Jastrzębiu-Zdroju, ale obecnie mieszkam w Katowicach. Jestem dumnym opiekunem 1,5-rocznego psa Atreusa, szpica miniaturowego. W wolnych chwilach gram na pianinie i spędzam czas z najbliższymi.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.