Pan do szpitala, a pies do schroniska przy ul. Marmurowej

Czytaj dalej
(JED)

Pan do szpitala, a pies do schroniska przy ul. Marmurowej

(JED)

Kilkanaście razy w miesiącu do schroniska przy ul. Marmurowej trafiają psi seniorzy, bo ich opiekun zachorował i trafił do szpitala lub umarł.

Czasem jest to jeden pies, czasem, dwa, trzy, cztery. Jednym z nich jest Brysia, która w schronisku jest od początku sierpnia. Ma już 12 lat, ale choć jest ufna i przyjaźnie nastawiona do ludzi szansę na adopcję ma niewielką. Do placówki trafiła prosto z cieplutkiego fotela, po śmierci swojego pana. Nikt z jego bliskich psem się nie chciał zająć.

Takich psów jak Brysia jest w schronisku kilkadziesiąt. Niektóre trafiają do klatki, bo opiekun zachorował i trafił do szpitala. Wtedy szansa na powrót do domu jest większa. Zdarza się, że starsze osoby, kiedy poczują się lepiej wracają po pupila. Czasem nawet po miesiącu. Bywa jednak i tak, że po wyjściu ze szpitala nie mają siły wychodzić z psem na dwór, czy karmić.
– Psem zawsze powinni się zająć krewni jego opiekuna – mówi Marta Olesińska ze schroniska. – Niestety to jest tylko teoria. Czasem senior nie ma nikogo bliskiego i jego pupila przywozi do nas Animal Patrol.

Bywa jednak i tak, że spadkobiercy są i chętnie przejmują mieszkanie zmarłego. Niestety nie mają serca dla jego czworonożnego przyjaciela i przywożą go do schroniska. Choć formalnie nie przyjmuje się psów właścicielskich, kiedy psi staruszek (bo często sąto psy stare, schorowane lub otyłe) trafia na ulicę lub jest przywiązany do płotu schroniska jego los jest przesądzony.

(JED)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.