Paląc śmieci, trujesz także siebie. Straż Miejska karze mandatami

Czytaj dalej
Fot. Adam Wojnar/Polskapresse
Bartosz Gubernat

Paląc śmieci, trujesz także siebie. Straż Miejska karze mandatami

Bartosz Gubernat

W sezonie grzewczym w Rzeszowie wzrasta poziom zanieczyszczenia powietrza szkodliwymi pyłami. Kontrole prowadzi m.in. Straż Miejska. Osoba, która nie otworzy strażnikom drzwi popełnia przestępstwo.

- Jeśli ktoś myśli, że paląc śmieci, opony, gumiaki, czy resztki mebli jest sprytny, to grubo się myli. Oszczędzając pieniądze truje nie tylko swoich sąsiadów, ale także siebie i swoich bliskich. Szkodliwe dla zdrowia cząsteczki wdycha z powietrzem, ale także zjada, bo wiele z nich opada na ziemię. Z tego powodu wiele osób choruje na astmę, alergie, a nawet nowotwory, głownie płuc i układu pokarmowego – mówi dr nauk. med. Jan Gawełko, radioterapeuta z Rzeszowa.

Zimą więcej pyłów

Jakość powietrza w Rzeszowie jest całodobowo kontrolowana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Stacja pomiarowa zlokalizowana na Nowym Mieście bada zawartość w powietrzu takich szkodliwych substancji jak benzen, dwutlenek siarki i azotu, tlenek węgla i ozon. Pod kontrola jest także zawartość pyłów w powietrzu.

- O ile w skali roku normy nie są przekroczone, to w sezonie grzewczym zapylenie rośnie i okresowo przekracza dopuszczalne wartości. Bez wątpienia przyczyną jest tzw. niska emisja, czyli palenie przez mieszkańców w piecach – mówi Katarzyna Piskur z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie.

Jak tłumaczą specjaliści, największy wpływ na pogorszenie jakości powietrza mają śmieci, które spala coraz więcej mieszkańców.

- Jeszcze 20-30 lat temu ludzie palili przede wszystkim węglem i drewnem. Produktem ich spalania jest dym w postaci gazu, który unosi się wysoko w powietrze. Niestety ciężkie cząsteczki powstające w wyniku spalania gumy, folii, plastiku, sklejki, czy płyt wiórowych opadają na ziemię. Kiedy mamy do czynienia z wysoką wilgocią, mgłą, to jest jeszcze gorzej. Paląc takie przedmioty człowiek truje siebie i sąsiadów dwa trzy domy dalej – alarmuje dr Gawełko.

Pukają do domów

Niestety służby porządkowe w kwestii kontroli mają ograniczone możliwości. WIOŚ kontroluje jedynie przedsiębiorców, a strażnicy miejscy nie zawsze są przez mieszkańców wpuszczani do domu. Jadwiga Jabłońska, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie ostrzega jednak, że osoba, która nie otworzy strażnikom drzwi popełnia przestępstwo.

- Zgodnie z prawem możemy wraz z pracownikiem wydziału ochrony środowiska wejść do domu i sprawdzić, czym właściciel pali w każdym piecu lub kominku. Jeśli zachodzi podejrzenie, że to szkodliwe materiały, urzędnik pobiera próbki popiołu i oddaje je do analizy. Kodeks karny jednoznacznie nakazuje wpuścić nas do domu w takiej sytuacji – mówi wicekomendant Jabłońska.

W Rzeszowie zdarzały się już sytuacje, gdy po analizie popiołu właściciel domów byli karani. Straż miejska może nałożyć mandat w wysokości do 500 zł. Sąd grzywnę nawet do 5000 zł.

- Podczas jednej z kontroli znaleźliśmy obok pieca porąbane ramy okienne pokryte lakierem. Ta sprawa skończyła się w sądzie, właściciel domu zapłacił wysoką grzywnę – mówi Jadwiga Jabłońska.

W Rzeszowie sezon grzewczy dopiero się rozpoczął, ale liczba interwencji w sprawie dymiących sąsiadów szybko rośnie. Dr Gawełko apeluje, aby nie oszczędzać na opale.

- Jeśli kogoś stać na dom, to zapewne uda mu się wygospodarować parę złotych na węgiel czy drewno. Z miłości do grosza nie warto palić śmieci. Koszty leczenia chorujących przez ludzi są znacznie wyższe. Niestety, niektórych nie da się wyleczyć – apeluje lekarz.

Bartosz Gubernat

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.