Noc, o jakiej śnimy

Czytaj dalej
Fot. Archiwum UMP
Anna Kot

Noc, o jakiej śnimy

Anna Kot

Poznań Silent Night w tym roku zabrzmi przed ratuszem już 11 grudnia w godz. 17-18 .

Pomysł równie genialny i prosty jak sama kolęda - ta najbardziej znana pod każdą szerokością geograficzną, nie tylko wśród chrześcijan, nie tylko wśród ludzi wierzących, rozbrzmiewająca nie tylko w świątyniach, nie tylko nocą, nie tylko wśród śniegu i mrozu. Ale zawsze w grudniu, zawsze z powodu Bożego Narodzenia. Święta obchodzonego już chyba w każdym kręgu kulturowym. A jeśli w każdym, to każdego poruszy i każdego uwiedzie słowami, melodią, a zwłaszcza najprostszym z możliwych przesłaniem, rozumianym w każdym języku świata - tęsknotą za miłością i pokojem. W ludzkim sercu i ludzkim świecie.

Trudno się więc dziwić, że w 2015 roku Wydział Rozwoju Miasta współpracujący z poznańskimi uczelniami i zajmujący się m.in. integracją zagranicznych studentów wpadł na pomysł skrzyknięcia ich na poznańskim Rynku, by zaśpiewali każdy w swoim języku „Cichą noc”, tę kolędę nad kolędami. Ale zaproszenie dotyczyło także ludzi wszystkich obecnych w mieście ras, kultur, wyznań, narodowości, poglądów politycznych, wieku i płci - taki pomysł po prostu był skazany na sukces.

Najwięcej wzruszeń podczas poznańskiej cichej nocy wywołują ochotnicy, którzy śpiewają kolędę w swoim języku
Archiwum UMP Poznań Silent Night przed rokiem

Tym bardziej że w stolicy Wielkopolski wciąż przybywa studentów z różnych stron świata - obecnie jest ich ok. 5 tys. z ponad 90 krajów. Nie ma wątpliwości, że świąteczne spotkanie z daleka od rodzinnych domów, za to samych ze sobą i z poznaniakami pokaże, że i na tej ziemi są serdecznie i życzliwie widziani, oczekiwani i traktowani. A lepszej ku temu okazji niż czas narodzin Księcia Pokoju trudno szukać w kalendarzu. Czas, kiedy nikt nie chce być sam. I nie jest już wtedy takie ważne, czy jedni uważają Księcia Pokoju za Mesjasza, inni za proroka, a jeszcze inni za sławnego myśliciela, który głosił to, co bliskie i wspólne wszystkim ludziom - miłość i pokój.

Już pierwsze spotkanie w 2015 r. się sprawdziło - międzynarodowa społeczność akademickiego Poznania i obcokrajowcy mieszkający w stolicy Wielkopolski przybyli na Stary Rynek. „Cicha noc” rozbrzmiała niemal w 50 językach, było łamanie się opłatkiem, skromny, ale wspólny posiłek: pierniczki i barszcz.

A zwłaszcza wszechobecna radość. I tak już miało zostać. Impreza spodobała się poznaniakom, samym uczestnikom i władzom miasta. I wiadomo już było, że za rok musi być powtórzona. Z wydarzenia został nakręcony teledysk, promujący Poznań jako międzynarodowe i otwarte miasto. W pierwszej edycji organizatorem wydarzenia było wyłącznie Miasto. Drugiej i obecnej - organizacja pozarządowa Stowarzyszenie CIM Horyzonty, a Miasto pozostało partnerem.

Ubiegłoroczna poznańska - wcale niecicha, bo pełna śpiewu - noc zgromadziła jeszcze więcej uczestników. Wielokulturowa społeczność akademicka utworzyła wielojęzyczny chór i wspólnie zaśpiewała „Cichą noc” w kilkunastu językach.

W tym roku nie będzie inaczej - znów chodzi o integrację studentów ze wszystkich uczelni, cudzoziemców mieszkających i pracujących w Poznaniu i samych mieszkańców. Tym razem organizatorzy zapewnią udział muzyków oraz kilku grup różnych narodowości, które zaśpiewają kolędę bardziej profesjonalnie, jednakże klimat tego wydarzenia tworzą ci, którzy spontanicznie zgłaszają się do zaśpiewania pierwszej zwrotki kolędy w swoim języku. W zeszłym roku wzruszającym momentem było wystąpienie dziewczyny, która pokazała słowa kolędy w języku migowym.

Najwięcej wzruszeń podczas poznańskiej cichej nocy wywołują ochotnicy, którzy śpiewają kolędę w swoim języku
Archiwum UMP Ubiegłoroczna poznańska - wcale niecicha, bo pełna śpiewu - noc zgromadziła jeszcze więcej uczestników

Dlaczego „Cicha noc”? Oberndorf bei Salzburg to małe, liczące dziś ledwie ponad 5 tys. mieszkańców, miasto w Austrii tylko jednemu wydarzeniu zawdzięcza światową sławę, która trwa już blisko 200 lat i oby przetrwała drugie tyle. To tu Franz Xaver Gruber (1787-1863), organista, dochodzący z sąsiedniej parafii w Arnsdorfie, 24 grudnia 1818 roku napisał muzykę na prośbę znajomego wikarego ks. Josepha Mohra (1792-1836) do jego wiersza z 1816 r. Kompozycja powstała na dwa głosy z towarzyszeniem chóru i gitary (akurat na święta organy się zepsuły) i jeszcze tego samego dnia obaj panowie zaprezentowali ją podczas pasterki - wikary grał na gitarze i śpiewał partię tenorową „Stille Nacht”, a Mohr - basem.

Nikt nie zdawał sobie sprawy, że właśnie oto powstał hit kolędowy wszech czasów. Tymczasem popularność tej ujmującej prostotą treści i łagodną melodią pieśni stopniowo zataczała coraz szersze kręgi wokół Oberndorf i Salzburga, aż - jako anonimowa - dotarła do królewskiej kapeli dworskiej w Berlinie.

Kolęda, zanim tam trafiła, przeszła jednak długi przedziwny szlak, na początku którego znajduje się... mysz. To ona - jak podaje J. Uryga w książce „Kolęda, która zdobyła świat” - zabrała się do miechów napędzających organy w - nieistniejącym już dziś - kościółku w Oberndorf bei Salzburg. Do naprawy przybył znany w okolicy organmistrz Karol Mauracher, który po pracy poprosił Grubera o wypróbowanie instrumentu.

Ten zagrał oczywiście „Stille Nacht”. Urzeczony pięknem melodii specjalista poprosił o nuty i słowa i zabrał je do Tyrolu, gdzie zaczął naukę jej śpiewu dzieci i dorosłych z okolicy. Po sąsiedzku z Mauracherem mieszkała rodzina Strasserów, która miała szczególnie uzdolnione muzycznie dzieci: Karolinę, Amalię, Józefa i Andrzeja. Któregoś roku rodzeństwo wędrowało na targ do Lipska i po drodze nuciło różne melodie, także tę pieśń. Usłyszał ją pewien starszy jegomość i zaprosił na koncert do domu cechowego lipskich sukienników. Podczas koncertu, na którym obecna była para królewska, dzieci zaśpiewały „Cichą noc” i... potem już musiały bisować kilka razy - publiczność podobno oniemiała z zachwytu, a samo rodzeństwo zostało zaproszone na zamek królewski w Plisenburgu, gdzie również śpiewało kolędę.

Najwięcej wzruszeń podczas poznańskiej cichej nocy wywołują ochotnicy, którzy śpiewają kolędę w swoim języku
Archiwum UMP W tym roku uczestnicy Poznań Silent Night także podzielą się opłatkiem

Był rok 1832, kiedy pieśń ruszyła w świat, oczywiście dzięki tłumaczeniu na języki narodowe. Około 1873 r. śpiewano ją w USA pod nazwą „Choral of Salzburg”. Natomiast przed 1891 rokiem „Cicha noc” znana była w Anglii, Szwecji i w brytyjskich Indiach. Wiele zawdzięcza misjonarzom, którzy zabrali ją ze sobą do wschodniej Afryki, Nowej Zelandii i Ameryki Południowej. W wersji niemieckiej na pewno śpiewali kolędę Polacy jeszcze w czasach zaborów.

Badaniami nad powstaniem i percepcją kolędy zajmuje się Towarzystwo Cichej Nocy z siedzibą w Oberndorf. To jej członkowie nazwali ją „światową pieśnią pokoju, której oddziaływanie rozciąga się ponad granice chrześcijańskich kościołów”.

Dziś śpiewamy wersję skróconą, czyli trzy zwrotki oryginalnego 6-zwrotkowego wiersza Josepha Mora - dwie pierwsze i szósta. Najbardziej znana wersja polska kolędy pt. „Cicha noc” pochodzi z 1930 roku, a jej autorem jest Piotr Maszyński (1855-1934), kompozytor, dyrygent i pedagog, tłumacz utworów muzycznych z języka niemieckiego. Do dziś kolędę przetłumaczono na 300 języków i dialektów świata. Przywrócono też pamięć o jej twórcach i w 1937 r. w Obern-dorfie wystawiono kaplicę, gdzie w każdą Wigilię można posłuchać kolędy w kilkunastu językach.

W tym roku także uczestnicy Poznań Silent Night mogą liczyć na mały poczęstunek (barszcz/pierniki). Tradycyjnie podzielimy się opłatkiem, a dzieląc możemy sobie życzyć, aby pokój i miłość płynące z kolędy osiadły na dłużej w naszych sercach, myślach i słowach. Jak najdłużej.

Najwięcej wzruszeń podczas poznańskiej cichej nocy wywołują ochotnicy, którzy śpiewają kolędę w swoim języku
Anna Kot

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.