Nieudany sezon w Rawiczu

Czytaj dalej
Fot. Oliwer Kubus
Tomasz Sikorski

Nieudany sezon w Rawiczu

Tomasz Sikorski

Dla żużlowców z Rawicza ten sezon nie był udany. Niedźwiadki, choć jeździły tylko na własnym torze, to wygrały zaledwie jedno spotkanie.

Kolejarz po raz kolejny okazał się najsłabszą polską drużyną ligową. Rawiczanie w rozgrywkach Nice PLŻ zdołali odnieść zaledwie jedno zwycięstwo. Było to w kończącym sezon meczu z Kolejarzem Opole.

- Takie statystyki na pewno chluby nam nie przynoszą. Z drugiej strony pamiętajmy, że w ubiegłym roku o tej samej porze było niemal pewne, że zespół zostanie wycofany z rozgrywek i żużla w Rawiczu nie będzie

- mówi trener Henryk Jasek.

W składzie „Niedźwiadków” trudno było się doszukać klasowych zawodników. - Mieliśmy taki skład, na jaki nas było stać. Mam jednak wrażenie, że większość żużlowców, która u nas jeździła, mogła zaprezentować się nieco lepiej. Tym bardziej że poza wyjazdem do Opola, jeździliśmy tylko na własnym torze. Naszą największą bolączką był brak lidera z prawdziwego zdarzenia. Dwa lata temu był nim Eduard Krcmar, przed rokiem taką rolę pełnił Andres Thomsen. Teraz kogoś takiego zabrakło - przyznaje szkoleniowiec.

Najskuteczniejszym zawodnikiem Kolejarza był Adrian Gomólski, ale on ze swoją średnią 1,782 pkt. na bieg zajął dopiero 34. miejsce w rankingu najskuteczniejszych żużlowców Nice PLŻ. To pokazuje, jak bardzo Niedźwiadki odstawały od reszty zespołów. - Adrian zdobywał sporo punktów, ale nie przychodziło mu to łatwo. Poza tym nie był to zawodnik, który byłby w stanie regularnie wygrywać z liderami innych drużyn. Niezłą drugą część sezonu miał także Stanisław Mielniczuk, ale to było za mało, aby nawiązać walkę na tym szczeblu rozgrywek - dodaje trener Jasek.

Przed sezonem rawiczanie wiązali spore nadzieje z występami młodego Duńczyka Emila Groendala. On jednak wystąpił tylko w trzech meczach. - Gdyby prezentował się lepiej, to na pewno byśmy go zapraszali częściej. Skoro jednak jechał równie słabo co miejscowi zawodnicy, to nie było takiej potrzeby. Podobnie wyglądała sytuacja ze Zdenkiem Holubem. A przed sezonem wydawało się, że to również może być mocny punkt naszego zespołu - przypomina szkoleniowiec.

Pozostali reprezentanci Kolejarza praktycznie nie nawiązywali walki z zawodnikami z Piły, Daugavpils czy Łodzi, choć te drużyny często przyjeżdżały do Rawicza w eksperymentalnych składach. Mimo to Marcel Kajzer, Wojciech Lisiecki czy Rafał Konopka we wspomnianej klasyfikacji najskuteczniejszych żużlowców I ligi plasują się dopiero w siódmej dziesiątce. Przebłyski niezłej jazdy mieli młodzieżowcy, w tym wypożyczony z Leszna Marek Lutowicz. Ich dorobek punktowy także jednak nie rzuca na kolana.

W takim razie, czy po zakończonym nie tak dawno sezonie można się doszukać jakichkolwiek plusów?

- Jedynym plusem jest to, że w ogóle wystartowaliśmy. Jestem bowiem przekonany, że gdyby przed rokiem wycofano drużynę z rozgrywek, to trudno byłoby teraz to wszystko odbudować

- uważa trener Jasek.

Wielkim minusem była za to frekwencja na trybunach. Tegoroczne występy żużlowców z Rawicza oglądała zaledwie garstka kibiców. - To wszystko są naczynia połączone. Nie ma wyniku, to i nie ma kibiców. A jak nie ma kibiców, to kasa świeci pustkami. W ten sposób koło się zamyka - uważa szkoleniowiec.

Jaka więc przyszłość czeka żużel w Rawiczu? - Trudno mi to w tej chwili ocenić. Ja jestem optymistą. Od nowego sezonu ponownie ma obowiązywać podział na trzy klasy rozgrywkowe. To byłaby dla nas korzystana zmiana. W II lidze poziom nie byłby tak zróżnicowany i byłaby szansa powalczyć z innymi zespołami. Czy jednak tak się stanie i w Rawiczu nadal będzie żużel, przekonamy się pewnie w ciągu najbliższych tygodni - kończy trener Jasek.

Tomasz Sikorski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.