Nie ma bólu, strachu i łez. Jest Denver - wierny pies

Czytaj dalej
Fot. Adam Jastrzębowski
Alicja Durka

Nie ma bólu, strachu i łez. Jest Denver - wierny pies

Alicja Durka

Denver sprawia, że dzieci nie jadą na leczenie i nie boją się kolejnego szpitala. Zamiast tego, nie mogą doczekać się spotkania z psem.

Denver - pies terapeutyczny, wyszkolony i certyfikowany przez Fundację na rzecz Osób Niewidomych Labrador - Pies Przewodnik zyskał ogólnopolską sławę podczas pandemii COVID-19. Pomagał wtedy medykom przetrwać najtrudniejszy dla nich okres. Czekał na nich, gdy tylko wychodzili ze strefy, w której przebywały osoby objęte ścisłą izolacją. Pracował, wraz ze swoim przewodnikiem na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Powiatowego w Jarocinie.

Denver jest psem wyszkolonym i certyfikowanym przez Fundację na rzecz Osób Niewidomych Labrador - Pies Przewodnik.
Adam Jastrzębowski Praca Denvera to przede wszystkim zabawa

Sytuacja z COVID-19 uspokoiła się, ale zapotrzebowanie na psa, który pomaga ukoić nerwy nie spadło. Wręcz przeciwnie. Teraz jednak Denver pracuje w zupełnie inny sposób, bo z dziećmi, które z różnych powodów trafiają na leczenie do komory hiperbarycznej w Wielkopolskim Centrum Terapii Hiperbarycznej i Leczenia Ran w Poznaniu.

Droga z oddziału covidowego intensywnej terapii do pracy z dziećmi była nieco przypadkowa, bo któregoś dnia, zaproszono dr. Macieja Naskręta z jego psim towarzyszem Denverem na rehabilitację dzieci. Pomysł budził wątpliwości, bo okazało się, że mali pacjenci nie mają nawet roku. Lekarzowi trudno było sobie wyobrazić tę współpracę, ale spróbował. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Maluchy, które miały trudności z poruszaniem się nagle zaczęły wyciągać rączki, raczkować w stronę psa. Denver był dużo lepszym motywatorem niż mama czy rehabilitant.

- Poszliśmy trochę na próbę, a okazało się, że dzieci uruchamiały się na widok psa, że rehabilitant nie potrafił w żaden sposób aż tak ich zmotywować

- mówi dr Naskręt.

To był pierwszy impuls, który pokazał, że pies świetnie radzi sobie w towarzystwie dzieci i bardzo dobrze się przy tym czuje. Pies nie zastąpi oczywiście leczenia, ale może znacznie łagodzić stres i motywować do aktywności, a to znacząco poprawia stan pacjentów i ułatwia przeprowadzanie różnych procedur medycznych.

Jeszcze więcej tlenu

Denver pracuje teraz w ośrodku hiperbarycznym, gdzie w dużym skrócie wykorzystuje się działanie tlenu podawanego pod wysokim ciśnieniem. Ma to na celu wsparcie leczenia trudnogojących i niegojących się ran.

- Idea wykorzystywania tlenu podawanego w wysokim ciśnieniu jest stosunkowo stara i nie jest to żadna nowość, ale im więcej czasu upływa, tym więcej badań robimy i wiemy, w jakich chorobach możemy pomóc. Polega na tym, że stuprocentowy tlen podajemy pacjentowi przez szczelną maskę w ciśnieniu 2,5 razy większym niż ciśnienie atmosferyczne

- mówi dr Maciej Naskręt.

2,5 atmosfery to ciśnienie, które panuje 15 metrów pod wodą. W ośrodku hiperbarycznym oczywiście nikt nie nurkuje, ale w szczelnie zamkniętej komorze podobny efekt jest uzyskiwany powolnym sprężaniem powietrza. W tak wysokim ciśnieniu uruchamia się dodatkowy mechanizm pozwalający na rozpuszczenie w osoczu dużo większej ilości tlenu. W latach sześćdziesiątych przeprowadzono badanie, które wykazało, że podanie tlenu pozwoliło utrzymać przy życiu świnkę, której usunięto krwinki czerwone. To pokazuje, że tak skumulowany tlen może dotrzeć wszędzie tam, gdzie w normalnych warunkach byłoby to niemożliwe.

Zwykle pozwala to na przełamanie bariery niedotlenienia i rana zaczyna się goić. Dodatkowo tlen hiperbaryczny ma takie właściwości, że tam, gdzie nie ma naczyń, jest w stanie zapoczątkować proces ich tworzenia. Jak wskazuje dr Naskręt, doskonale jest to widoczne w przypadku odmrożeń, gdzie pojawia się wyraźna granica między miejscami zupełnie niedokrwionymi, a takimi, gdzie naczynia krwionośne jeszcze pełnią swoją rolę, dostarczając tlen do rany. W przypadku ran zakażonych bakteriami beztlenowymi, komora hiperbaryczna również zdaje egzamin, bo największą trucizną dla takiej bakterii jest nie antybiotyk, a właśnie tlen. Takie rany najczęściej spowodowane są skaleczeniami pod wodą czy zabrudzeniem ziemią, gdzie występuje naturalne środowisko dla rozwoju bakterii beztlenowych. Dołączenie tlenu hiperbarycznego do medycyny standardowej, jaką jest chirurgia, czy antybiotykotrapia celowana i oczyszczanie rany, powoduje ogromne postępy w leczeniu. Jest duża grupa schorzeń, gdzie tlen hiperbaryczny jest nie tyle terapią wspomagającą, co główną terapią powodującą wyleczenie. Mowa tu o zatorach gazowych, czy o chorobie dysbarycznej nurków, która jest wynikiem m.in. nagłego, awaryjnego wynurzenia się. Warto tutaj także wspomnieć o zatruciach tlenkiem węgla, gdzie hemoglobina zamiast tlenu przyłącza cząsteczki tlenku węgla.

- Pacjent przy ciężkich zatruciach tlenkiem węgla przywożony jest do ośrodka zwykle nieprzytomny, a po terapii wyjeżdża przytomny i świadomy. Tak szybko i skutecznie przebiega proces uwalniania połączeń hemoglobiny z tlenkiem węgla w środowisku tlenu hiperbarycznego. Ma to szczególnie teraz znaczenie, bo daje się zauważyć, że tych zatruć sezonowo jest stosunkowo więcej. Stąd też jesteśmy w gotowości do pomocy przez całą dobę

- tłumaczy opiekun Denvera.

Natomiast nie należy traktować leczenia tlenem hiperbarycznym jako panaceum na wszystkie choroby. Jest to zdecydowanie lek, który ma swoje wskazania i przeciwwskazania i możliwe powikłania. W medycynie stosowany jest po zapisaniu przez lekarza i po konsultacji i akceptacji wskazań przez lekarza hiperbarycznego. Niestety informacje dostępne w sieci internetowej, kreowane przez ośrodki niemedyczne mają zwykle charakter reklam, daleko mijających się z medycyną faktów.

Denver jest psem wyszkolonym i certyfikowanym przez Fundację na rzecz Osób Niewidomych Labrador - Pies Przewodnik.
Adam Jastrzębowski Denver jest psem wyszkolonym i certyfikowanym przez Fundację na rzecz Osób Niewidomych Labrador - Pies Przewodnik.

Proces, z perspektywy pacjenta nie jest ani trudnym, ani bolesnym zabiegiem. Chory wjeżdża do komory i zaczyna się okres 10-minutowej kompresji, kiedy to podnoszone jest ciśnienie z 1 atmosfery do 2,5. Po tym czasie pacjentowi nakłada się szczelną maskę, w której podawany jest stuprocentowy tlen. Ten podawany jest w trzech sesjach po 20 minut. Później komora jest rozprężana. Co jest istotne, w takich komorach, zawsze towarzyszy pacjentowi albo pielęgniarka hiperbaryczna albo lekarz hiperbaryczny, wszystko zależy od stanu pacjenta. Jeśli jest zaintubowany, wentylowany mechanicznie, to wchodzi pielęgniarka i lekarz.

- Obrazowo mówiąc, prowadzimy przez te 90 minut intensywną terapię 15 metrów pod wodą. Stąd taka troska i specjalistyczny nadzór nad chorym

- dodaje Naskręt.

Nie przychodzą na leczenie, a do psa

Choć procesy zachodzące w komorze nie są bolesne, dla dziecka każda procedura medyczna jest ogromnym stresem. Dzieci przebywające w szpitalach zazwyczaj uległy nagłym wypadkom, już samo to wywołuje ogromne napięcie, a komunikat, że muszą pojechać do komory hiperbarycznej sytuacji nie ułatwia. Zwłaszcza, że taki sprzęt jest tylko jeden w województwie, więc konieczność takiego leczenia wiąże się często z wyjazdem do innego miasta, kolejnego szpitala.

- Nazwa komora hiperbaryczna takiemu dziecku nic nie mówi, nie wie, co je tam czeka, z czym się spotka, co będzie miał robione. I oczywiście podstawowe pytanie: czy będzie bolało? U nas nie boli, niczego nie robimy na siłę, ale dziecko tego nie wie. Żeby odczarować ten proces, mówimy, że dziecko nie jedzie do szpitala, a do psa [pies dopuszczany jest do dziecka wyłącznie za zgodą rodzica i po wykluczeniu wszelkich przeciwskazań - przyp. red.]

- mówi dr Maciej Naskręt.

Praca Denvera to przede wszystkim zabawa. To dziecko decyduje o formie kontaktu - czy chce być bliżej, czy dalej, czy chce tylko popatrzeć, a może tylko pogłaskać. Dzieci poruszające się same mogą poćwiczyć podstawowe komendy, pomóc w karmieniu. Biszkoptowy labrador funkcjonuje już w ten sposób prawie od roku. Zyskują na tym wszyscy, pies ma swoje miejsce na świecie, doskonale odnajduje się w ośrodku, gdzie ma swoje legowisko, miskę z wodą i ulubionego człowieka obok niemal przez cały dzień, a dzieci zyskują zupełnie nowe spojrzenie na stresującą sytuację.

- Zauważyliśmy, że dzieci zaczynają dopytywać, kiedy pojadą - nie do komory, a do psa! Chcą się od razu pakować. Zmienia się ich postrzeganie, nie jadą do komory, a przy okazji będzie pies. Przeciwnie. Będzie pies, a przy okazji terapia. Po leczeniu również widzimy efekty. W szpitalu dzieci nie patrzą w telewizor, nie nudzą się, przygotowują rysunki dla psa, opowiadają kolegom i rodzicom

- opowiada Naskręt, który w szafie ma kolekcję rysunków z wizerunkiem Denvera.

Obrazki potrafią zawierać wiele szczegółów: żółta apaszka, kokardka wpięta w szelki czy oklapnięte uszka. Pies działa kojąco na najmłodszych pacjentów. Na leczenie trafiają często dzieci po nagłych traumatyzujących wydarzeniach w okresie ostrego stresu, zamknięte w sobie, ale po kilku spotkaniach zaczynają się powoli otwierać, uśmiechać, próbować mówić o tym, co je spotkało. Lekarze nie dopytują, wszystko wiedzą z dokumentacji medycznej. To zawsze wynika z inicjatywy dzieci. To one chcą opowiedzieć komuś o swoich przeżyciach i emocjach, a pies jest doskonałym kompanem do takich rozmów. Nie komentuje, nie wtrąca się, ale jest wsparciem. Wszystko jednak odbywa się za każdorazową zgodą pacjenta. A korzystają na tym nie tylko dzieci, bo Denver ma także zbawienny wpływ na osoby, które zostały pogryzione przez inne psy. Pies terapeutyczny potrafi delikatnie pokazywać, że nie ma się czego bać, że nie każdy pies jest groźny. To ważne dla osób, które kochają zwierzęta, często się nimi zajmują i pracują, ale gdy dochodzi do wypadku, obawiają się, że powrót do kontaktu z psem będzie trudny.

Denver i jego Maciej

Komora hiperbaryczna w Poznaniu jest miejscem, które wydaje się zupełnie inne niż większość szpitali. Każde dziecko jest traktowane indywidualnie. Na koniec leczenia każdy mały pacjent dostaje indywidualny prezent. Maciej Naskręt wsłuchuje się w potrzeby i zainteresowania dzieci.

- Wynika to z obserwacji dziecka, fascynacji, co lubi robić. Ostatnio mieliśmy chłopaka, który lubi wędkować, więc dostał w nagrodę latarkę. Bardzo się ucieszył. Mała pacjentka uwielbiająca rysować otrzymała tablet graficzny i pisaki. Każde dziecko skrzywdzone przez los wymaga indywidualnej pielęgnacji nie tylko w zakresie fizycznym, ale też psychicznym. Czym wcześniej zaczniemy - tym lepiej. Myślę, że to co my tu robimy, co pies robi to doskonały sposób na wczesne zaopiekowanie się szczególnie psychiką małych pacjentów, bo rzeczywistość szpitala nie zawsze na to pozwala

- tłumaczy opiekun Denvera.

Po pracy jednak pies terapeutyczny ściąga oznakowane szelki, zakłada obrożę i staje się zwykłym psem, który potrafi pogonić kota, odszczekać innemu psu, powęszyć i pobawić się z opiekunem. Gdy zakłada strój roboczy łagodnieje, staje się bardziej uważny. Tak było zarówno w czasie pandemii, jak i teraz. Wtedy wszystko odbywało się w reżimie sanitarnym. Teraz sytuacja jest nieco spokojniejsza, ale powtarza się jedno - aprobata i zainteresowanie ludzi dla roli psa w terapii.

- W szpitalu nigdy nie spotkaliśmy się z żadną negatywną opinią o tym, co robimy. Wręcz przeciwnie! Psa zawsze było mało. Nigdy nie wchodzimy z psem do nikogo na siłę, ale tam, gdzie nas chcą, to jest kapitalna zabawa. Mówi się pies pracujący, terapeutyczny i myśli, że to wyczerpujące zajęcie, ale Denver i ja traktujemy to jak zabawę

- opowiada Maciej Naskręt i wspomina także, że pies ma wpływ nie tylko bezpośrednio na pacjentów i personel, ale także na ich rodziny i przyjaciół.

Zdarzyło się, że jak co roku zorganizowano konkurs rysunkowy dla dzieci z okazji Dnia Pielęgniarki i Położnej. Większość prac przedstawiała klasyczny model pielęgniarki - w czepku, ze strzykawką, przy łóżku pacjenta. Jedna praca się wyróżniała, bo obok pielęgniarki nie było sprzętu medycznego, a pies - żółty labrador z żółtą chustką. Dziewczynka, która to narysowała nigdy nie widziała Denvera, ale jej mama, która jest pielęgniarką, wracając do domu nie mówiła o stresującej pracy w trakcie pandemii, a o psie, który pomagał jej w trudnych chwilach. I taka to zmiana dziejowa - pies w świadomości dziecka stał się elementem terapii. I taki jest właśnie Denver, pies na stres.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Alicja Durka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.