Nie dla komunistów na polskich ulicach! Czekają nas czystki

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembiński
Anna Jarmuż

Nie dla komunistów na polskich ulicach! Czekają nas czystki

Anna Jarmuż

Poznań uporał się już z częścią „pamiątek” po czasach PRL-u. Nie oznacza to jednak, że dekomunizacja naszego miasta nie dotyczy. Zmiany nazw czekają zaledwie pojedyncze ulice, ale mamy jeszcze wiele pomników i tablic chwalących komunizm.

Poeta Lucjan Szenwald, generał Zygmunt Berling, marszałek Wasilija Czujkow, działaczka Róża Luksemburg - oni i wielu innych mogą niedługo zniknąć z poznańskich ulic, podobnie jak młodzież socjalistyczna, Komunistyczna Partia Polski czy Armia Ludowa. Wszystko za sprawą ustawy dekomunizacyjnej. Na usunięcie z miejskiej przestrzeni nazw ulic i placów, które kojarzą z czasami PRL-u, samorządy mają czas do września 2017 r. To jednak nie koniec. Jest już projekt ustawy, który zakłada likwidację wszystkich pomników, obelisków, popiersi, tablic pamiątkowych, napisów i znaków, propagujących totalitaryzm.

Relikty PRL - wciąż jest ich dużo
Jak stwierdza Mateusz Gilewski ze Stowarzyszenia „KoLiber”, mimo że od przemian społeczno-politycznych upłynęło ponad ćwierć wieku, w Poznaniu jest dużo pozostałości po PRL-u. Tyczy to się nie tyle ulic (z czym już w większości zrobiono porządek), lecz właśnie pomników i tablic.

- Cieszymy się, że w końcu podjęto temat dekomunizacji - mówi Mateusz Gilewski. Jak uważa, nazwy ulic i placów, pomniki oraz inne miejsca sowieckiego kultu zakorzeniły się głęboko w mentalności ludzi. Dlatego trzeba podjąć zdecydowane działania służące oczyszczeniu przestrzeni publicznej ze śladów komunistycznej propagandy.

W ramach akcji „Goń z pomnika bolszewika” Stowarzyszenie KoLiber opracowało raport, w którym przeczytamy, gdzie w miejskiej przestrzeni znajdują się jeszcze relikty poprzedniej epoki.

-

To jest element naszej historii. Nikt temu nie zaprzecza. Pomniki i tablice można jednak przenieść do muzeum. Nie muszą znajdować się w centrum miasta

- tłumaczy Gilewski. Jak wskazuje, najwięcej pozostałości z czasów komunizmu znajdziemy na Cytadeli. To m.in. pomniki Związku Walki Młodych, marszałka Wasilija Iwanowicza Czujkowa, Zygmunta Berlinga, Braterstwa Broni czy Georgija Gierasimowicza Bondara. - Projekt ustawy zakłada, by nie ruszać pomników znajdujących się na cmentarzach. Nikt jednak nie mówi, by bezcześcić zwłoki. Wiele pomników znajdujących się na Cytadeli nie ma z nic wspólnego z miejscami spoczynku - zauważa Mateusz Gilewski.

Niektóre tablice i pomniki są regularnie dewastowane. Taki los spotkał m.in. płaskorzeźbę przy ul. Ratajczaka, pomnik Wasilija Iwanowicza Czujkowa czy tablice Róży Luksemburg. Tej ostatniej towarzyszyła gorąca dyskusja. Dla niektórych była to odważna kobieta, która zginęła za swoje przekonania, dla innych - wyłącznie przeciwniczka niepodległości Polski.
- Sądzę, że dyskusja nad dekomunizacją pomników nie będzie budzić takich kontrowersji jak zmiana nazw ulic. Te wystarczy tylko przenieść. Dla mieszkańców miasta nie wiąże się to z dodatkowymi kosztami i problemami - uważa Gilewski.

Nowi patroni ulic
W stolicy Wielkopolski debata nad zmianą nazw ulic już się rozpoczęła. Radni z komisji kultury i nauki Rady Miasta nie mają wątpliwości, że w myśl nowych przepisów zniknąć powinny dwie ulice na Naramowicach (obie na Wilczym Młynie) - gen. Zygmunta Berlinga i Armii Ludowej. Jest pomysł, by patrona tej pierwszej zastąpił ostatni prezydent RP na uchodźstwie - Ryszard Kaczorowski. Pojawiły się też głosy, by w miejscu Armii Ludowej pojawił się 15. Pułk Ułanów Poznańskich. Wstępnie zdecydowano o pozostawieniu ul. Żołnierzy Lenino, która symbolizuje śmierć wielu polskich żołnierzy.

-

Dekomunizacja niesie ze sobą dodatkowe problemy dla mieszkańców. Takie pomysły zawsze wywołują też konflikty ideologiczne

- mówi Michał Kucharski z RO Naramowice. - W historii Polski mamy wiele postaci niejednoznacznych, np. Żołnierze Lenino, którzy walczyli o niepodległość Polski. Dobrze, że radni nie chcą jednak zmieniać nazwy tej ulicy.

Radnego z Naramowic oburza jednak fakt, że ulicę generała Berlinga chce się zamienić na Kaczorowskiego.
- Jako rada osiedla jednogłośnie wystąpiliśmy do Rady Miasta o nadanie tego imienia zupełnie innej ulicy na Naramowicach. Tymczasem radni miejscy jakby nie liczyli się z naszymi propozycjami - mówi Michał Kucharski.

Rada Osiedla Naramowice chce, by patronkami wymienionych wcześniej ulic na Wilczym Młynie zostały postacie kobiece, np. działaczki niepodległościowe. Wcześniej jednak zamierza zapytać o zdanie mieszkańców.
- Do świąt Bożego Narodzenia zamierzamy przeprowadzić konsultacje społeczne - zapowiada Kucharski.

„Porządki” na Świerczewie
Nie protestują (jeszcze?) mieszkańcy ul. Lucjana Szenwalda. Jak przyznaje Dawid Abramowicz, przewodniczący zarządu osiedla Świerczewo, nigdy nikt nie mówił, że ta nazwa mu przeszkadza. Prawdopodobnie ludzie nie zdają sobie jeszcze sprawy, że niedługo może to być ul. Stanisława Kasznicy (pojawił się taki pomysł). Pamięta jednak, że wcześniej dekomunizacja wywołała fale protestów.
- Było bardzo dużo głosów sprzeciwu. Wtedy jednak zmiana wiązała się z kosztami, m.in. związanymi z wymianą dokumentów. Teraz rząd obiecuje, że mieszkańcy ich nie poniosą - mówi Dawid Abramowicz.

Dyskusja na temat dekomunizacji na Świerczewie przetoczyła się w 2002 r. i dotyczyła jednocześnie kilku ulic. W czasie konsultacji społecznych

większość mieszkańców opowiedziała się za pozostawieniem starych nazw

. Ostatecznie Rada Miasta i tak podjęła decyzje o ich zmianie - a patronów: Różę Luksemburg, Marcelego Nowotko, Mariana Buczka, Małgorzatę Fornalską, Witolda Kolskiego i innych zastąpili wojskowi, naukowcy i politycy z okresu II Rzeczypospolitej - m.in. Eugeniusz Kwiatkowski, Marian Rejewski, Henryk Zygalski, Jerzy Różycki, Henryk Sucharski, Leopold Okulicki czy Bohdan Winiarski.

Dekomunizacja obejmie nie tylko stolicę Wielkopolski, ale też podpoznańskie gminy. Kilkaset osób z Czerwonaka nadal mieszka na osiedlu 40-Lecia PRL. Jak wspominają, wcześniej propozycja zmiany nazwy osiedla padała trzykrotnie. Wówczas mieszkańcy wyrazili jednak stanowczy sprzeciw.
- Teraz emocje są mniejsze - tłumaczy Jacek Sommerfeld, wójt gminy Czerwonak. - Ludzie zdają sobie sprawię, że nazwę trzeba zmienić, bo inaczej zrobi to wojewoda. Poza tym nie mają ponieść z tego tytułu żadnych kosztów.

W gminie oprócz os. 40-Lecia PRL zmienić trzeba też ul. gen. K. Świerczewskiego w Bolechowie. Powstał zespół, który ma wypracować nowe nazwy. Później odbędą się konsultacje społeczne.

Nowe przepisy

Robert Mamątow - senator PiS, który jest autorem obu dekomunizacyjnych projektów tłumaczy, że zajął się tą sprawą na prośbę samorządów. Jak mówi, władze wielu miast od lat nie mogły sobie z tym problemem poradzić czy ze względu na koszty, czy opór społeczny.

Zdania są podzielone
Pomysł dekomunizacji wywołał dyskusję społeczną. Są osoby, które popierają pomysł PiS. Uważają, że trzeba usunąć to, co umknęło uwadze w czasie dekomunizacji w latach 90. Pojawiają się też jednak głosy, że narzucanie takiego obowiązku „z góry” to wkraczanie w kompetencje samorządów, a te powinny mieć w tym temacie głos decydujący. Są też osoby, które uważają, że dekomunizacja to temat zastępczy. Ich zdaniem

rządzący powinni skupić się na rzeczywistych problemach, a historię zostawić w spokoju

.

Anna Jarmuż

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.