Błażej Dąbkowski

Naramowice: Rusza sprzedaż działek. Mieszkańcy są sceptyczni

W kwietniu ubiegłego roku mieszkańców okolic ul. Sarmackiej odwiedził zastępca rzecznika praw obywatelskich Krzysztof Olkowicz. RPO nadal przygląda się Fot. Rada Osiedla Naramowice W kwietniu ubiegłego roku mieszkańców okolic ul. Sarmackiej odwiedził zastępca rzecznika praw obywatelskich Krzysztof Olkowicz. RPO nadal przygląda się wykupowi działek
Błażej Dąbkowski

Na początku lutego zastępca prezydenta Poznania Tomasz Lewandowski zadeklarował, że jeszcze w tym roku ruszy sprzedaż nieruchomości w obrębie ul. Sarmackiej. Mieszkańcy na ten moment czekają od blisko dwóch dekad, wtedy też podjęli pierwsze działania zmierzające do dokonania transakcji z miastem.

Mijały kolejne lata, w końcu sprawa miała definitywnie zakończyć się w 2013 r., kiedy to poznańscy radni przyjęli uchwałę dotyczącą sprzedaży nieruchomości z bonifikatą.

Choć wywalczyły ją osoby mieszkające na Naramowicach, działki wraz z domami były sprzedawane... między innymi przy ul. Sierakowskiej, Sośnickiej, Wituchowskiej czy Bukowskiej, obręb Sarmackiej został pominięty.

- Pierwsza działka już została sprzedana, a sprzedaż trzech kolejnych jest finalizowana.

Teraz wszystko będzie zależeć od woli lokatorów, jeśli podpiszą stosowne aneksy do umów, które zostały im przedstawione, będziemy działać dalej - stwierdza Tomasz Lewandowski.

Przypomnijmy, iż sprzedaż nieruchomości na Naramowicach była jedną z obietnic wyborczych Jacka Jaśkowiaka. - I zostanie ona spełniona - dodaje jego zastępca.

Bezkonfliktowa działka

Z działek do tej pory już wyprowadziło się około 10 rodzin, którym Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych zaproponował mieszkania komunalne. Większość z nich (blisko 150 rodzin) chce nieruchomości zasiedlone przez ich przodków jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym wykupić na własność.
- Cieszymy się z inicjatywy miasta, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni - zastrzega Elżbieta Skrzypczyńska ze Stowarzyszenia Sarmacka i Rady Osiedla Naramowice. Mieszkańcy zwracają uwagę, że sprzedana nieruchomość znajduje się na obrzeżach osiedla, a nie w jego centrum, graniczy też z działką, na której znajduje się dom jednorodzinny.

- Można powiedzieć, iż jest „bezkonfliktowa”, więc gdyby władze Poznania i urzędnicy chcieli pokazać nam dobrą wolę, zajęliby się sprzedażą innych działek - tłumaczy nam jedna z mieszkanek. Kobieta przypomina, iż kilka tygodni temu odbyły się licytacje trzech niezasiedlonych działek. - W tym przypadku wystarczył miesiąc, by go przygotować, a my staramy się od 19 lat. Trudno w tej sytuacji zaufać urzędowi - komentuje. Ostatecznie żadna z nieruchomości nie znalazła nabywcy, bowiem wyjściowa stawka za metr kwadratowy okazała się zbyt wysoka (500 zł za mkw.).

Po 19 latach oczekiwania mieszkańców Naramowic zostanie sprzedana pierwsza działka w obrębie ulicy Sarmackiej

Obecnie miasto czeka na 24 rodziny, by te podpisały tzw. aneksy poinwentaryzacyjne, by rozpocząć sprzedaż. W przypadku kolejnych 44 nieruchomości nadal brakuje decyzji powiatowego inspektora nadzoru budowlanego legalizującej rozbudowę budynku. Pięć następnych zostało wyłączonych ze sprzedaży.

- To decyzja prezydenta, jak i ustaleń, z których wynika, iż nie będziemy sprzedawać gruntu, w stosunku do którego jego części składowe wynoszą poniżej 25 proc. jego całej wartości - wyjaśnia T. Lewandowski. Choć zastępca J. Jaśkowiaka zapewnia, że po podpisaniu aneksu cała procedura będzie przebiegać sprawnie, większość lokatorów jej, przynajmniej na razie, nie podpisze.

Jeśli lokatorzy podpiszą aneksy, formalności przed sprzedażą potrwają pół roku

Wysokie czynsze

Czego obawiają się mieszkańcy? Jak tłumaczy E. Skrzypczyńska formuła, w której najemca ma dobrowolnie płacić czynsz najmu od całej powierzchni domu (także od tej samodzielnie wybudowanej przez niego), jest nie do zaakceptowania. W przypadku osób, które płacą dziś czynsz na poziomie 500-600 zł, po podpisaniu aneksu przekroczyłby tysiąc złotych.

- Już wcześniej ZKZL bezprawnie naliczał zbyt wysokie opłaty, po czym zwracał pieniądze. Teraz mielibyśmy dobrowolnie godzić się na nie, choć spółka uznała je wcześniej za bezzasadne, co jest absurdem. Nikt też nie potrafi nam otwarcie powiedzieć, jak długo mielibyśmy je uiszczać - mówi.

Mieszkańców dziwi też fakt, że urzędnicy oraz władze miasta nie wystawiają na sprzedaż dwóch działek przy ul. Burgundzkiej, które posiadają komplet koniecznych dokumentów.
- W tym przypadku brakuje jedynie wyceny - podkreśla E. Skrzypczyńska.

Władze Poznania podtrzymują tymczasem, że w przypadku podpisania aneksów cała procedura sprzedaży powinna potrwać około pół roku.
- Jeśli lokatorzy tego nie uczynią, nie będziemy mogli ich nawet wycenić - kończy T. Lewandowski.

Błażej Dąbkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.