Na smutki i poprawę humoru. Życie karnawałowe w przedwojennym Toruniu, pomimo apeli i nawoływań do oszczędności, kwitło w całej pełni

Czytaj dalej
Fot. Nadesłana
Dariusz Meller

Na smutki i poprawę humoru. Życie karnawałowe w przedwojennym Toruniu, pomimo apeli i nawoływań do oszczędności, kwitło w całej pełni

Dariusz Meller

Po odzyskaniu niepodległości ludzie bawili się w karnawale jak jeszcze nigdy. Odbywały się bale po balu, m.in. korpusu oficerskiego, akademików, sportowców.

Witanie Nowego Roku na ulicach i placach miast pomorskich ma starą tradycję. Po przyłączeniu naszej dzielnicy do Polski w 1920 r. starano się ten zwyczaj zwalczać, wskazując na jego rzekomo niemieckie korzenie.

Na wsi do ostatnich lat utrzymał się zanikający dzisiaj zwyczaj psocenia w noc sylwestrową. Malowało się okna farbą, przestawiało sprzęt gospodarski w najbardziej nieprawdopodobne miejsca. Sam z czasów młodości w Grzywnie pamiętam, jak młodzież potrafiła wnieść na dach wóz konny czy to samo zrobić z psią budą (biedny piesek !).

Apel prymasa Dalbora

W 1924 r. głośnym echem odbił się list prymasa Edmunda Dalbora wzywający do umiarkowania w zabawach karnawałowych. Biskup argumentował to „okolicznościami, w jakich znajduje się nasz kraj, w jakich żyje większa część współobywateli” i żądał, „abyśmy w tym roku wstrzymali się od hucznych i głośnych zabaw, pochłaniających ogromne kwoty pieniędzy”.

W Toruniu apel nie poskutkował, gdyż „życie karnawałowe wre w całej pełni - bal po balu, bawią się ludzie jak jeszcze nigdy. Mieliśmy już lub będziemy mieli następujące bale: akademików, oficerów rezerwy, oficerów marynarki, Sokoła konnego, Sokoła żeńskiego, wioślarzy, dwukrotnie Toruńskiego Klubu Sportowego, Hallerczyków, towarzystwa ogrodników i drukarzy, bezimienny bal maskowy, itd.”.

Dlaczego Toruń nie zastosował się do apelu? „Chyba nie dlatego, aby panował tu większy niż gdzie indziej dobrobyt; przecież mamy tak samo, jak w innych miastach bezrobotnych, mamy inwalidów, wdowy, sieroty”. A tu „balują nawet takie organizacje narodowe, których obowiązkiem jest stać na straży zdrowych zasad moralnych społeczeństwa”.

W końcu wyjaśnienie znajduje „Słowo Pomorskie”: „Argument, że dewaluacja rujnuje zmysł oszczędności, że pcha ludzi do wyrzucania pieniędzy, do używania - stracił już swą aktualność, więc czym wytłumaczyć tę bierność społeczeństwa toruńskiego wobec nawoływań do opamiętania się? Przecież chyba nie tym, że u nas w daleko większej mierze niż w innych miastach polskich dokonało się już w tej właśnie balującej sferze zmieszanie Polaków ze wszystkich dzielnic”.

Tradycyjnie powitali mieszkańcy Torunia również następny Nowy Rok 1925 r., a „zapowiedzią tego, co będzie, było zaopatrywanie się starszych i młodszych w eliksiry sylwestrowe wyrobu Kantorowicza, Gaedego, Kasprowicza, Maćkowiaka i wielu innych, które to wnoszono do domów niczym wodę do picia w dniach oblężenia twierdzy”.

Orkiestry grały do tańca

O północy Nowy Rok powitał prezydent Torunia, który wśród czekających miasto zadań na pierwszym miejscu wymienił budowę nowego gmachu pod urząd wojewódzki. A toruńczycy bawili się m.in. w teatrzyku „Nowości”, „gdzie już o godz. 10 wieczorem nie można było za żadną cenę otrzymać stolika, w „Pomorzance”, czy w „Bristolu”. Z kolei początek wielkiego balu maskowego w Parku Wiktorii zaplanowano już na godz. 19.

Bardzo bogaty był program nocy sylwestrowej zorganizowanej przez Towarzystwo Śpiewu „Lutnia” na salach Dworu Artusa. Do północy występowali sami śpiewacy, potem zaś tańczono przy dźwiękach „pełnej orkiestry smyczkowej 63 pp.”. W Parku Wiktorii przygrywała z kolei do tańca orkiestra Policji Państwowej, zaś w „Bristolu” orkiestra pod batutą „ogólnie cenionego kapelmistrza Wacława Kaczmarka”.

W Chełmży „wieczór sylwestrowy był tym razem, w zwykle spokojnym naszym mieście, bardzo głośny. Już przed 11 zaczęły się ożywiać ulice i grupki masek poprzebieranych w rozmaite kostiumy przy śpiewie i okrzykach przebiegały miasto. W kilku wypadkach musiała nawet policja nadmiar wybuchów humoru tamować.

Sylwester inny niż co roku

W zupełnie odmiennym nastroju witano Nowy Rok 1939 roku. W wielu miejscach - jak relacjonowało „Słowo Pomorskie” - odbywały się zabawy sylwestrowe, które na ogół miały powodzenie, na ulicach wznoszono radosne okrzyki i wiwaty, ale trzeba jednak stwierdzić, że lokale dancigowe i restauracje nie zrobiły w sylwestra takich interesów, jak w poprzednich latach.

Dariusz Meller

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.