Wojciech Tatara

Na sali operacyjnej w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie jak w saunie

W kilku salach operacyjnych  „dwójki” w upalne dni temperatura powietrza często przekracza 29 st. C Fot. Fot. KAROLINA MISZTAL /Polska Press W kilku salach operacyjnych „dwójki” w upalne dni temperatura powietrza często przekracza 29 st. C
Wojciech Tatara

Personel bloku operacyjnego KSW nr 2 w Rzeszowie, czyli lekarze, pielęgniarki anestezjologiczne i instrumentariuszki, skarżą się na warunki panujące w 5 salach operacyjnych.

Chodzi o dwie sale chirurgiczne, dwie ginekologiczne i jedną neurochirurgiczną. Zdaniem personelu nie działa tam klimatyzacja, co w ostatnich dniach oznacza prowadzenie często wielogodzinnych, skomplikowanych operacji w temperaturach przekraczających 30 stopni Celsjusza.

- Często po operacjach czujemy się tak, jakbyśmy wyszli z sauny. Kiedy informujemy dyrekcję o problemie, słyszymy, że za parę dni się ochłodzi i wszystko będzie w porządku - opowiada jedna z pielęgniarek.

Zarówno pielęgniarki pracujące na wspomnianych salach oraz lekarze wystosowali pismo do sanepidu informujące o problemie.

Omdlenia wśród personelu

- Temperatura powietrza w salach często przekracza 29 st. C. Dodatkowo na sali operacyjnej zamontowane są lampy starego typu generujące znaczną ilość ciepła, których sprawność w sposób znaczny odbiega od obecnych standardów. To powoduje, że temperatura w polu operacyjnym przekracza 30 st. Celsjusza. Dodać należy, że podczas zabiegów zespół jest w pełnym umundurowaniu, tj. maski, czapki, operatory i rękawiczki. Efektem pracy w tak ciężkich warunkach są częste migreny, odwodnienia, a niejednokrotnie omdlenia wśród zespołu operacyjnego - czytamy w piśmie.

Personel zauważa, że praca w tak niesprzyjających warunkach jest bezpośrednim zagrożeniem zarówno dla pacjenta, jak i dla zespołu operacyjnego.

- Podwyższona temperatura przyczynia się do rozdrażnienia i utraty koncentracji wśród pracowników, co może prowadzić do błędów i omyłek, nie wspominając już o komforcie pracy. Jest to zjawisko niepożądane, szczególnie gdy na stole operacyjnym leży człowiek, którego zdrowie i życie zależy od prawidłowo przeprowadzonej operacji - dodają pielęgniarki i lekarze.

Okazuje się, że problem istnieje od kilku lat.

- Poprzedni dyrektor zdawał sobie sprawę, w jakich warunkach pracujemy, dlatego otrzymywaliśmy co miesiąc specjalną nagrodę dyrektorską z tego tytułu. Nowy dyrektor pozbawił nas jej, a warunki nadal się nie poprawiły - mówi jedna z pielęgniarek.

Dzisiaj sanepid przeprowadzi w szpitalu kontrolę.

- Potwierdzam, że dotarła do nas skarga od personelu bloku operacyjnego. Wentylacja w szpitalu istnieje, lecz w upalne dni coś dzieje się z tymi klimatyzatorami. Wykonamy więc w salach operacyjnych pomiary temperatury i wilgotności. Na podstawie wyników, zdecydujemy, co dalej. Z tego, co się orientuję, przepisy mówią, że temperatura w salach operacyjnych powinna oscylować miedzy 22 a 25 st. C - mówi Jaromir Ślączka, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie.

O kłopoty z klimatyzacją zapytaliśmy też dyrekcję szpitala.

- Staramy się podnieść wydajność obecnych klimatyzatorów i wprowadzić pilotażowe rozwiązanie na jednej z sal - mówi Justyna Lis, zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-eksploatacyjnych. - Problem z klimatyzacją w szpitalu w sierpniu i lipcu występuje od lat. Budynek jest stary i mimo że są klimatyzatory, to standardu, jaki wymagany jest obecnie, nie da się osiągnąć. Czynimy różne próby, aby poprawić komfort pracy. Są propozycje, aby urząd marszałkowski dał pieniądze na budowę nowego bloku operacyjnego - dodaje dyr. Lis.

Wojciech Tatara

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.