Na poznańskiej Wildzie żyją pięć miesięcy bez gazu, bo wspólnota chce remontów, na które nie ma pieniędzy

Czytaj dalej
Fot. Paweł F. Matysiak
Joanna Labuda

Na poznańskiej Wildzie żyją pięć miesięcy bez gazu, bo wspólnota chce remontów, na które nie ma pieniędzy

Joanna Labuda

Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Wiśniowej na poznańskiej Wildzie od pięciu miesięcy żyją bez gazu. Wyłączono go jeszcze w okresie grzewczym i nic nie wskazuje na to, by problem można było szybko rozwiązać.

To nie jest normalne życie, tylko wegetacja. Gaz został wyłączony przed Wielkanocą, czyli jeszcze w sezonie grzewczym. W budynku nastąpiło rozszczelnienie instalacji gazowej w kilku miejscach. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie i nikt się nami nie interesuje

– mówi lokator kamienicy, który poinformował nas o problemie.

W budynku przy ulicy Wiśniowej mieszka siedem rodzin. Trzem udało się wykupić mieszkania, pozostali wynajmują je od miasta.

Ulica Wiśniowa w Poznaniu

Google Maps

Zobacz: 70 rodzin bez gazu na Grunwaldzie

– Obawiamy się tego, co będzie dalej, bo z reguły pod koniec września zaczynaliśmy grzać. To jest stary budynek. Żeby móc ugotować obiad, każdy musiał sobie kupić kuchenkę elektryczną. W tej chwili „siada” nam nawet prąd, bo instalacja także jest stara. Kamienica ma na pewno z 80 lat. Aby się umyć, musimy podgrzewać wodę na kuchence – opowiadają mieszkańcy.

Miasto zaoferowało osobom, które wynajmują mieszkania, czasową obniżkę czynszu. Niektórzy zaoszczędzili dzięki temu około 100 zł miesięcznie. Niestety pojawiły się kolejne problemy. Choć gazu nie ma od pięciu miesięcy, mieszkańcy muszą nadal za niego płacić – prawie 90 zł na dwa miesiące.

– Mamy liczniki od gazu, więc płacimy za dystrybucję. Musieliśmy zapłacić, bo takie jest „prawo”. Dopóki nie naprawią instalacji, gazownia będzie kazała za to płacić – mówi nam lokator kamienicy. Przyznaje też, że drastycznie wzrosły rachunku za prąd.

Mieszkańcy dziwią się, dlaczego naprawa instalacji gazowej trwa aż pięć miesięcy. Jak się okazuje, prace jeszcze nawet nie ruszyły. Wspólnota mieszkaniowa podjęła bowiem decyzję o rozpoczęciu dwóch remontów jednocześnie: instalacji oraz dachu. Nie ma na to jednak pieniędzy.

Na ten moment wspólnocie brakuje pieniędzy, by wykonać dwa remonty . Podjęła więc decyzję, że występuję do banku o kredyt. Jeśli go otrzyma to natychmiast wprowadzamy wykonawcę

– mówi Paweł Kaczmarek, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej.

Wszystko wskazuje jednak na to, że rozwiązanie problemu może potrwać kilka kolejnych miesięcy. Aby zaciągnąć kredyt wspólnota mieszkaniowa musi podjąć uchwałę wyrażającą zgodę wszystkich właścicieli. Dopiero, jak uzbierają wszystkie głosy, zostanie złożony wniosek.

W przypadku kamienicy przy ulicy Wiśniowej interesy mieszkańców wynajmujących mieszkania (około 50 proc.) reprezentuje miasto. Lokatorzy nie ukrywają, że mają żal do Zarządu Lokalnych Zasobów Lokalowych, gdyż jako członek wspólnoty zgodził się na jednoczesne przeprowadzenie dwóch remontów, na które nie ma pieniędzy. Twierdzą też, że nie otrzymali żadnej pomocy.

– Zarówno na roboty dachowe, jak i na naprawę instalacji gazowej niezbędne było zaciągnięcie kredytu bankowego. Jeden kredyt na oba zadania był lepszym rozwiązaniem, niż dzielenie tych robót oraz dwukrotne formalności związane z uzyskaniem pieniędzy. Z tym wiązałyby się też znacznie wyższe koszty bankowe – tłumaczy Magdalena Gościńska z ZKZL.

W końcu po pięciu miesiącach może się jednak coś zmienić:

Sprawdzimy techniczne możliwości zamontowania w komunalnych mieszkaniach elektrycznych podgrzewaczy, by do czasu naprawy instalacji gazowej przez wspólnotę mieszkaniową nasi lokatorzy nie byli pozbawieni ciepłej wody

– dodaje Gościńska.

Joanna Labuda

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.