Mikołaj to więcej niż celebryta! Jak się z nim spotkać?

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Paulina Rezmer

Mikołaj to więcej niż celebryta! Jak się z nim spotkać?

Paulina Rezmer

Nie każdy może założyć na siebie czerwony kostium i krzyczeć jowialnie "Ho-ho-ho". Żeby zostać Mikołajem, trzeba spełnić szereg wymogów, w tym jeden bardzo szczególny.

Będący u progu rozwodu z powodu różnicy charakterów Sam i Charlotte Cooperowie zrobią wszystko, by ostatnie rodzinne święta były najlepszym czasem w ich dotychczasowym, wspólnym życiu. Dlatego właśnie zabierają swoją krnąbrną i klnącą jak szewc wnuczkę Madison do centrum handlowego, gdzie na wszystkie dzieci czeka Mikołaj. Cooperowie muszą porzucić toczone w samochodzie spory sfrustrowanych małżonków, gdy ich oczom zamiast jednego, ukazuje się cała zgraja Mikołajów, którzy właśnie mają przerwę na kawę.

- To... armia pomocników! - rzuca szybko dziadek Sam.

Tym jednym zdaniem w filmie „Kochajmy się od święta” reżyserka Jessie Nelson ratuje wizerunek sympatycznego brodacza w czerwonej czapce. Który przecież istnieje naprawdę, tylko w natłoku zajęć nie przewidział wciąż rosnącego zainteresowania swoją postacią.

Mikołaj w kawiarni

Dorośli doskonale wiedzą, że w dzisiejszych czasach nawet święty nie da rady być wszędzie. Dlatego właśnie od lat na całym świecie tworzą mniej lub bardziej oficjalne filie Rovaniemi, domu i biura Mikołaja.

- W samym tylko Poznaniu działa trzech naszych Mikołajów. Do świąt przybędzie pewnie jeszcze dwóch

- mówi Michał Witczak, właściciel serwisu mikolajnaswieta.pl. - Założyłem firmę sześć lat temu w Warszawie, gdzie oczywiście Mikołaje mają najwięcej roboty, teraz działamy w całej Polsce. Dzisiaj już nie jestem w stanie policzyć, ilu ich zatrudniamy - przyznaje.

Z roku na rok rośnie zapotrzebowanie na wizytę gościa w czerwonym stroju, którego przybycie oznajmia jowialne „Ho-ho-ho”. Ale nie każdy może je wykrzyczeć. Zanim tytuł Mikołaja zostanie przyznany oficjalnie, trzeba spełnić szereg warunków i przejść trudny proces rekrutacji.

Rola ulubionej przez dzieci postaci to wielka odpowiedzialność i trudne zadanie. Większość kandydatur odrzucana jest już na etapie rozmowy telefonicznej.

Ci, którzy przejdą pierwszą fazę naboru, muszą przygotować się na sprawdzian praktyczny.

- Spotkania z kandydatami często prowadzimy w kawiarniach, gdzie przyszłych Mikołajów od razu wrzucamy na głęboką wodę

- przyznaje Michał Witczak. - Odgrywamy z nimi scenki, zadajemy trudne pytania, jakie tylko dzieci potrafią wymyślić. Jest zabawnie, bo roz-mowa często odbywa się w obecności innych gości kawiarni. Testujemy cierpliwość, refleks i pomysłowość kandydatów - zdradza właściciel mikolajnaswieta.pl.

A testować umie jak mało kto, bo sam wielokrotnie był testowany. - Pracowałem jako Mikołaj i wiem, że dzieciaki potrafią zadać najbardziej kosmiczne pytania - przyznaje ze śmiechem.

Choć wszyscy rodzice chętnie współpracują ze świątecznym gościem i ślą wyczerpujące informacje na temat swoich pociech, te ostatnie potrafią zaskoczyć. - Kiedyś dziecko zapytało mnie o to, jak nazywa się grupa, do której chodzi w przedszkolu. Choć przez głowę przemknęły mi wszystkie „muchomorki” i „biedroneczki”, po prostu zdębiałem. Mama musiała ratować sytuację - przyznaje M. Witczak.

- Na szczęście nigdy nie zostaliśmy zdemaskowani.

Celebryta

Niezależnie jednak od tego, jak dobrą ma się pamięć i jak dobrze potrafi się naśladować popularnego świętego, trzeba spełnić podstawowy warunek - kochać dzieci. Bez tego całe święta i wizyta Mikołaja są nieważne.

- Pracują u nas i studenci, i starsi mężczyźni, którzy mają własną długą brodę. Najważniejsze jest, aby byli spokojni i szybko umieli nawiązać kontakt z dzieckiem. Zatrudniamy przygotowanych instruktorów, animatorów kultury czy opiekunów z harcerstw - wyjaśnia Magdalena Wysych z portlu Mikołaje.pl.

A Michał Witczak dodaje:

- Mikołaj to najbardziej lubiany i zarazem najczęściej testowany celebryta na świecie. Dzieci chcą wiedzieć, czy ma prawdziwą brodę, gdzie są renifery i elfy, ale przede wszystkim chcą z nim spędzić magiczny czas. Nie mogą się go bać.

Dlatego nawet tym trochę niegrzecznym dzieciom na czas wizyty sympatycznego brodacza wybacza się wszystkie przewinienia, a zamiast rózgi na zachętę do poprawy daje się upominek.

Dniówka świętego

Ciastka i szklanka ciepłego mleka przy choince to oczywiście podstawe wynagrodzenia utrudzonego podróżą przez mroźne krainy Mikołaja. Za coś jednak trzeba podreperować sanie, nakarmić renifery i kupić prezenty.

W zależności od długości wizyty i atrakcji do kiesy brodacza wpada od 40 do nawet 300 zł. Ten chętnie odwiedza domy, przedszkola i firmy. Z radością wpada też do telewizji, na plenerowe imprezy i do centrów handlowych.

Ci, którym w przedświątecznym budżecie brakuje pieniędzy na opłacenie dniówki Mikołaja, mogą sięgnąć po sprawdzony sposób i w czerwony kostium przebrać sąsiada albo członka rodziny. Doświadczeni radzą, by decydując się na taki krok, zwrócić uwagę na detale. Zdejmujemy zegarki, zmieniamy buty, zostawiamy w domu telefony.

Wizyta w centrum handlowym też jest dobrym pomysłem, pod warunkiem, że oszczędzimy dziecku szału świątecznych zakupów i przez kilka godzin skupimy się wyłącznie na jego potrzebach i spotkaniu z Mikołajem.

- 6 grudnia odwiedzi nas święty Mikołaj w towarzystwie śnieżynki - informuje Norbert Fijałkowski, Dyrektor Centrum Avenida Poznań. - Dzieci, które przyjdą na spotkanie z gościem z dalekiej Laponii, zostaną obdarowane słodkimi upominkami.

Pocztówki z Laponii

Od początku grudnia, aż do samej wigilii świąt Bożego Narodzenia pomocnicy Mikołaja uwijają się jak w ukropie, by na czas dostarczyć podarki i spotkać się z tymi, którzy uwielbiają ich najbardziej.

Sympatyczni brodacze istnieją naprawdę! Niedowiarków odsyłamy pod adres „głównego” Mikołaja: Joulumaantie 1, 96930 Arctic Circle, Magical Lapland, Finland. Można go też podejrzeć na żywo na stronie www.santaclausoffice.com.

Paulina Rezmer

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.