Mamy zespół, z którego możemy być dumni!

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Jakub Kłyszejko

Mamy zespół, z którego możemy być dumni!

Jakub Kłyszejko

Ćwierćfinał Euro, prowadzenie w grupie eliminacyjnej i wiele głośnych transferów. Nasi pokazali moc i nie zamierzają na tym poprzestać!

Meczem ze Słowenią piłkarska reprezentacja Polski zakończyła tegoroczne występy. Bez wątpienia, był to świetny rok dla naszych kadrowiczów. Wielu z nich trafiło do silnych, europejskich klubów, a kolejni mają na to spore szanse. Stworzył się zespół, z którego dumny jest cały kraj. U generała Nawałki wszystko funkcjonuje jak w szwajcarskim zegarku. Nawet jeżeli pojawi się konflikt, to trener w odpowiedni sposób potrafi to zażegnać. Jeszcze nie tak dawno zajmowaliśmy odległe miejsce w rankingu FIFA, a kibice gwizdali na Roberta Lewandowskiego. Teraz wydaje się to kompletną abstrakcją. Kapitan prezentuje się rewelacyjnie i strzela jak na zawołanie. Niemal pewne jest to, że za jakiś czas zostanie najlepszym strzelcem kadry w historii.

Kosznik, Kamiński i Sobota - oni zaczynali

Jeszcze trzy lata temu przegraliśmy ze Słowacją w katastrofalnym stylu, a połowa piłkarzy występujących w tym meczu, nie założyła potem biało-czerwonej koszulki. Dziś jesteśmy jedną z najlepszych drużyn w Europie. Chwalą nas wszyscy, a przeciwnicy podchodzą do meczu z Polską z ogromnym respektem. Stadiony zostają wypełnione nawet na mecze towarzyskie. Śmiało można powiedzieć, że wizerunek kadry został świetnie zbudowany, a potencjał jest odpowiednio wykorzystywany. Nawet niedawna afera alkoholowa, została rozwiązana w odpowiedni sposób. Na szczęście nie zostały zastosowane radykalne środki, jak za czasów Franciszka Smudy, który za lampkę wina w samolocie, wyrzucił czołowych graczy z zespołu. Winni z pewnością ponieśli konsekwencje, a swoimi występami udowodnili, że zasłużyli na kolejną szansę. I dobrze, ponieważ mocno wątpliwe jest to, że w karty grali tylko Artur Boruc i Łukasz Teodorczyk. Nieoficjalnie mówiono, że w libacji brał udział jeden z filarów kadry. Można domniemywać, że chodziło o Kamila Grosickiego, który po strzelonej bramce Rumunii, mocno wyściskał trenera. Był to mocno symboliczny gest. Tak jakby „Grosik” chciał za coś podziękować,przeprosić. Nawałka na pewno nie będzie się długo gniewał. Kibice również, bo chyba nikt nie wyobraża sobie reprezentacji bez skrzydłowego Rennes.

Było dobrze, ale stać nas na wiele

Piłkarski rok 2016 upłynął pod znakiem mistrzostw Europy. Po raz pierwszy jechaliśmy tam z optymizmem, nadziejami, że po kompromitacji za Smudy będzie dużo lepiej. W trzech meczach fazy grupowej nie straciliśmy nawet jednego gola! Naród pokochał Michała Pazdana, poznał Bartosza Kapustkę i trochę pokrzyczał na nieskutecznego Arkadiusza Milika, który mógł nawet zostać królem strzelców mistrzostw. Dobrze bronił Fabiański, walczył Lewandowski, a ważne bramki strzelał Błaszczykowski. Byliśmy o włos od awansu do półfinału. Zadecydowały rzuty karne, w których przegraliśmy z późniejszym mistrzem Portugalią. Byliśmy w najlepszej ósemce, ale na twarzach piłkarzy pojawiła się rozpacz, załamanie, łzy… To pokazało prawdziwą siłę tego zespołu. Osiągnęliśmy najlepszy wynik w historii, ale oni wiedzieli, że mieli szansę na jeszcze więcej. Być może i na awans do finału. Występ na francuskich boiskach może być tylko motywować i pokazywać, że ta grupa może osiągnąć wiele. Najbliższa okazja już za dwa lata w Rosji, gdzie zmierzą się najlepsze zespoły globu. Do osiągnięcia tego celu pozostało kilka kroków. Obyśmy postawili je jak najszybciej.

Już tak łatwo nie będzie

Po udanych mistrzostwach Europy, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Myślą tak zawodnicy, trenerzy, a przede wszystkim kibice, którzy nie chcą przeżyć kolejnej traumatycznej powtórki z historii. Ostatni mundial pamiętają tylko bramkarze: Boruc i Fabiański. Awansować nie udało się Leo Beenhakkerowi i Waldemarowi Fornalikowi, którzy przegrali awans w dość kiepskim stylu. Teraz nikt nie wyobraża sobie, żeby „Orłów Nawałki” zabrakło na kolejnej imprezie. Mecz z Rumunią pokazał jak ogromny potencjał drzemie w tym zespole. Było to chyba najlepsze spotkanie za kadencji Nawałki i najważniejsza wyjazdowa wygrana od lat. Wypunktowaliśmy gospodarzy niczym wytrawny bokser i nie pozwoliliśmy im zadać nawet delikatnego ciosu. Przeciwnik próbował różnych, mocno niedozwolonych metod, ale „Lewemu” nie przeszkodziły nawet petardy lecące w jego kierunku. Następny mecz dopiero w marcu, z groźną, przede wszystkim u siebie Czarnogórą. Nie będzie łatwo, ale po tym, co zobaczyliśmy w Bukareszcie, nie mamy się czego obawiać.

Odkrycia trenera Nawałki

Selekcjoner znany jest z tego, że potrafi zaufać i mocno wierzy w swoich podopiecznych. Milik, Mączyński, Pazdan, Grosicki, czy Kapustka, to najwięksi wygrani trzyletniej kadencji. Stali się oni „panami piłkarzami” i m.in. dzięki występom z orzełkiem na piersi, niektórzy już trafili do czołowych europejskich klubów. Następni czekają na swoje szanse. Bez wątpienia, rok 2016 był dla reprezentacji bardzo dobry. Bilans wygląda następująco: osiem zwycięstw, cztery remisy i tylko dwie porażki. Można tylko rzec: dziękujemy i czekamy na więcej. Obecny zespół jest skazany na sukces, a na kolejnego Lewandowskiego możemy czekać latami, stąd jeszcze bardziej powinniśmy doceniać jego bramki. Trzeba się cieszyć z wyników, ale również ciągle podnosić poprzeczkę, bo tego potencjału po prostu nie można zmarnować. Piłkarze też są tego świadomi i wiedzą, że mundial w Rosji dla większości z nich będzie życiową szansą na zapisanie się w historii polskiej piłki.

Jakub Kłyszejko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.