Królestwo Hansa Franka. Tu mieli być dziś tylko Niemcy

Czytaj dalej
Fot. fot. wikipedia
Włodzimierz Knap

Królestwo Hansa Franka. Tu mieli być dziś tylko Niemcy

Włodzimierz Knap

12 października 1939. Ukazuje się zarządzenie Hitlera o utworzeniu Generalnego Gubernatorstwa dla okupowanych obszarów polski. Na czele GG staje Hans Frank. Berlin nie dał mu jednak pełnej władzy.

Gdybym o rozstrzelanych Polakach chciał rozwieszać plakaty, w Polsce nie starczyłoby lasów na wyprodukowanie papieru na nie - mówił w wywiadzie dla „Voelkischer Beobachter” Hans Frank, doktor nauk prawnych, SS--Obergruppenfuhrer, generalny gubernator. Rozmowa ukazała się 6 lutego 1940 r.

A nieco ponad kwartał wcześniej Frank swoje panowanie zaczął od wydania odezwy do „Polskich obywateli i obywatelek”. Mieszkańców Generalnej Guberni uspokajał w niej tymi słowy: „Życie wasze prowadzić możecie nadal według wiernie zachowywanych obyczajów; Waszą polską właściwość będzie Wam wolno zachować we wszystkich objawach społeczności”. Obiecywał, że każdy, kto będzie pracował i podporządkuje się prawu, nie tylko nie powinien się lękać, lecz poprawi się jego jakość życia. - Z wszystkich złożonych w odezwie zapowiedzi Frank i niemieckie władze okupacyjne nie zrealizowały żadnej, z jednym wyjątkiem: stosowania bezwzględnego terroru - podkreśla dr hab. Andrzej Gąsiorowski, znawca Polskiego Państwa Podziemnego. W żadnym zresztą kraju podbitym przez Niemcy, poza ZSRR, nie obowiązywały tak drakońskie kary jak w Polsce, zwłaszcza na obszarze Generalnej Guberni.

To nie Galicja

Dr Gąsiorowski zwraca uwagę, że Polakom, którzy mieszkali w GG, początkowo wydawało się, że okupacja niemiecka przypominać będzie dawne czasy, w Galicji austriackie. Świadczyć o tym mogło kurtuazyjne zachowanie się wielu ich urzędników w czasie kontaktów z polskimi odpowiednikami.

Edward Kubalski (1872-1958), długoletni sekretarz krakowskiego ratusza, prezes Sokoła i Izby Rzemieślniczej, pisząc na bieżąco dzienniki w czasie wojny i okupacji, wydane jako „Niemcy w Krakowie” (przez Wydawnictwo Literackie), wspomina, że na początku niemieccy urzędnicy byli na ogół grzeczni wobec ich polskich odpowiedników. Pod datą 14 października 1939r. Kubacki zanotował m.in.: „Ołtarz Mariacki wywieziono do Berlina - czy Fuhrer go zwróci?”. Martwił się wczesną jesienią 1939 r., że przykro jest chodzić po Krakowie pełnym niemieckich napisów, swastyk. Narzekał, że Niemcy Karolowi Fryczowi, dyrektorowi Teatru im. Słowackiego, kazali zatrudnić „anioła stróża”, czyli dyrektora jednego z teatrów w Stuttgarcie.

Nie próbujmy jednak zarzucać zarzucać naszym przodkom naiwności czy głupoty. Spróbujmy raczej prześledzić tok ich myślenia. Starajmy się lepiej ich zrozumieć, pamiętając, że historia cały czas się dzieje.

Tylko kara śmierci

Niemcy szybko pokazali prawdziwą twarz. 6 listopada 1939 przeprowadzili Sonderaktion Krakau, aresztując 183 wykładowców. Trzy dni później przeprowadzili pierwszą uliczną łapankę. Potem było tylko gorzej, choć dzieje GG, w tym polityka władz okupacyjnych wobec Polaków, miała meandry.

Przez cały jednak okres istnienia GG, terror był powszedni. Niemcy przeprowadzili m.in. akcję AB (nadzwyczajną akcję pacyfikacyjną), w ramach której aresztowano co najmniej 3,5 tys. przedstawicieli polskich elit i 3 tys. kryminalistów. Policja Bezpieczeństwa stosowała nadzwyczajne procedury. Wprowadzono w ich ramach m.in. sądy doraźne, które z sądami nie miały nie wspólnego. Polegały one na tym, że funkcjonariusz policji, który „prowadził” daną sprawę, wypełniał formularz, w którym wydrukowana była już sentencja wyroku śmierci. Poniżej był protokół egzekucji. Przed sądem doraźnym nie było ustalania winy, przesłuchiwania aresztowanych, sędziego, adwokata, a nawet prokuratora. Stanięcie przed sądem doraźnym było równoznaczne ze skazaniem na śmierć.

Stolica w Krakowie

Generalne Gubernatorstwo początkowo obejmowało obszar liczący prawie 96 tys. km kwadr. Mieszkało na nim ponad 12 mln ludzi. Podzielone było na cztery dystrykty: krakowski, lubelski, radomski i warszawski. W 1941 r. z części ziem polskich zajętych po 17 września 1939 r. przez Sowietów utworzony został piąty dystrykt: galicyjski, który zajmował obszar niemal 50 tys. km kwadr.

Siedzibą władz GG został Kraków, liczący 259 tys. osób, czyli ponad pięciokrotnie mniejszy niż ówczesna Warszawa. Urzędowały one najpierw w gmachu Akademii Górniczej , a potem na Wawelu.

Decyduje Berlin

Generalnym Gubernatorem został Hans Frank. - Kierował się myśleniem rasistowskim - mówi prof. Andrzej Chwalba, historyk UJ, znawca dziejów Krakowa. - Dla Żydów przewidywał rolę niewolników. Polacy mieli mieć niewiele lepszy status i niewiele miejsca dla siebie.

W teorii Frank był jedynym ośrodkiem władzy niemieckiej upoważnionym do wydawania rozkazów i posiadał niezależność od urzędów w Rzeszy. Formalnie podlegał mu dowódca SS i policji w GG (najpierw Wilhelm Kruger, a od 1943 r. Wilhelm Koppe). W praktyce to władze w Berlinie miały decydujący wpływ na to, co w GG robi niemiecka bezpieka i policja. Dr hab. Gąsiorowski przypomina, że przez cały okres istnienia GG Frank spierał się o zakres władzy nad GG zarówno z Himmlerem, Reichsfuhrerem SS, szefem MSW, ale też z innymi ministrami III Rzeszy, m.in. szefem resortu transportu Dorpmullerem czy uzbrojenia Speerem.

- W miarę trwania okupacji w GG zmniejszały się wpływy Franka, a wzmacniała pozycja niemieckich władz centralnych - twierdzi dr Gąsiorowski. - Już latem 1942 r. Himmlerowi udało się przekonać Hitlera, że niemiecka administracja w GG nie realizuje skutecznie polityki na tym terenie - dodaje. Frank w sierpniu 1942 r. w czasie wizyty w Berlinie złożył wniosek o dymisję. Hitler jej nie przyjął.

Frank nie miał jednak jasności, jak dalej postępować. Nie krył, że ma następujące dylematy: „Mamy niszczyć czy odbudowywać, mamy siłę roboczą dostarczać do Rzeszy czy tu wykorzystywać, mamy wynagradzać Polaków czy ich żywić”. Wiosną 1943 r. Hitler, tym razem za podszeptem Speera, opowiadającego się za bezwzględnym terrorem i łupieniem obszaru GG, chciał Franka zdymisjonować. Ale i tym razem nie zrobił tego.

Faktem jest, że mimo terroru, pogarszającej się sytuacji materialnej, w GG wolno było być Polakiem. Istniały polskie szkoły powszechne i zawodowe, działali polscy pracodawcy. Poza nimi pozostało niewiele więcej, bo Niemcy likwidowali polskie instytucje, zachowując Polski Czerwony Krzyż i Ochotniczą Straż Pożarną. Pozwolono działać powstałemu we wrześniu 1939 r. w Warszawie Stołecznemu Komitetowi Samopomocy Społecznej, włączonemu w marcu 1941 r. do Rady Głównej Opiekuńczej, kierowanej przez Adama Ronikiera. RGO niosło pomoc na całym obszarze GG.

Tak dla spółdzielczości

Sprzyjali za to Niemcy rozwojowi różnych form polskiej spółdzielczości, zwłaszcza rolniczej. - Ponieważ zapewniało im to większą kontrolę nad poziomem i rodzajem produkcji rolnej oraz handlem. Dlatego w czasie okupacji liczba spółdzielni była co najmniej dwukrotnie wyższa niż przed wojną, a liczba ich członków wzrosła 10-krotnie - podaje prof. Andrzej Leon Sowa, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Podkreśla przy tym, że choć okupant eksploatował polskich rolników, szykanował ich, wprowadzał restrykcyjne przepisy, ci stosunkowo nieźle sobie radzili: - Potrafili obchodzić prawo. Część produkcji sprzedawali na wolnym rynku. Stąd sytuacja materialna chłopów polskich w pierwszych latach okupacji w porównaniu z poziomem dochodów mieszczan była dobra. W GG rolnicy gospodarujący na średniej wielkości gospodarstwach (10-15 ha) uzyskiwali wyższy dochód niż w II RP. W trudnej sytuacji byli natomiast rolnicy gospodarujący na małych i karłowatych.

Miejsce dla Niemców

Z punktu widzenia Niemców GG miała być najpierw terenem maksymalnie wykorzystanym ekonomicznie. Docelowo natomiast administracja niemiecka miała ten teren „wyczyścić” z Polaków i innych nacji i przygotować do skolonizowania przez Niemców. Frank po rozmowie z Hitlerem w marcu 1941 r. tak nakreślił plany, jakie wobec GG miał wtedy dyktator: „Fuhrer jest zdecydowany uczynić z tego kraju w przeciągu 15-20 lat kraj czysto niemiecki. Tam, gdzie dziś mieszka 12 mln Polaków, tam powinno mieszkać od 4 do 5 mln Niemców”. Tę politykę zaczęto realizować od Zamojszczyzny, skąd wysiedlono 100 tys. Polaków i wywieziono ich na roboty do Niemiec

Pod wpływem porażek

Klęski ponoszone przez Niemców spowodowały dyskusję co do postępowania wobec okupowanych narodów. Frank w maju 1943 r. uzyskał zgodę Hitlera na znikome i krótkotrwałe złagodzenie kursu wobec Polaków. - Celem Franka było z jednej strony osłabienie polskiego oporu i struktur Polskiego Państwa Podziemnego, ponieważ chciał podzielić społeczeństwo na przeciwników i zwolenników współpracy, w elementarnym zakresie, z władzami GG. Z drugiej - miał na celu stworzenie marginalnego, ale jednak pola współdziałania z tymi Polakami, którzy byli zagorzałymi przeciwnikami Związku Sowieckiego i bali się rządów bolszewickich w Polsce - twierdzi prof. Andrzej Chwalba.

Po ujawnieniu zbrodni w Katyniu (13 kwietnia 1943 r.) władze okupacyjne myślały o powołaniu polskich formacji, które u boku Niemców miały walczyć na froncie wschodnim. - Nie doszło do tego, bo Niemcy pamiętały o roli, jaką w uzyskaniu niepodległości Polski odegrały Legiony - przypomina dr Andrzej Gąsiorowski. Podkreśla przy tym, że polityka niemiecka spowodowała, iż po stronie polskiej żadna realna siła polityczna nie mogłaby podjąć współpracy nawet o charakterze antykomunistycznym. - Polacy zdawali sobie sprawę, że niemieckie ustępstwa mają taktyczny charakter, wynikający z fatalnej sytuacji militarnej III Rzeszy - przekonuje dr hab. Gąsiorowski.

O tym, że Niemcy byli dalecy od prowadzenia jednolitej polityki wobec mieszkańców GG, dowodzić może to, że w 1943 r. wszedł w życie rozkaz Himmlera (naciskał na jego wydanie Speer), który dawał każdemu oficerowi niemieckiemu, od kapitana wzwyż, prawo wydania rozkazu rozstrzelania za każdego zabitego Niemca do 100 Polaków. Ale też fakt, że Niemcy zgodzili się na niewielkie poluzowanie restrykcji w zakresie życia kulturalnego czy ogłosili, że GG jest siedzibą narodu polskiego. Podjęli rozmowy z reprezentantami Rady Głównej Opiekuńczej, ale ich efekt był znikomy, bo Niemcy dbali o własny interes, Polacy doskonale to rozumieli.

Zawiodły plany Franka wciągnięcia Polaków do walki ze Związkiem Sowieckim poprzez wprowadzenie tzw. nowej polityki polskiej. Stwierdził to wprost 9 grudnia 1944 r. na ostatnim posiedzeniu rządu GG: „Polacy występują przeciw niemieckiemu kierownictwu”. Prof. Chwalba zwraca uwagę również na fakt, że oferta Franka nie została skonsumowana, bo na przeszkodzie stała nie tylko postawa Polaków, ale też zachowanie Hitlera. Głosił on do końca, że Polakom nie należy czynić żadnych ustępstw.

W 2003 r. Niklas Frank, syn Hansa Franka, w Krakowie po zwiedzeniu wystawy „Okupowany Kraków na uratowanych fotografiach” (przygotowanej przez Władysława Klimczaka i prof. Aleksandra Skotnickiego) powiedział: „Proszę o wybaczenie za wszystkie zbrodnie popełnione przez rodzinę Franków na Polakach”.

Włodzimierz Knap

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.