Król dopalaczy robił interesy i u nas. Teraz siedzi na ławie oskarżonych

Czytaj dalej
Fot. Piotr Hukało
(mo)

Król dopalaczy robił interesy i u nas. Teraz siedzi na ławie oskarżonych

(mo)

Sklepy Dawida B. handlowały oficjalnie „wyrobami kolekcjonerskimi”, które były nowymi narkotykami. O trybie jego życia krążyły legendy.

Proces Dawida B. toczy się w Łodzi. 28-letni dziś mężczyzna oskarżony został przez prokuraturę o sprzedaż dopalaczy i sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób.

Oprócz Dawida B. na ławie oskarżonych zasiadło jeszcze trzech mężczyzn: 52-letni Ireneusz C., 26-letni Piotr P. oraz 27-letni Łukasz K. Według prokuratury dwaj pierwsi mieli m.in. produkować dopalacze, przez co również sprowadzili niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia wielu osób. Tej dwójce oraz Dawidowi B. grozi osiem lat więzienia. Łukasz K. miał wbrew decyzji głównego inspektora sanitarnego wprowadzić do obrotu „wyroby wskazane jako podobne do wyrobu o nazwie Tajfun”, mogące zagrozić zdrowiu lub życiu. Mężczyźnie grozi kara do dwóch lat więzienia. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Dawid B. jeden ze sklepów swej sieci miał także w Toruniu. Smart shop „Smakuj codziennie” mieścił się przy Rynku Nowomiejskim 9. W toruńskim sanepidzie pamiętają boje z tym punktem w roku 2010.

Później, już po upadku dopalaczowego imperium, Dawid B. miał jeszcze bliskie związki z Toruniem. Pracował w jednej z knajpek na starówce, serwując m.in. wątróbkę i placki po węgiersku, co wytropili reporterzy jednego z tabloidów.

Przejście Dawida B. do gastronomii nie oznaczało końca dopalaczowego biznesu. Przejęli go inni. W Toruniu ostatnie kilkuletnie zmagania sanepidu koncentrowały się wokół kiosku przy ul. Sukienniczej. Działalność prowadziły tu dwie spółki, obie zarejestrowane w Pabianicach. Jedna pod nazwiskiem Michała W. (tu natrafiano na nielegalne substancje), druga - Michała P. Ten biznes był tylko przykrywką. Gdy sanepid zamykał pierwszy, zaraz pojawiała się skarga drugiego na utrudnianie prowadzenia działalności gospodarczej...

- Na spółkę z Pabianic nałożyliśmy przez kilka lat w sumie kilkaset tysięcy złotych kar za handlowanie nielegalnymi substancjami. Nie wyegzekwowaliśmy ani złotówki, bo sprawa zawsze kończyła się bezradnością komornika, który dowiadywał się, że spółka nie posiada żadnego majątku - wspomina Joanna Biowska, rzecznik sanepidu w Toruniu.

Od kilku miesięcy przy Sukienniczej cuda się już nie dzieją. - A Michał P., co sprawdziliśmy, wykreślił działalność gospodarczą w Toruniu z ewidencji. Mamy nadzieję, że przynajmniej fizyczne punkty z dopalaczami w mieście nie odżyją. O internetowym obrocie wiemy, ten problem pozostawiamy policji - kończy Biowska.

(mo)

(mo)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.