Konkurs na dotacje dla żłobków prywatnych pod lupą

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Mielnik
Bogna Kisiel

Konkurs na dotacje dla żłobków prywatnych pod lupą

Bogna Kisiel

Przyznanie dotacji żłobkom prywatnym, które nie istniały czy podpisywanie przez placówki niepubliczne dwóch umów z rodzicami - to niektóre z nieprawidłowości wskazywane przez samych właścicieli żłobków. Także rodzice maluchów twierdzą, że konkurs na dofinansowanie przez miasto miejsc w prywatnych żłobkach się nie sprawdził.

Kontrola konkursu na dofinansowanie żłobków niepublicznych, którą prowadzi komisja rewizyjna, nie zakończyła się.

– W trakcie pisania protokołu z kontroli zgłosiły się do mnie panie, które mają szereg zastrzeżeń do przeprowadzonego konkursu

– twierdzi Joanna Frankiewicz, radna PRO.

Wśród zarzutów pojawia się m.in. przyznanie dotacji żłobkom, które nie istniały lub opiekowały się kilkorgiem dzieci.

– Dopuszcza się, że żłobek może mieć przerwę do 14 dni, ale jest zobowiązany do zapewnienia w tym czasie opieki dzieciom – mówi właścicielka prywatnej placówki. – Tymczasem dotację dostały żłobki, które będą zamknięte przez trzy tygodnie, a w ofercie nie napisały kto w tym czasie zajmie się dziećmi.

Część właścicielek żłobków prywatnych twierdzi, że ocena komisji konkursowej w niektórych przypadkach była uznaniowa. I tak np. w pierwszym konkursie jedna z placówek otrzymała pięć punktów za plac zabaw, a teraz tylko trzy.

Krytycy konkursu wskazują, że większość żłobków pobiera większe opłaty od rodziców, choć w umowie z miastem zobowiązały się do czesnego w wysokości 350 zł miesięcznie od dziecka. Na dowód pokazano radnym umowy jednego z rodziców. Jedna opiewała na 350 zł, a druga na 150 zł miesięcznie.

– To skandal, że żłobek zawiera dwie umowy

– uważa J. Frankiewicz. – Druga z nich jest dotyczy odpłatności dobrowolnej. Pieniądze mają być przeznaczone na ubezpieczenie dziecka, prezenty z okazji np. świąt i pomoce dydaktyczne. Pieniądze z tych umów wpływają na dwa różne konta.

Magdalena Pietrusik-Adamska, dyrektor Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych twierdzi, że podczas kontroli nie natrafiono na tego rodzaju umowy. – Cały czas kontrolujemy żłobki, które otrzymują dotację od miasta – zaznacza dyrektor Pietrusik-Adamska i dodaje, że w tym konkretnym przypadku, który ujawniono na komisji, zostanie wszczęta kontrola doraźna. Jednocześnie przyznaje: – Nie jesteśmy w stanie zweryfikować tego co żłobek i rodzice przed nami ukrywają.

Jedna z mam zwróciła uwagę, że przenoszenie dziecka ze żłobka do żłobka, bo ten wcześniejszy nie dostał dotacji jest dla malucha dramatem, bo związał się z dotychczasowym miejscem i z „ciocią”, która się nim opiekuje. – Musimy jednak zabrać dziecko, bo nas nie stać na tak wysokie opłaty – dodaje mama.

Z kolei pani Marta podkreśla, że dla rodziców jest ważne, do jakiego żłobka uczęszcza ich dziecko. – Po urodzeniu dziecka wróciłam do pracy. W grudniu dowiedziałam się, że zamiast 450 zł muszę zapłacić 1,2 tys. zł miesięcznie, ponieważ żłobek nie dostał dofinansowania – mówi pani Marta. – Ciężko pracuję, by znaleźć na to pieniądze. Nie chcę zabierać dziecka z tego żłobka, bo jest zadowolone, świetnie się rozwija.

– Nie rozumiem dlaczego miasto uzurpuje sobie prawo do decydowania o tym, który żłobek będzie dla mojego dziecka najlepszy

– oburza się pan Krzysztof.

Przemysław Alexandrowicz, radny PiS już wcześniej przestrzegał przed konkursem. Jego zdaniem, to rozwiązanie ryzykowne.

– Procedura nakłaniająca do nadużyć – twierdzi P. Alexandrowicz. – Powinniśmy wrócić do bonu opiekuńczego, którym będą dysponować rodzice. Czy komisja może dać dotację do żłobka, którego nie widziała? Tak. Czy rodzice dadzą dziecko do żłobka, którego nie widzieli? Nie.

Bogna Kisiel

Wszystko co dotyczy Poznania, czym żyją mieszkańcy jest mi bliskie. Pod lupę biorę decyzje władz, działalność miejskich spółek, instytucji, związków międzygminnych. Bacznie wsłuchuję się w głos poznaniaków i radnych. Od lat śledzę rozwój aglomeracji poznańskiej, działania podejmowane przez powiat poznański, szczególnie bacznie obserwuję gminę Czerwonak. Chętnie podejmuję tematy społeczne, historie ludzi zmagających się z przeciwnościami losu, pomysły młodych ludzi, które mogą zrewolucjonizować nasze życie. Interesują mnie rozwiązania komunikacyjne, problematyka zagospodarowania przestrzennego i gospodarki odpadami, bo jeśli w tych obszarach nie znajdziemy rozsądnych rozwiązań, to zapłacą za to przyszłe pokolenia.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.