Konin po węglu stawia na wodór. Jeszcze w tym roku miasto wyprodukuje tonę zielonego wodoru na dobę. Można nim zatankować 50 autobusów

Czytaj dalej
Fot. Adam Jastrzębowski
Emilia Bromber

Konin po węglu stawia na wodór. Jeszcze w tym roku miasto wyprodukuje tonę zielonego wodoru na dobę. Można nim zatankować 50 autobusów

Emilia Bromber

Transformacja energetyczna w subregionie konińskim trwa. W najbliższym czasie pracę straci ponad 3 tys. osób. Farmy fotowoltaiczne na terenach pokopalnianych mają załatać straty w budżetach gmin, ale nie dostarczą nowych miejsc pracy. Konin stara się przyciągnąć inwestycje, ale zwalniani martwią się, że nie ma nic pewnego. Tymczasem autobus elektryczny firmy ZE PAK, zamiast w Koninie, będzie produkowany w Świdniku. - Nie ukrywam, że jesteśmy tym zawiedzeni. To tutaj przez wiele lat produkowano energię i to nasz region boryka się teraz z problemami transformacji oraz kosztami środowiskowymi – mówi dla "Głosu Wielkopolskiego" Paweł Adamów, zastępca prezydenta Konina, z którym rozmawiamy o trudach i nowych szansach związanych z transformacją energetyczną.

Teren poodkrywkowy kopalni Jóźwin IIB w pobliżu Kleczewa
Mirosław Jurgielewicz Paweł Adamów, zastępca prezydenta Konina do spraw gospodarczych

Zajmuje się pan rekultywacją terenów pokopalnianych w subregionie konińskim. Na czym ma ona polegać?
W naszym regionie rekultywacja polega na budowie farm fotowoltaicznych lub wiatrowych na terenach pokopalnianych. Jest to niezwykle ważne, zarówno dla Konina jak i dla sąsiednich gmin, dlatego, że do tej pory podatek od nieruchomości związany z kopalniami i elektrowniami grupy ZE PAK stanowił bardzo ważny wpływ dla lokalnych budżetów. Brak tych wpływów, to ogromny cios na przykład Kleczew straci większość dochodu. To też utrata wpływów z podatku dochodowego.

Budowa farm fotowoltaicznych nie wygeneruje jednak nowych miejsc pracy. Zwolnienia w grupie ZE PAK cały czas trwają, a w najbliższych latach pracę straci ponad 3 tysiące osób. Zatrudnienie kolejnych kilkunastu tysięcy mieszkańców powiązane jest z biznesami zależnymi od sektora wydobywczego.
Farmy fotowoltaiczne nie mają dostarczyć miejsc pracy. To rozwój terenów, gdzie nowe miejsca pracy i tak by nie powstały. Farma fotowoltaiczna czy wiatraki to jedyna szansa, żeby przywrócić tym ziemiom funkcję gospodarczą. Na terenach po odkrywkowych grunty są niestabilne. Jednak pojawia się tu kilka aspektów utrudniających rozwój rekultywacji. Są inwestorzy, którzy chcieliby tworzyć duże farmy fotowoltaiczne, ale uniemożliwia to problem z sieciami energetycznymi, które nie mają wystarczającej pojemności, żeby przyjmować prąd z sieci fotowoltaicznych.

W jaki sposób region rozwiąże problem bezrobocia?
Staramy się przyciągnąć nowe inwestycje i branże np. związane z odnawialnymi źródłami energii, logistyką czy elektromobilnością. Otrzymujemy wiele zapytań od inwestorów, a Wydział Obsługi Inwestora Urzędu Miejskiego w Koninie codziennie wysyła kilka ofert. Przystąpiliśmy do programu Wielkopolska Dolina Energii w ramach którego dostaliśmy 5 mln zł od marszałka województwa wielkopolskiego na wypromowanie tej marki. Przez kolejne lata będziemy reklamować nasz subregion na targach inwestycyjnych. W gminie Stare Miasto mamy duży projekt, gdzie jest blisko 300 hektarów ziemi pod teren inwestycyjny. Wiele firm już się nim zainteresowało i na pewno powstanie tam duży projekt, który dostarczy zatrudnienia na poziomie półtora tysiąca do kilku tysięcy. Ostatnio mieliśmy pewne zawirowania z brytyjskim Johnson Matthey, który rozpoczął budowę zakładu mającego produkować komponenty do akumulatorów elektrycznych na terenie Konina. Ostatecznie Johnson Matthey sprzedał inwestycję australijskiej firmie. Mamy nadzieję, że projekt zostanie dokończony i zapewni 200 miejsc pracy w pierwszym etapie a kolejne kilkaset w następnych etapach.

A co z małym biznesem?
Największą siłę, jeśli chodzi o zatrudnienie mają właśnie nasze lokalne firmy. Widzimy, że rozwijają swoje moce produkcyjne i kadrowe - niektórzy mają już do 100 pracowników. Jednocześnie wiele firm sygnalizuje nam, że brakuje im pracowników. Wielu nowych pracowników zatrudnia Granges – dawna konińska huta. Wieloletni pracownicy kopalni czy elektrowni niekoniecznie będą chcieli, a szczególnie, nie wiadomo, czy będą umieli przejść do innych branż. Te osoby przez całe swoje zawodowe życie poświęciły jednej dziedzinie. Wiele z nich jest w średnim wieku i trudno będzie im się przebranżowić.

W pana wypowiedziach czuć duży optymizm. Nie mają go związkowcy i zwalniani pracownicy, którzy mówią, że nie ma nic pewnego i że jest wiele planów, ale mało konkretów.
Mój punkt widzenia jest całościowy, jeżeli chodzi o subregion koniński. Oczywiście z punktu widzenia pracowników ZE PAK-u sytuacja wygląda źle. Po pierwsze nie ma żadnych działań osłonowych z sektora publicznego, a samorządy nie są w stanie zapewnić ich z własnych pieniędzy. Cały czas czekamy na Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, który m.in. przewiduje szereg rozwiązań pomocowych dla pracowników, jednak negocjacje rządu z Komisją Europejską przeciągają się. Jesteśmy w najtrudniejszej sytuacji Europie – w całej Unii Europejskiej mamy kilkadziesiąt regionów węglowych, ale tam transformacja ma trwać dłużej. U nas ona już się zaczęła. Jest to proces niezmiernie trudny i rozumiem punkt widzenia związkowców. Jako miasto robimy co możemy: szukamy nowych inwestorów, mamy ulgi dla lokalnego biznesu, a nowe inwestycje są zwolnione z podatku od nieruchomości na 10 lat.

Czytaj też: Wyschły stawy, uschły drzewa, znikają jeziora. Pojezierze Gnieźnieńskie znika w oczach. Czy uda się zatrzymać katastrofę ekologiczną?

Autobus wodorowy firmy ZE PAK miał być produkowany w Koninie, ale ostatecznie fabryka powstanie w Świdniku pod Lublinem. Dlaczego?
Oficjalnym powodem jest to, że ciągle nie zostały uruchomione środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.

A nieoficjalnie mówi się, że inwestycja w regionie była za droga ze względu na wysokie koszty utrzymania pracowników.
Rzeczywiście kiedyś pensja pracowników kopalni i elektrowni odstawała od średniej w Polsce. Dziś to nie jest taka duża rozbieżność. Gdyby powstała tu fabryka autobusów wodorowych, to myślę, że oczekiwania płacowe pracowników dałoby się pogodzić z propozycją inwestora. Z drugiej strony zwracaliśmy uwagę, że projekty produkcyjne na wschodzie są bardziej budowane dla pracowników ukraińskich, jednak w naszym regionie jest duża potrzeba odbudowania rynku pracy i powinno się myśleć o wątku patriotycznym. Pamiętajmy jednak, że jest to przedsiębiorca prywatny, więc będzie się kierował rachunkiem ekonomicznym i zgodnie z nim podejmie decyzję najlepszą dla siebie.

Mimo wszystko może jest to kwestia pewnego rodzaju odpowiedzialności społecznej biznesu? Przez 77 lat korzystano z terenów subregionu, jego pracowników i niszczono środowisko.
Nie ukrywam, że jesteśmy tym zawiedzeni. To tutaj przez wiele lat produkowano energię i to nasz region boryka się teraz z problemami transformacji oraz kosztami środowiskowymi. Stworzenie możliwości dalszej działalności w innej formie to kwestia pewnej rekompensaty. Jeśli jednak wpisać by to w szerszy kontekst, to firmy chętniej lokują się we wschodniej części kraju ze względu na instrumenty pomocy publicznej. W Wielkopolsce wszystkie ulgi dla przedsiębiorstw mogą wynieść maksymalnie 25 proc. nakładów które poniósł inwestor, a na ścianie wschodniej jest to 50 proc. To też jest na pewno rzecz, którą ZE PAK się kierował. O ile jednak wskaźniki gospodarcze dla Wielkopolski są dobre – w Poznaniu i Gnieźnie poziom bezrobocia to 1 proc., to w naszym subregionie nie jest już tak dobrze. Bezrobocie w Koninie wynosi 6 proc. a w całym powiecie 8 proc.

Czytaj też: Skutki kopalni odkrywkowych są katastrofalne dla rolnictwa. Rośliny są zdane na to, co spadnie z nieba. Naprawa szkód zajmie dekady?

Mimo to spółka ZE PAK wciąż jest obecna w regionie.
Tak, rozwijana jest elektrownia Konin, która działa na biomasę: ściółkę leśną i różnego rodzaju obręby. W piątek otworzony został drugi kocioł o mocy 50 Mwh, więc łączna moc elektrowni to teraz 100 Mwh. W planach jest też trzeci kocioł. Jest to stabilne źródło zielonej energii, które w Polsce jest coraz bardziej potrzebne. Dzięki produkcji energii w kogeneracji energia energetyczne sprzedawana jest do systemu, a ciepło wytworzone w efekcie ubocznym jest wykorzystywane na potrzeby miasta. Gdy powstanie drugi kocioł energii będzie dwa razy więcej. Ciepła nie można jednak sprzedawać na duże odległości, ale jedynie lokalnie.

Na wykorzystanie dodatkowej energii znaleźliście już państwo sposób. W jaki sposób produkowany będzie z niej wodór?
Kocioł na biomasę można ustawić w tak, że będzie produkował jedynie energię elektryczną. Będziemy jej używać do produkcji wodoru. ZE PAK ma już zakupiony elektrolizer, który w procesie elektrolizy przerabia prąd na wodór. Będziemy w stanie wyprodukować tonę wodoru na dobę, a zaczniemy jeszcze w tym roku. Umożliwi to zatankowanie 50 autobusów dziennie. Co ważne będzie to pierwszy zielony wodór.

Zdaje się, że Konin jest prekursorem, jeżeli chodzi o wodór?
Szukając pewnych pomysłów dla Konina bardzo mocno stawialiśmy na wodór. Kupiliśmy pierwszy autobus wodorowy w Polsce, który 8 lipca zacznie jeździć po Koninie. Przy elektrowni Konin zamontowana zostanie stacja do tankowania autobusów. Przetarg wygrał ZE PAK. Będzie on pochodził właśnie z naszego konińskiego elektrolizera. Jest to pierwszy taki projekt jeżeli chodzi o zintegrowane funkcjonowanie autobusu wodorowego na stałe w mieście. Można powiedzieć, że jesteśmy prekursorem wdrażania zielonego wodoru. Polska owszem produkuje wodór, ale jako efekt uboczny przy wydobyciu węgla, ale jest to tzw. czarny wodór.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Emilia Bromber

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.