Kolarstwo górskie bije rekordy popularności

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Magdaleny Hałajczak
Radosław Patroniak

Kolarstwo górskie bije rekordy popularności

Radosław Patroniak

Pod koniec minionego wieku mało kto wiedział o maratonach MTB. Teraz biją one rekordy frekwencji. Wielkopolska ma trzy cykle imprez dla kolarzy górskich i wciąż uchodzi za wzór do naśladowania.

W Polsce w ostatnich latach największą dynamikę rozwoju mają trzy dyscypliny: biegi, triathlon i kolarstwo górskie. Pierwsze dwie nie przeżywają może kryzysu, ale nie odnotowują już radykalnych wzrostów frekwencji. MTB, czyli Mountain Biking wciąż jest natomiast w natarciu, a Wielkopolska to przecież kolebka kolarstwa górskiego. Na czym polega więc jego fenomen?

– Zacznę od tego, że na zawodach kolarskich można spotkać fajne i ciekawe osoby. Dzięki nim można poczuć siłę rywalizacji i otworzyć się na świat. Mamy takie czasy, że ludzie za często zamykają się w czterech ścianach. Jeśli ktoś wciągnie się w maratony MTB, no to musi wyjechać z domu przynajmniej raz na dwa miesiące

– tłumaczyła Magdalena Hałajczak, zwyciężczyni ubiegłorocznego Grand Prix Wielkopolski Gogol MTB oraz dwukrotna wicemistrzyni Polski w kolarstwie przełajowym.

Według niej boom na kolarstwo górskie szybko się nie skończy.

– To nie tylko zasługa mody. Organizatorzy imprez dbają w równym stopniu o zaawansowanych zawodników, co o debiutantów. Przewaga kolarstwa w stosunku do biegów polega też na tym, że łatwiej komuś niedoświadczonemu przejechać 10-20 km niż przebiec 3 km. Dla mnie jako zawodniczki ważne jest również to, czy moje uwagi zostaną wysłuchane przez organizatora i uwzględnione w kolejnych edycjach. Nie chodzi przecież o to, by organizator był jedynie „kasjerem” wpisowego – tłumaczyła Hałajczak.

Nie dalej niż 150 km...

Dla uczestników maratonów bardzo ważna jest również odległość miejsca imprezy od miejsca zamieszkania.

– Górna granica do przejechania na zawody to dla mnie 150 km, bo wtedy mam gwarancję, że wszystko mogę zrobić w ciągu jednego dnia. Dlatego taka sytuacja, że każdy region ma swój cykl, swoją ligę kolarską jest bardzo zdrowa. Mniej zachwycona jestem natomiast mnożeniem kategorii przez organizatorów, bo dodatkowe klasyfikacje elektryków, strażaków i firm wydłużają jedynie ceremonię dekoracji zwycięzców.

Z drugiej strony trzeba jednak rozumieć też tych, którzy nie mieliby pewnie nigdy szans na wysokie miejsce, gdyby był tylko podział na kobiety i mężczyzn – zauważyła Hałajczak.

W Wielkopolsce najbardziej liczące się cykle MTB to: Grand Prix Wielkopolski Gogol MTB, Solid MTB Maraton oraz Grand Prix Kaczmarek Electric.

– Uczyłem się organizacji maratonów od Grzegorza Golonko. Kiedyś zapytałem go po zawodach, co by powiedział, gdybym ja chciał zrobić podobną imprezę. A on mi odpowiedział, że zapytałby się, w czym mi może pomóc. Wziąłem sobie tę odpowiedź do serca i zawsze też powtarzam, że zdrowa konkurencja wszystkim wychodzi na dobre

– przyznał Wojciech Gogolewski, organizator cyklu Gogol MTB i były kolarz Stomilu Poznań (ścigał się w czasach Janusza Kowalskiego, a jego wujkiem jest Kazimierz Gogolewski, który z kolei zaraził kolarstwem trenera Mróz Jedynki Kórnik, Roberta Taciaka).

Doskonale pamięta on początki maratonów rowerowych w Polsce.

– Pierwszy wyścig zorganizowałem w Wągrowcu, do którego przeprowadziłem się za żoną, w 1998 r. Początki były bardzo siermiężne. Wtedy do oznaczenia trasy wystarczyły trzy strzałki i cztery taśmy, a do obsługi wyścigu osiem osób. Ostatnio natomiast na inauguracji sezonu w Dolsku mieliśmy 26 osób w samym miasteczku rowerowym, a w sumie całą imprezę zabezpieczało 120 osób. To najlepiej oddaje skalę rozwoju. Warto dodać, że w naszym cyklu nie ma nagród finansowych, bo ja wychodzę z założenia, że amator ma dokładać do sportu, a nie na nim zarabiać. Mimo to na pierwszej tegorocznej imprezie mieliśmy 775 zawodników. To chyba niezły wynik – dodał Gogolewski, który w tym sezonie znów dołączył do startujących.

Przyszłość to zawody kameralne i niszowe

Organizator największego cyklu imprez MTB w Wielkopolsce jest optymistą, co do rozwoju kolarstwa amatorskiego. Sam robi wszystko, by przyciągać nowych zawodników (służy temu choćby program „Sektor 28. Rajdy z duszą” przeznaczony dla tych, którzy nie są przygotowani do ścigania się „góralami” na leśnych duktach, ale chcą towarzyszyć swoim bliskim na zawodach).

Według Gogolewskiego będzie jednak w najbliższych latach, obok maratonów MTB, przybywać imprez kameralnych i niszowych.

– Kolarstwo górskie amatorów będzie ewoluować. Zawodnicy po prostu szukają nowych wyzwań. Stąd coraz większa popularność imprez ekstremalnych, z ograniczoną liczbą miejsc. Zgłoszenia do jednego z górskich maratonów trwały w tym roku 15 minut. To najlepiej świadczy o poszukiwaniu nowości przez kolarzy – zakończył Gogolewski.

W jego cyklu od lat prowadzona jest klasyfikacja drużynowa. W ostatnich latach często wygrywała ją grupa kolarska, założona przez właściciela firmy Agrochest, Tomasza Rybarczyka.

– Tendencja wzrostowa w kolarstwie górskim jest bardzo widoczna i to na każdej płaszczyźnie. Ci, którzy ścigają się regularnie i na najwyższym poziomie coraz więcej czasu poświęcają na treningi, na właściwe odżywianie i na przygotowanie sprzętu. Jednocześnie też można spotkać na zawodach MTB wielu debiutantów i to w różnym wieku.

Może nie decydują się oni jeszcze na dalekie wyjazdy i nie są w stanie rywalizować z najlepszymi, ale na pewno jazda na rowerze staje się ich sposobem na życie – mówił Tomasz Rybarczyk, który w ubiegłym roku zajął czwarte miejsce w kategorii M5 w poznańskim wyścigu Bike Challenge.

Od kilku lat organizuje on także z grupą współpracowników Kostrzyn MTB Maraton (w tym roku zaplaowany jest on w niedzielę, 4 czerwca), w którym wielką wagę przywiązuje się do ścigania rodzinnego. Od początku w ramach imprezy odbywają się też MP par małżeńskich.

– To nie jest tak, że obniża się przez to poziom sportowy zawodów. Proporcje są zachowane, ale po prostu coraz więcej osób wciąga do rowerowego szaleństwa członków swojej rodziny. O rozwój naszej dyscypliny jestem bardzo spokojny. Dziesięć lat temu mieliśmy 2-3 cykle wyścigów w kraju. Teraz każdy region ma swoje mistrzostwa. To najlepiej świadczy o rozwoju MTB

– przekonywał Rybarczyk.

Tysiące ludzi na starcie

Dobrze mu znaną osobą jest nasz były kolega redakcyjny, Piotr Kurek, który od lat pokonuje trasy maratonów MTB i to w podwójnej roli – zawodnika i komentatora. Wojciech Gogolewski zdradził nam nawet, że w środowisku o Kurku mówią, że to Google kolarstwa wielkopolskiego...

– Od kwietnia 2007 r. do października 2016 r. startowałem w 45 maratonach Czesława Langa i Skandii. Zawsze je kończyłem, dwa razy leżałem na trasie w Kwidzynie. Przejechałem z wicemistrzem olimpijskim z Moskwy przez dziesięć lat całą Polskę i rekomenduję każdemu fanowi MTB choćby jeden start w imprezie, sygnowanej jego nazwiskiem i sponsora.

Lang, Cezary Zamana, Grzegorz Wajs, Maciej Grabek, Grzegorz Golonko, Wojciech Gogolewski, Cezary Kaczmarek – ci ludzie w ostatnich latach zapraszali na maratony MTB. Z roku na rok poprawiała się organizacja imprez, przybywali nowi sponsorzy, ale co najważniejsze – kolejne tysiące ludzi stawały na starcie – tłumaczył nam Piotr Kurek.

Uważa on, że Polska stała się w ostatnich latach potęgą w organizacji maratonów MTB.

– Pojawiają się nowi chętni do ich organizacji, nie brakuje też już od lat imprez o randze ogólnopolskiej. Wkrótce minie dwadzieścia lat od historycznego wyjazdu do Włoch grupy poznańskich amatorów. Przypominam sobie na jakich rowerach wówczas pedałowaliśmy, jak się ubieraliśmy. Te dwie dekady to cała epoka. W tym roku liczba imprez przekroczy granicę 120. Na pewno więc każdy znajdzie coś dla siebie – zakończył twórca i autora popularnego portalu www.kurek-rowery.pl.

Radosław Patroniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.