Kochana za wdzięk, ironię, liryzm i sceniczny pazur [LINIA CZASU]

Czytaj dalej
Sonia Cichoń

Kochana za wdzięk, ironię, liryzm i sceniczny pazur [LINIA CZASU]

Sonia Cichoń

- Jeruna, bardzo lubia godać. Ino w cyntralnej Polsce ni mom z kim - mówi urodzona w Zabrzu Katarzyna Groniec. Artystka koncertowała niedawno w Świętochłowicach.

Urodziła się pani w Zabrzu, co pani czuje, gdy może śpiewać dla „swoich”, na Śląsku?
W Zabrzu spędziłam moje pierwsze 3 dni życia - od narodzin do chwili, kiedy mama zabrała mnie do domu. Przez następne 18 lat mieszkałam w Gliwicach, potem wyjechałam do Warszawy, gdzie mieszkam do dzisiaj. Od wielu lat gram koncerty w całym kraju, wiec ta moja śląskość jest już rozpuszczona w polskości. Podczas koncertów na Śląsku nie czuję emocji innych niż te, które są obecne w trakcie występów na Mazowszu, Pomorzu czy w Wielkopolsce.

A czy jest coś, co wyróżnia śląską publiczność?
Publiczność nie dzieli się według województwa, w którym zamieszkuje, tylko według pewnej wrażliwości, która sprawia, że ludzie przychodzą mnie posłuchać. Zdarzają się koncerty w małych ośrodkach, podczas których jest wspaniała atmosfera jak również przedstawienia w stolicy, gdzie siedzący w pierwszym rzędzie zaproszeni oficjele z profesorskimi tytułami gadają miedzy sobą albo używają telefonów komórkowych.

Zdarza się pani „godać”?
Jeruna, bardzo lubia godać. Ino w cyntralnej Polsce ni mom z kim.

Z czym kojarzy się Pani dzieciństwo na Śląsku?

Z brakiem problemów, beztroską i pierwszymi muzycznymi sukcesami.

W swojej twórczości inspiruje się pani wieloma znakomitymi artystami, jak to się stało, że poświęciła pani cały koncert właśnie Agnieszce Osieckiej?
Od wielu lat fundacja Okularnicy, której szefuje Agata Passent, organizuje coroczny przegląd piosenek Agnieszki Osieckiej, którego finałowym akcentem jest koncert laureatów oraz występ zaproszonego specjalnie na tę okoliczność artysty. W zeszłym roku zostałam poproszona o przygotowanie spektaklu, składającego się z piosenek poetki. Premiera miała miejsce w teatrze Palladium we wrześniu 2014 roku. Potem zagraliśmy i ciągle gramy wiele koncertów w całym kraju, a już niebawem ukaże się płyta.

Jak określiłaby pani piosenki Osieckiej?
Jako głębokie, mądre i bardzo kobiece opowieści o życiu, ale także o jego braku. Osiecka stawia wiele bardzo zasadniczych pytań i często pozostawia znalezienie odpowiedzi słuchaczowi.

Artyści, których piosenki pani interpretuje, w tym Agnieszka Osiecka, nie są już tak bliscy dla młodego pokolenia. W jaki sposób chce pani zachęcić ich do „wejścia” w świat muzyki sprzed lat?
Wolałabym nie mówić o muzyce w oderwaniu od tekstu, bo to dla mnie nierozerwalna całość przy tego typu repertuarze. Wejście w ten świat wymaga czasu, wysiłku i samozaparcia. Na pewno nie jest to propozycja dla każdego, szczególnie w czasach, w których ma być przede wszystkim szybko, łatwo, przyjemnie i bez konsekwencji. To trudny wybór, ale jedyny dla tych, którzy lubią spojrzeć w gwiazdy, nawet jeśli czasem konsekwencją jest wdepnięcie w gówno.

Czym jest dla pani muzyka? Sposobem na życie, pracą, ucieczką od rzeczywistości?
Od wielu lat jest bardziej życiem, niż sposobem na nie. Chciałabym, żeby była tez rzeczywistością, a nie ucieczką od niej, ale to nie zawsze jest możliwe. Niestety.

Wróćmy do początku pani kariery. Od czego zaczęła się przygoda ze śpiewaniem?
Mój pierwszy publiczny występ miał miejsce na komunii mojej siostry. Miałam wtedy 1.5 roku i brawurowo wykonałam Mazurka Dąbrowskiego. Potem było już tylko lepiej - wygrywałam wszystkie rywalizacje w których brałam udział. Mniej więcej od końca lat 90. przestałam stawać w szranki z innymi wykonawcami, aby nie ryzykować popsucia tej doskonalej statystyki.

Teraz jest pani dojrzałą artystką, jakie są pani dalsze zawodowe marzenia?
Marzycielstwo pozostawiam młodszym. Ja po prostu mam plany zawodowe, które staram się realizować najlepiej jak potrafię.

O Katarzynie Groniec

Jest laureatką głównej nagrody Festiwalu Młodych Talentów w Poznaniu, debiutowała rolą Anki w musicalu „Metro”. W 1997 roku na Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, gdzie zaśpiewała „Zdemaskowanie piosenki” Hemara oraz „Amsteradam” Brela, zdobyła Grand Prix i Nagrodę Dziennikarzy. Od tego momentu jest jedną z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Wielokrotnie nagradzana i kochana przez publiczność.

Po rozstaniu z Buffo występowała gościnnie na scenach różnych teatrów. Grała m.in. w musicalach: Piotruś Pan (w teatrze muzycznym Roma), Trzy razy Piaf (w Ateneum), Mandarynki i pomarańcze (w Capitolu), Bagdad Cafe (w Polonii), Nie ma solidarności bez miłości (w Palladium).

Największe przeboje artystki

Na początku września 2000 roku ukazała się debiutancka płyta Katarzyny Groniec "Mężczyźni". Jej producentem był Grzegorz Ciechowski. Znalazły się tu takie utwory jak "Dzięki za miłość", "Tango z pistoletem", "Gdybyś mnie kiedyś..." czy "Godzina miłowania".

Dwa lata później ukazał się album "Poste Restende", który składa się z trzech części - pierwsza to piosenki kabaretowe i filmowe z lat 30- tych XX wieku, druga to utwory premierowe, melancholijne i o miłości. Trzecia część natomiast to utwory Astora Piazzollli. Lista utworów z tego albumu jest długa - "Libertango", "Bez księżyca", "Psotna Lola" czy "Samotni nie chodzą do kina".

W 2005 roku została wydana płyta "Emigrantka". Znalazły się na niej piosenki, do których teksty napisała m.in. sama Katarzyna Groniec. Znajdziemy tu "List do wroga", "Przyjaciółki", "Cisza", "Męski - żeński" czy "Lawendowa piosenka".

Następna płyta (2007 rok) – Przypadki – to już autorski projekt Katarzyny Groniec i Piotra Dziubka. Pierwszym promującym singlem został utwór "Będę z Tobą", drugim – "Poniedziałek". Znajdziemy tu także takie utwory jak "Mamo", "Cielesna edukacja" czy "Podobno gdzieś istnieje".

2008 rok był dla Katarzyny Groniec wyjątkowy - otrzymała dyplom mistrzowski - Nagrodę im. Aleksandra Bardiniego za wybitne osiągnięcia w piosence aktorskiej. Wtedy też ukazał się dwupłytowy album, będący rejestracją koncertu pod nazwą "Na żywo". Zawiera piosenki z ostatniej płyty oraz wcześniejsze nagrania, które doskonale sprawdzają się na koncertach.

27 marca 2009 w Teatrze Capitol podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu odbyła się premiera recitalu pt. Listy Julii, a jesienią tego roku wydano płytę pod tym samym tytułem. Na koncert składają się piosenki Elvisa Costello z płyty „The Juliet Letters” w polskich tłumaczeniach Katarzyny Groniec. Posłuchacie tu m.in. takich piosenek jak: "Zastanów się w co grasz", "Nieodebrany list", "Prawie bym się dała nabrać", "Musiałam odejść" czy "Żałosny cyrk".

W listopadzie 2011 roku miała premierę siódma płyta artystki - Pin-up Princess - o której sama Groniec powiedziała, że jest to "zapis przemyśleń, jakie nawiedzają kobietę po 35. roku życia". Znajdziecie tu następujące utwory: "Sofia Loren", "Trawa", "Kosmonautka", "Ruski" czy "Szeptunka".

Sonia Cichoń

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.