Kinga ma tylko jedno marzenie: znów stanąć na własnych nogach

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Lucyna Makowska

Kinga ma tylko jedno marzenie: znów stanąć na własnych nogach

Lucyna Makowska

Ma 17 lat, we wrześniu zaczęła trzecią klasę gimnazjum. Miała marzenia, jak każda nastolatka. Koszmarny wypadek zmienił jej życie o 360 stopni.

Kinga wracała ze szkoły. Promienie jesiennego słońca muskały jej twarz. 27 października było wyjątkowo ciepło. Szła w kierunku domu. Wycie silnika słyszała z daleka. Później był huk, silne uderzenie i ból nie do opisania.
Według naocznych świadków samochód wlókł dziewczynę na masce jeszcze przez kilka metrów. Zdarta skóra z uda, zmiażdżone biodro, stercząca kość udowa... Szok, pełno krwi i jedno pytanie zadawane w kółko ratującym ją lekarzom: Czy jeszcze będzie mogła sama chodzić? Wciąż przytomna, choć pewnie nie do końca świadoma, co się z nią dzieje...

- Siostra pamięta z wypadku prawie wszystko, ale staramy się o tym nie rozmawiać, bo wtedy oczy robią się wilgotne od łez i mnie, i jej - nie ukrywa Anna Pleciak, najstarsza siostra 17-letniej Kingi. - Dobrze, że cały czas jest przy niej mama. Bez niej chyba by tego nie przeżyła. Wiemy, że musimy być silni dla niej. Każda z sióstr ma własne rodziny, a mama pomaga jej we wszystkich czynnościach. Dosłownie.

18-letni kierowca audi, które 27 października staranowało Kingę, miał prawo jazdy od trzech miesięcy, uczy się w „Budowlance” w Żarach. Z policyjnych ustaleń wynika, że wypadł z ronda, bo jechał zdecydowanie za szybko. Był trzeźwy, nie uciekł z miejsca wypadku. Został przesłuchany i wypuszczony do domu.

17-letnia Kinga od prawie dwóch miesięcy leży w szpitalu.
Archiwum 17-letnia Kinga od prawie dwóch miesięcy leży w szpitalu.

Ile bym dała, by ulżyć siostrze...

Nastolatka wciąż leży w szpitalu. Z SOR-u 105. Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach trafiła na oddział chirurgii dziecięcej szpitala wojewódzkiego w Zielonej Górze. Miała zdartą skórę z całej nogi, otwarte złamanie kości udowej, zmiażdżone mięśnie, naczynia... Wyciąg, ustabilizowanie złamania, intensywne leczenie.
Dziewczyna przeszła już osiem ciężkich operacji. Od złożenia złamanego podudzia, po kilka przeszczepów skóry. Żywe tkanki pobierane są z innych części ciała, z drugiej nogi, z pośladków.
- Każdą operację ma pod pełnym znieczuleniem, ale później, gdy leki puszczają, ból jest nie do zniesienia - przyznaje Anna Pleciak. - Ile bym dała, by jej ulżyć.

Chcesz pomóc Kindze? Skontaktuj się z jej siostrą Anną Pleciak, nr tel. 886 484 815

Każda złotówka jest bezcenna

Rodzina Kingi żyje skromnie, a wydatki na leczenie są ogromne. W tej chwili na uregulowanie długu za „łóżko” dla mamy, która opiekuje się córką, potrzeba około 1.200 złotych.
- Razem z siostrami wzięłyśmy się w garść. Razem z przyjaciółmi doszliśmy do wniosku, że trzeba zorganizować zbiórkę - opowiada Anna Pleciak. - Nigdy tego nie robiłam, nie miałam pojęcia, jak się do tego zabrać. Popytałam, podzwoniłam, złożyłam odpowiednie wnioski. Kilka dni temu dostałam telefon z ministerstwa, że mam pozwolenie na kwestę dla mojej siostrzyczki. W kilka dni wszystko załatwiliśmy. Do chodzenia z puszkami nikogo nie trzeba było namawiać. Od razu zgłosili się jej rówieśnicy z klasy, ale i dzieci naszych znajomych z innych szkół. Byli też ich rodzice. Każdy miał identyfikator i gotów był wyjaśnić, dla kogo zbierane są pieniądze.

W sobotę po raz pierwszy wolontariusze zbierali datki przed ratuszem w Żarach, gdzie od piątku trwa jarmark bożonarodzeniowy.
- Najbardziej wzruszało mnie, gdy podbiegały do mnie malutkie dzieci, krzyczały: „Pomogę pani!”, pewien starszy pan stwierdził, że ma ostatnie 50 złotych, które musi mu wystarczyć do świąt, ale rozmieni i dorzuci swoje 10 złotych - relacjonowała nam na gorąco Anna Pleciak.

17-letnia Kinga od prawie dwóch miesięcy leży w szpitalu.
Lucyna Makowska W sobotę przy rynku w Żarach kwestowali m.in. (od lewej) Anna Pleciak, Aleksandra Markulak, Olga Baran i Patryk Świesiulski.

Ludzie chętnie wrzucali i bilon, i banknoty. Kręciliśmy się wokół ratusza, ale i po deptaku. Dopisała pogoda, mnóstwo osób pomagało, choć większość wiedziało o celu zbiórki.
Aleksandra Markulak i Olga Baran, koleżanki z klasy Kingi, same zgłosiły się na weekendowy dyżur. - To bardzo sympatyczna dziewczyna, zawsze lubiła się pośmiać. Teraz najważniejsze, czego jej życzymy, to powrót do zdrowia - mówiły nam w sobotę. - Cieszymy się, że możemy jej pomóc. Proszę zobaczyć, jaka ciężka puszka, a to dopiero pierwszy dzień.
- Kinga to świetna kumpela, trzymamy za nią kciuki, inaczej by nas tu dziś nie było - podkreślali Patryk Świesiulski i Rafał Poźniak, koledzy z klasy.

Zbiórka na leczenie dziewczyny potrwa do 19 stycznia. Jeśli ktoś z Was, Kochani Czytelnicy, chciałby pomóc Kindze, powinien skontaktować się z jej siostrą Anną Pleciak, nr tel. 886 484 815.

Lucyna Makowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.