Kiedy pomoc może być śmiertelnym niebezpieczeństwem

Czytaj dalej
Fot. Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak

Kiedy pomoc może być śmiertelnym niebezpieczeństwem

Eliza Gniewek-Juszczak

Z lekarzem weterynarii Adamem Michalskim rozmawiamy o tym, kiedy pomagać dzikim zwierzętom i jak to robić, żeby obie strony nie miały z tego powodu strat

Jak zobaczymy ranne dzikie zwierzę reagować? Zabrać do weterynarza?
Do ręki nie powinno się brać nawet wróbla. Dzwońce czy skowronki krzywdy nie zrobią, chociaż pustułka, która jest mniejsza od gołębia, przebiła mi się dziobem przez dwie rękawiczki. Te ptaki mają bakterie, wirusy. W Niemczech odkryto nowe szczepy grypy ptasiej. Początkowe objawy takiej grypy zaczynają się zwyczajnie. Ptaki przenoszą też wiele innych chorób. Zwykły wróbelek może być nosicielem glisty albo tasiemca. Łabędzie, które do nas przyjeżdżają do ewentualnego leczenia są całe we wszach. Niefajna rzecz zarazić się.
Trzeba być czujnym i rozsądnym. Wszyscy pozapominali, co to jest selekcja naturalna. To jest brutalna sprawa, ale musi się odbywać. Po co? Dla zachowania silnych genów.

A co z rannym zwierzętami na drogach?
Trzeba zawiadomić straż miejską albo policję. Albo zostanie udzielona pomoc, albo ciężko ranne zwierzę zostanie wysłane do nieba.
Jedna pani przyniosła w szaliku kunę potrąconą przez samochód. Kuny, borsuki, lisy są niesamowicie agresywne. Ludzie potrafią niefrasobliwie wychodzić na spotkanie dzikom, chcą pogłaskać liska, chwalą się głaskaniem dzikich kotów. A taki kot jest również niesłychanie niebezpieczny. Teoretycznie mamy kraj wolny od wścieklizny, ale w okolicach Szczecina ostatnio był taki przypadek. Oprócz wścieklizny, która przysparza dużo cierpień zanim umrzemy i w stu procentach jest śmiertelna, jest jeszcze mnóstwo innych chorób, którymi możemy się zarazić, np. bartoneloza, zwana chorobą kociego pazura. Można się ją zarazić przez podrapanie lub ugryzienie, grożące sepsa. Nie wolno dotykać dzikich zwierząt za żadne skarby, bo to się może skończyć bardzo źle dla naszego zdrowia i życia.
Dzieci potrafią nam do lecznicy przynieść w rączkach nietoperza. Nigdy nie wiadomo, kiedy ten nietoperz ugryzie.

Powinniśmy dokarmiać dzikie zwierzęta?
Jedna pani dokarmiała na stacji benzynowej przychodzącą do niej zdziczałą norkę amerykańską. To bardzo ciekawskie zwierzę przychodziło coraz bliżej. Ta pani dokarmiała ją już prawie z ręki. Oczywiście została ugryziona. Jeden fałszywy ruch, minimalny, dla nas niezauważalny i to zwierzę od razu czuje się zagrożone. Atak jest wtedy błyskawiczny. Norka, kuna, to zwierzęta bardzo szybkie, są w stanie zabić węża, czy żmiję. Przychodzą na nasze posesje, gryzą się z naszymi psami, kotami. Widziałem owczarka niemieckiego pogryzionego przez kunę. To jest popłoch. Zwierzę dwukilowe dało radę czterdziestokilowemu i zrobiło mu naprawdę silne okaleczenia. Przed kuną nie zrobimy żadnego ogrodzenia. Musielibyśmy w swoich posesjach zakładać siatki gęste jak w wolierach dla ptaków. Lisy przejdą ogrodzenie nawet w wysokości sześciu metrów nawet z drutem kolczastym.

Ratować małe zwierzęta?
Jest pewna niefrasobliwość jeżeli chodzi o zabieranie potomstwa dzikich zwierząt. Jedna pani zapytała jak wychować pisklaka. Mieliśmy w tym roku bardzo dużą serię pomocy podlotom, czyli niedopierzonym ptaszkom. Ta pani oglądała jak mama bądź tata ptaszek dokarmiał potem jego nie było dłuższą chwilę to zabrała to pisklę. Nie wolno takich rzeczy robić. Rozumiem czułość, wrażliwość serca i chęć pomocy, ale nie wszystko należy tym tłumaczyć. Równowaga pomiędzy sercem a rozumem powinna być wyważona i zachowana.
Sytuacja robi się już nawet groźna dla zwierząt. Może dojść do tego, że kiedy lis zaatakuje jakiegoś ptaka, to ludzie będą biegli z kamieniami żeby on przestał go mordować, a to jest jego posiłek, albo dla jego dzieci. Lisy chociaż stają się delikatnym utrapieniem, to one też muszą być, to nasi higieniści. Bez nich chodzilibyśmy po padlinie.

Eliza Gniewek-Juszczak

Opisuję to, co dzieje się w powiecie nowosolskim, ale także to, co dotyczy mieszkańców całego województwa lubuskiego. Ciekawią mnie przepychanki polityczne, przemiany gospodarcze w regionie i emocjonują ludzkie sprawy. Piszę o religii, ale też tym, co się buduje. Lubię odkrywać ciekawostki Nowej Soli, Kożuchowa, Otynia, Bytomia Odrzańskiego i Nowego Miasteczka oraz wielu innych miejscowości. Publikuję artykuły w Gazecie Lubuskiej oraz na portalach www.gazetalubuska.pl i www.nowasol.naszemiasto.pl.
Chętnie napiszę o Twojej sprawie, wydarzeniu, które organizujesz lub sukcesie, którym chcesz się pochwalić.
Skończyłam filologię polską w Zielonej Górze i dziennikarstwo w Poznaniu. W Gazecie Lubuskiej pracuję od 2016 r.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.