Kenijczycy zdominują maraton?

Czytaj dalej
Fot. Lukasz Gdak
Radosław Patroniak

Kenijczycy zdominują maraton?

Radosław Patroniak

W niedzielę o godz. 9 początek 17. PKO Poznań Maraton. Start z ulicy Grunwaldzkiej, meta na MTP.

Poznański maraton już nie jest od kilku lat największą imprezą biegową w stolicy Wielkopolski, ale wciąż jest najbardziej prestiżową i rozpoznawalną. O zwycięstwo na maratońskim dystansie (42 km 195m) będzie rywalizować w niedzielę ponad 6 tys. zawodników.

Wśród faworytów, pod nieobecność ubiegłorocznego triumfatora, Emila Dobrowolskiego, wymieniany jest poznaniak Marcin Fehlau i Amerykanin polskiego pochodzenia Christopher Zabłocki. Pierwszy z nich przed rokiem był dziewiąty, a drugi zajął miejsce na najniższym stopniu podium.

- To będzie mój szósty poznański maraton. Dwukrotnie byłem trzeci, więc nic dziwnego, że marzę o pierwszej trójce. Aby znaleźć się w czołówce trzeba będzie pobiec w granicach 2:18. Myślę, że na taki czas jestem przygotowany, choć wszystko zweryfikuje trasa. Mam nadzieję, że nie będzie wiało, bo jednak dużo odcinków jest nieosłoniętych - przekonywał 38-letni Fehlau, który do biegania na bardzo wysokim poziomie wraca po trzech latach przerwy.

W ostatnich dniach na liście zgłoszeniowej pojawili się dwaj Kenijczycy, którzy dotychczas nie biegali w Polsce. - To nic nie znaczy, bo tam armada zawodników jest tak duża, że nawet ci z trzeciego szeregu mogą zdystansować całą konkurencję. Gdybym był kadrowiczem, to nie byłbym zachwycony ekspansją biegaczy z Czarnego Lądu, bo tak naprawdę zabierają oni pieniądze, a nie podnoszą prestiżu zawodów, bo przecież nie są to mistrzowie świata czy medaliści olimpijscy - dodał Fehlau.

Organizatorzy poznańskiego maratonu nie zabiegają o przyjazd gwiazd z Afryki, ale też nie mogą zabronić mniej znanym czarnoskórym biegaczom, aby zgłaszali się do biegu. Kenijczycy nie zagwarantują też rekordowych czasów, bo jak twierdzi poznańskim maratończyk, rezultat 2:11.53 nie może być pobity spontanicznie i z marszu.

- Aby to było realne, musiałby pojawić się na starcie wybitny zawodnik, któremu towarzyszyłoby co najmniej dwóch „pomocników”, dyktujących tempo. Poznań jednak stawia na wysoki poziom organizacyjny, a nie na dodatkowe wspieranie elity i myślę, że jest to słuszna polityka - przekonywał Fehlau, który jest nie tylko biegaczem, ale też cenionym trenerem biegowym.

Zapytaliśmy go także o to dlaczego maraton w stolicy Wielkopolski wyróżnia się na tle innych tego typu imprez. - W Poznaniu świetnie funkcjonuje biuro zawodów. Nie trzeba czekać godzinami na pakiet startowy. Dobrze też są rozłożone i zorganizowane punkty na trasie. Bardziej o tym mówię z perspektywy zwykłego biegacza niż tego z elity, bo wiadomo, że ci najlepsi mają ułatwienia na całym świecie - podkreślił zwycięzca Ekonomicznej Piątki.

Ciekawą opinię wyraził on o potencjale poznańskiej imprezy. - Przy obecnej liczbie innych biegów, trudno zbudować jakąś niesamowitą frekwencję. Z drugiej strony wciąż mamy sporo do zrobienia, jeśli chodzi o gości z zagranicy, bo przecież u nas biegnie mniej obcokrajowców niż Polaków w maratonie berlińskim. Inna sprawa,że stolica Niemiec jest niedoścignionym wzorem - zakończył Fehlau.

Warto dodać, że tradycyjnie maratonowi będą towarzyszyć targi Poznań Sport Expo. Każdy z uczestników, kończących maraton na MTP, będzie mógł sobie wygrawerować w dwóch punktach na pamiątkowym medalu swoje nazwisko i czas. - Chętnych jest zawsze więcej niż mocy produkcyjnych, ale staramy się spełnić prośbę każdego biegacza - wyjaśnił Szymon Sikora z firmy Bil-Cup.

Radosław Patroniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.