Jedni mogą mówić o sukcesie, innych zaś w polityce zabrakło... Czyli kto jest rekordzistą w tegorocznych wyborach samorządowych w Lubuskiem

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Natalia Dyjas

Jedni mogą mówić o sukcesie, innych zaś w polityce zabrakło... Czyli kto jest rekordzistą w tegorocznych wyborach samorządowych w Lubuskiem

Natalia Dyjas

Wybory samorządowe to szansa na współdecydowanie o przyszłości swojego regionu. Kto może się pochwalić sukcesem i liczbą otrzymanych głosów? A kogo w lokalnej polityce jednak już przez najbliższe pięć lat nie zobaczymy?

- Bardzo dziękuję za głosy i zaufanie mieszkańców, którym nas obdarzyli - tak, chwilę po informacji, że zdobyła mandat radnej Zielonej Góry, mówiła nam Anita Kucharska-Dziedzic. Przypomnijmy, że szefowa stowarzyszenia Baba walczyła też o fotel prezydenta. Tutaj zdobyła trzecią pozycję po Januszu Kubickim i Piotrze Barczaku, uzyskując blisko 10,5 proc. wszystkich głosów. Jak mówi A. Kucharska-Dziedzic wszystkie oddane na Ruch Miejski Zielona Góra głosy dodają jego działaczkom i działaczom skrzydeł. To pokazuje, że działania ruchu, społeczników mają sens. Pozytywnie mogła też zaskoczyć liczba głosów oddanych na poszczególnych kandydatów na radnych z ruchu miejskiego. Grzegorz Lipiec uzyskał w drugim okręgu 601 głosów, zaś Joanna Liddane otrzymała poparcie 656 mieszkańców. (Ostatecznie radną zostanie tylko A. Kucharska-Dziedzic). Jak mówią działacze ruchu: kampania stała się tylko początkiem wytężonej pracy na rzecz mieszkańców.

Prawdziwym rekordzistą, jeśli chodzi o otrzymane głosy do zielonogórskiej rady miasta, jest jednak Robert Górski (KWW Janusz Kubicki-Bezpartyjni). Zagłosowało na niego dokładnie 2348 mieszkańców. Jak mówi R. Górski jedną z kilku przyczyn tego sukcesu był jego brak krytykowania w kampanii wyborczej kontrkandydatów. Plany radnego na przyszłość? Nadal działać na rzecz miasta i mieszkańców. By Zielona Góra piękniała.

Sporym zaskoczeniem może być dla niektórych brak w zielonogórskiej radzie miasta Marka Kamińskiego, który przez lata był rajcą miejskim (w tym aż trzy razy wiceprzewodniczącym rady), a obecnie jest dyrektorem departamentu programów regionalnych w urzędzie marszałkowskim. Zdobyta w wyborach samorządowych liczba głosów (podobnie jak w minionej kadencji) nie dała jednak możliwości pełnienia funkcji radnego.

Warto także odnotować słaby wynik kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Zielonej Góry. Dla każdego, kto śledził sondaże wyborcze, m.in. również te, które przygotowywaliśmy w “GL”, nie jest zaskoczeniem, że Sławomir Kotylak znalazł się na ostatnim miejscu w wyborczym wyścigu zdobywając jedynie 5,61 proc. głosów. Ale jeśli spojrzymy na to, jak radzili sobie kandydaci tej formacji politycznej w dużych miastach w Polsce, to jednak taki rezultat jest porażką. I w tym sensie na pewno jest to zaskoczenie, ale... dla samych polityków Platformy_Obywatelskiej, którzy pytani przez nas wielokrotnie, czy wierzą w zwycięstwo S. Kotylaka lojalnie odpowiadali: tak! Na nic się jednak nie zdała aktywna kampania wyborcza PO - choć Sławomir Kotylak na pewno zwiększył swoją rozpoznawalność w mieście, to jednak w wyborach na prezydenta dużego zaufania mieszkańców nie zdobył. Na pocieszenie pozostał mandat w radzie miasta...

Dominacja. Tak można opisać wybory w gminie Krosno Odrzańskie.
Burmistrz Marek Cebula wygrał z kandydatem PiS, Ireneuszem Wróblem, mając rekordowe poparcie blisko 86 proc. mieszkańców (ok. 6 tys. 200 głosów). Do tego w skład piętnastoosobowej rady miejskiej wejdzie 14 radnych z komitetu obecnego włodarza.

- Potrafiliśmy pokazać, że zarządzenia gminą to też, a nawet przede wszystkim dialog z mieszkańcami i wspólne podejmowanie decyzji - podkreśla M. Cebula. - Cieszę się, że ludzie z gminy Krosno Odrzańskie to docenili. Ich zaufanie sprawia, że mam jeszcze więcej energii do działania. Zrobię wszystko, żeby spełnić oczekiwania.

Niektórzy mieszkańcy Krosna nie są jednak zaskoczeni takim wynikiem.

- Od dawna popierałam i popieram burmistrza Marka Cebulę. Zrobił wiele dla miasta i gminy, więc nie dziwi mnie takie rozstrzygnięcie i cieszę się, że ludzie to docenili - przyznaje Kinga Didyk.

To nie jedyny rekord, który miał miejsce w wyborach w rejonie krośnieńskim. Kolejny padł w głosowaniu do rady powiatu. Co ciekawe, uzyskał go... wiceburmistrz Krosna Odrzańskiego, Grzegorz Garczyński, który zdobył 1368 głosów. Pięknym wynikiem może się poszczycić i Andrzej Iwanicki z KWW Ponad Podziałami, który też startował do powiatu. Aż 20 proc. gubinian poparło właśnie jego kandydaturę (1200 głosów).

Pięknym wynikiem może się pochwalić też Wiesław Czyczerski, który kolejny raz zostanie burmistrzem Zbąszynka. Prawie 82 proc. głosów imponuje.

Do wielkich wygranych tych wyborów należy też Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli od 16 lat. Mimo że miał trzech konkurentów, wiadomo było, że nikt nie jest w stanie mu zaszkodzić.

– Nie chcę być jakimś bufonem, ale, tak, spodziewałem się takiego wyniku – powiedział w naszym studiu wyborczym. Wynik 79 proc. to nieco mniej niż w poprzednich głosowaniach, ale wtedy nie był w tak silnej opozycji do partii rządzącej jak teraz. A trzeba podkreślić, że chodzi o partię, której poparcie w Nowej Soli i okolicy przyniosło efekty w postaci mandatów do rady miejskiej, powiatu i sejmiku. Tyszkiewicz publicznie krytykuje poczynania rządu, więc spodziewał się, że straci kilka procent głosów „żelaznego” elektoratu.

Do wygranych należy też z Nowej Soli Beata Kulczycka, naczelniczka wydziału integracji europejskiej i promocji w urzędzie miejskim. W samorządzie jest od 18 lat. Pracuje przy największych projektach inwestycyjnych w mieście i okolicy. – Cieszę się, że zdobyłam zaufanie mieszkańców i akceptację społeczną swoich działań – przyznaje skromnie. Była nieco zaskoczona tym, jak naprawdę wygląda kampania wyborcza, ale debiut ma już za sobą i w kolejnych wyborach z pewnością będzie jej łatwiej.

Marek Cebula kolejną kadencję rządzić będzie Krosnem Odrz. Zdobył rekordowe 85,93 proc. głosów
Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska Marek Cebula kolejną kadencję rządzić będzie Krosnem Odrz. Zdobył rekordowe 85,93 proc. głosów

Czterech kandydatów ubiegało się o fotel burmistrza Kożuchowa. Poza urzędującym Pawłem Jagaskiem byli to: Marcin Jelinek, Paweł Mrowiec i Jacek Niezgodzki. Mówiło się o drugiej turze. Wprawdzie i tak najwięcej szans dawano Jagaskowi, to jednak mało kto się spodziewał, że jego przewaga nad konkurentami będzie aż tak duża. Na urzędującego burmistrza głosowało bowiem aż 72,70 proc. wyborców, podczas gdy jego główni konkurenci ledwo co osiągnęli wynik dwucyfrowy.

Elżbieta Rahnefeld, ustępująca burmistrz Szlichtyngowej, wyników wyborów nie odbiera za porażkę. Konkurentka Jolanta Wielgus zdobyła tylko o 24 głosy więcej. To tak jakby ze dwie większe rodziny poszły zagłosować przeciw obecnej władzy. – Nie obrażę się na mieszkańców. Cieszę się, że licznie przyszli i swoim głosem podkreślili swój wybór - mówi E. Rahnefeld. - Gdybym miała mniej o 200 – 300 głosów, czułabym się przygnębiona, a tak nie jest źle. Jest jeszcze parę rzeczy, które musimy dokończyć w urzędzie, ale nie ma rozpaczy. Odchodzimy z głową podniesioną. Nie muszę się martwić o przyszłość. Czas na odpoczynek, mam dzieci i wnuki. Mam się czym cieszyć.

Zaskakiwać może i wynik dotychczasowego burmistrza Sulechowa, Ignacego Odważnego. Choć jego konkurenci nie zdobyli wystarczającej liczby głosów, by przejąć stery już po pierwszej turze wyborów, to wiadomo jednak, że w drugiej I. Odważny nie powalczy. Mieszkańcy Sulechowa burmistrza wybiorą spośród dwóch kandydatów: Wojciecha Sołtysa i Romana Rakowskiego. I to już 4 listopada...

Natalia Dyjas

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.