Jaki to był sezon w wykonaniu Stali Mielec?

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Kuba Zegarliński

Jaki to był sezon w wykonaniu Stali Mielec?

Kuba Zegarliński

Stal Mielec po 19 latach przerwy znów zagrała na zapleczu ekstraklasy. Kolejny sezon ma być już przełomowy.

-Musimy troszeczkę odpocząć i przygotowujemy się do nowych rozgrywek sezonu. Mam nadzieję, że będziemy mogli w nim sprawić tej wspaniałej publiczności jeszcze więcej radości, niż to było w zakończonym właśnie sezonie - mówi Zbigniew Smółka.

Trener Stali nie należy do osób, które długo zastanawiają się nad tym co było. Myślenie Smółki nakierowane jest już na nowe wyzwania. My jednak postanowiliśmy podsumować zakończony przed tygodniem pierwszy po 19 latach przerwy sezon Stali na zapleczu ekstraklasy.

Moment przełomowy

Piłkarze Stali do sezonu 2016/17 w Nice 1 lidze przystępowali pełni optymizmu. Po fantastycznym sezonie w 2. lidze wydawało się, że mielczanie, nawet bez dużych wzmocnień, są w stanie nawiązać spokojną walkę o bezpieczny ligowy byt. Jak wszyscy wiemy, rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. Stalowcy na długie kolejki zakotwiczyli w strefie spadkowej. Wtedy przy Solskiego 1 pojawił się Zbigniew Smółka.

- To był moment przełomowy - przyznaje Krzysztof Rześny, 10-krotny reprezentant Polski i zawodnik Stali w latach 197-78. - Widać było, że trener bardzo szybko wprowadził swoją myśl do drużyny. Zawodnicy zaczęli grać lepiej, byli bardziej pewni siebie i, co najważniejsze, zaczęły pojawiać się wyniki, a one najlepiej budują atmosferę i otoczkę wokół klubu i drużyny.

Jeszcze przed zapadnięciem rozgrywek w zimowy sen Stal wygrzebała się ze strefy spadkowej i do rundy rewanżowej podeszła z ostatniego bezpiecznego miejsca w tabeli. Tego jednak, co wydarzyło się u progu piłkarskiej wiosny, chyba nikt się nie spodziewał. - Seria zwycięstw rzeczywiście robiła wrażenie. Drużyna zaprezentowała nową taktykę, w której właściwie cały zespół był zaangażowany w zadania defensywne. Był pressing i szybkie ataki. Widać było, jak dobrze trener przygotował zespół w trakcie zimowych zgrupowań. Nasza drużyna wyglądała bardzo dobrze fizycznie i motorycznie - analizuje Rześny.

Mogło być jeszcze lepiej

W pewnym momencie wydawało się nawet, że mielczanie będą mogli włączyć do walki o awans. W pierwszej połowie kwietnia Stal zmniejszyła do zaledwie kilku punktów swoją stratę do zespół zajmujących premiowane miejsca.

- Żałuję, że drużynie nie udało się pójść za ciosem. Pozycja wyjściowa była przyzwoita. Oczywiście nie ma co deprecjonować wyniku osiągniętego przez zespół trenera Smółki. Stal zagrała bardzo dobrą rundę i za to należą się jej duże pochwały.

Zdaniem dwukrotnego mistrza Polski ze Stalą, przy Solskiego 1 jest jeszcze sporo do zrobienia. Rześnego szczególnie niepokoi fakt małej ilości wychowanków w kadrze pierwszego zespołu.

- Od kilkunastu lat przy klubie działa Szkoła i Akademia Stali Mielec, a mimo to w seniorskim zespole wychowanków jest jak na lekarstwo. Co więcej, właściwie z każdą kolejną rudną jest ich coraz mniej. To nie jest normalne, że w takim klubie jak Stal Mielec, z takimi tradycjami w szkoleniu młodzieży, nie potrafimy wykształcić choć po jednym zawodniku z każdego rocznika kończącego wiek juniora. Tymczasem proszę sprawdzić, ilu mamy wychowanków w zespole. To niedorzeczne. To musi się zmienić.

To była tylko rozgrzewka

Nikt w Stali nie ukrywa, że ten klub zasługuje na dużo więcej niż tylko grę o utrzymanie. Wszystko wskazuje na to, że lokalne władze zwiększą wsparcie dla drużyny. To właśnie po rozmowach w Urzędzie Miejskim Smółka zdecydował się na kontynuowanie swojej misji w Mielcu. - Tutaj ambicje są większe niż gra o utrzymanie. Chcemy dać temu miastu, tym kibicom jeszcze więcej powodów do radości - zapewnia coach mielczan.

Kuba Zegarliński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.