Honorowe pożegnanie [zdjęcia]

Czytaj dalej
Fot. Filip Kowalkowski
Dariusz [email protected] [email protected]

Honorowe pożegnanie [zdjęcia]

Dariusz [email protected] [email protected]

Pucharowa przygoda Zawiszy dobiegła końca. Zakończenie na półfinale jest sukcesem. Szkoleniowcy i piłkarze powinni z tego wyciągnąć jednak wnioski.

ZAWISZA BYDGOSZCZ - LEGIA WARSZAWA 1:2 (0:1)

Bramki: Danielak (60) - Nikolić (16) , Guilherme (79).
ZAWISZA: Kowalski - Kamiński, Markić, Stawarczyk, Igumanović - Drygas, Panajotow - Smektała, Mica (67. Widelski), Patejuk (46. Danielak) - Lewicki (46. Gajewski).
LEGIA: Malarz - Broź, Lewczuk, (52. Guilherme), Rzeźniczak , Brzyski - Bereszyński (68. Kucharczyk), Kopczyński, Pazdan, Aleksandrow - Saganowski, Nikolić (72. Prijović).
Sędziował: Hiroyuki Kimura (Japonia).
Widzów: 1000.

Jakby kłopotów kadrowych w Zawiszy było mało, to jeszcze po wtorkowym treningu Maciej Kona i Jakub Łukowski zostali potrąceni przez samochód. Obaj wylądowali w szpitalu mocno poturbowani. Łukowski dodatkowo ma poparzone plecy, a Kona nic nie pamiętał z wypadku. Co zrozumiałe obaj nie mogli wystąpić w rewanżu.

Wynik z pierwszego meczu (4:0 dla gości ze stolicy) wpłynął niewątpliwie na decyzje personalne obu trenerów. Zbigniew Smółka, jak i Stanisław Czerczesow postawili zdecydowanie na rozgrywki ligowe i dlatego dokonali w wyjściowych składach głębokich zmian. Choć z protokołu meczowego można było się dowiedzieć, że na bardziej eksperymentalny skład zdecydował się opiekun Legii.

Zawisza podszedł do tego spotkania ze zdecydowanie większą werwą niż w ostatnim meczu ligowym. Miejscowi podchodzili wysoko, chcąc już na połowie legionistów przejąć piłkę. Pożytek z tego był taki, że Legia nie potrafiła w początkowej fazie meczu przeprowadzić płynnej akcji.

Niestety, w okresie spokojnej gry z obu stron, dobre wrażenie zatarł Kamil Drygas. Kapitan Zawiszy stracił piłkę na rzecz Przemysława Bereszyńskiego, ten podał do Nemanji Nikolica, który skierował futbolówkę do pustej bramki. Tak padła bramka z niczego...

Kolejne minuty to pełna kontrola Legii nad grą. Miejscowi próbowali zawiązać jakieś akcje, ale tylko do wysokości pola karnego. Goście też specjalnie się nie wysilali, notując wiele niecelnych podań; jakby rozgrywali sparing...

Na drugą połowę po stronie gospodarzy weszło dwóch nowych zawodników - Karol Danielak i Arkadiusz Gajewski. Ten pierwszy ożywił grę, w której podopieczni Smółki zaczęli szukać wyrównującej bramki. I ten cel powiódł się, po nieporozumieniu stołecznego zespołu w środku, w posiadaniu piłki znalazł się właśnie Danielak i po pokonaniu sprinterskiego dystansu, uderzył celnie obok wybiegającego Malarza. 120 sekund później ten sam gracz „Zetki” trafił w słupek, a dobitka Gajewskiego była niecelna.

To był najlepszy fragment gry gospodarzy. Żwawiej się poruszali, byli bardziej agresywni i pazerni na gole. Wykorzystywali wyraźną apatię wicemistrzów Polski. Szkoda, że w 70 min. po dokładnej centrze Wasila Panajotowa - Drygas uderzył głową minimalnie niecelnie, bo pachniało na Gdańskiej niespodzianką.

Dobrą grą bydgoszczanie podrażnili gości, którzy po strzale Brazylijczyka Guilherme objęli prowadzenie i nie oddali go do końcowego gwizdka.

- Nie czujemy się wcale przegrani - mówił Danielak. - To było fajne doświadczenie, a w 2. połowie graliśmy jak równy z równym z Legią - dodał.

Opinie trenerów


Zbigniew Smółka - Zawisza
Zawisza Bydgoszcz - Legia Warszawa 1:2
Dariusz Bloch
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo nerwowa, a gola strzeliliśmy sobie sami. Zaapelowałem w szatni do zawodników, że są takimi samymi graczami jak rywale. Posłuchali i ta połowa była zdecydowanie lepsza, co pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Niestety, znowu straciliśmy gola po stałym fragmencie. Teraz myślimy już tylko o Rozwoju Katowice.
Stanisław Czerczesow - Legia
Zawisza Bydgoszcz - Legia Warszawa 1:2
Paweł Skraba
- Było oczywiste, że po wygraniu pierwszego meczu 4:0 jesteśmy faworytami. Chcieliśmy się jednak pokazać w Bydgoszczy z dobrej strony i wygrać. Udało się i cieszymy się, że wystąpimy po raz kolejny w finale.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.